English
русский
Українська

Currency

PMC "Wagner" z Białorusi może penetrować korytarz Suwałki? Wywiad z generałem Romanenką

PMC "Wagner" na Białorusi gromadzi siły

Obecnie na terytorium Białorusi znajduje się około 6 tysięcy"Wagnerowców", liczba tej grupy wyszkolonej piechoty szturmowej stale rośnie. Ich problemem jest brak ciężkiego sprzętu i na razie nie wiadomo, czy samozwańczy prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka będzie chciał dostarczyć "Wagnerytom" taką broń. Jednak nawet w obecnym stanie Wagner może prowadzić rozpoznanie nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także Łotwie, Litwie i Polsce.

W rzeczywistości oba dyktatorskie reżimy - rosyjski i białoruski - wywierają presję na kraje europejskie graniczące z Białorusią, w szczególności sugerując groźbę przejęcia Korytarza Suwalskiego - fikcyjnego korytarza biegnącego z Białorusi do rosyjskiego Obwodu Kaliningradzkiego. Obecnie liczebność białoruskiej grupy "Wagnerowców" nie jest zbyt duża na takie działania. NATO pospieszyło również zapewnić kraje bałtyckie i Polskę, że będzie je wspierać w czynie. Niemniej jednak sytuacja szybko się zmienia i musi być stale monitorowana. Taką opinię wyraził w ekskluzywnym wywiadzie dla OBOZREVATEL były zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, generał porucznik Igor Romanenko.

-Szef Ministerstwa Obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla CNN przewidział, że za rok, w lipcu 2024 roku, Ukraina może stać się członkiem NATO, a wojna do tego czasu zakończy się naszym zwycięstwem. Czy w Pana ocenie jest możliwe, że harmonogram będzie dokładnie taki?

- Istnieją perspektywy takiego podejścia. Mam nadzieję, że pan Reznikov ma znacznie więcej informacji na ten temat, a jego oświadczenia polityczne dotyczące porządku strategicznego opierają się na takich danych.

Jeśli chodzi o obecne okoliczności, aby takie podejście zostało zrealizowane za rok, musimy wdrożyć plany na bieżący rok. Ale jak dotąd dzieje się to w dość trudny sposób. Nie zakończyliśmy strategicznej operacji obronnej na wschodzie naszego kraju, wróg posuwa się w kierunku Kupiańska, Limańska i Swatowska. Co prawda na niewielkich dystansach, ale wciąż posuwa się naprzód.

Na południu ukraińska armia prowadzi działania ofensywne, ale ich tempo jest niewielkie z wielu powodów. Dlatego zadania letniej kampanii nie zostały jeszcze zrealizowane - odcięcie korytarza lądowego z Rosji na Krym i inne zadania.

Nie skupiałbym się więc na takiej strategii. Dążymy do tego, potrzebujemy tego, oświadczenie zostało złożone - dobrze. Ale ważniejsze jest to, co dzieje się teraz, aby zbudować świetlaną przyszłość, o której mówił pan Reznikov.

- Prezydent Zelensky wygłosił interesujące oświadczenie na temat "armii dronów". Według niego, dobre wieści o wykorzystaniu ukraińskich dronów będą pojawiać się coraz częściej. Czy uważa Pan, że na tle naszych rosnących możliwości, to właśnie "armia dronów" może stanowić punkt zwrotny w wojnie?

- Zasadniczo istnieje trend strategicznego porządku w prowadzeniu wojen - obecnych i przyszłych - w którym rola i miejsce dronów będą rosły. Co więcej, mówimy nie tylko o dronach powietrznych, ale także o bezzałogowych platformach operujących na lądzie, na morzu i pod wodą. Nad tymi technologiami pracuje światowa nauka wojskowa, w tym doświadczenie wojny rosyjsko-ukraińskiej, w której walczymy o nasze wyzwolenie.

Widząc perspektywę wykorzystania dronów, musimy zwiększyć ich ilość i walczyć o jakość. Kroki zostały podjęte przez nasz kompleks wojskowo-przemysłowy. Pod koniec ubiegłego roku i na początku tego roku ukraińska armia przyjęła kilkadziesiąt dronów. Widzimy, że wzrosła liczba dronów, które mogą pokonywać odległości setek kilometrów. Potwierdzają to ataki na obiekty w Moskwie i na Krymie.

Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że Rosjanie również wyciągają wnioski z tej wojny. Wyciągnęli wnioski i wdrożyli rozwiązania związane ze zwiększeniem liczby dronów, w szczególności amunicję zaporową Lancet i inne. Jeśli liczba dronów produkowanych przez nas wynosi kilkadziesiąt sztuk plus drony dostarczane przez sojuszników, to Rosjanie mają ich dziesiątki tysięcy. Wróg rozbudowuje swoje zdolności w tym kierunku.

Dlatego naszym zadaniem jest nie tylko zwiększenie ilości i jakości dronów, w tym tych bardziej odpornych na środki REB przeciwnika, ale także opracowanie środków tłumienia dronów przeciwnika. To bardzo ważny obszar. Mamy osiągnięcia, mamy odpowiednią broń od sojuszników, która jest nam dostarczana, ale to jeszcze nie wystarczy.

- W rzeczywistości za kilka miesięcy rozpocznie się nowy sezon grzewczy. Czy uważa Pan, że wróg ponownie zintensyfikuje ataki na infrastrukturę krytyczną Ukrainy? Czy możemy oczekiwać, że w ciągu kilku miesięcy nasze obiekty będą lepiej chronione przed atakami wroga, zwłaszcza jeśli będziemy dysponować środkami tłumienia wrogich dronów, o których wspomniałeś?

- One już są na miejscu. Myślę, że wróg nie zapomni o naszych obiektach infrastruktury krytycznej, ponieważ nadal stosuje to strategiczne podejście. Widzimy, jak działa w kontekście inicjatywy zbożowej. Jego celem jest osłabienie gospodarki Ukrainy, spowodowanie nieodwracalnych szkód i ogólne osłabienie zdolności naszego państwa do utrzymania swoich sił obronnych. Widzimy to cały czas.

Dlatego, niestety, będą strajki. Potencjał naszej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej rośnie, ale nie jest jeszcze wystarczający. Na niektórych pozycjach, zwłaszcza w obronie przeciwrakietowej, w obronie powietrznej wojsk. Ponieważ wojska muszą mieć zapewnioną osłonę powietrzną przed przeprowadzeniem operacji bojowych - wyraźnie nam tego brakuje. Nie będziemy w stanie rozwiązać tego problemu za pomocą samych przenośnych systemów obrony powietrznej.

Co więcej, niektórzy sojusznicy Ukrainy nawet dostarczają nam nowe elementy uzbrojenia, ale tylko w takim zakresie, w jakim można je przetestować na poligonie doświadczalnym na Ukrainie, zrobić sobie reklamę i w ten sposób zarobić na tej broni na świecie.

Prace nad zwiększeniem naszych możliwości trwają, ale nie w takim tempie, w jakim byśmy chcieli - zarówno pod względem ilości, jak i jakości.

- 25 lipca poinformowano, że na Białoruś przybył jedenasty konwój PMC "Wagner". Składa się on z co najmniej 29 jednostek pojazdów. Wcześniej informowano, że na Białorusi rozmieszczono około 3,5 tysiąca "Wagnerowców". Rozumiemy, że taka grupa nie może stanowić poważnego zagrożenia, ale widzimy pewien trend: stale gromadzone są siły i środki. Czy Wagner może zagrozić Ukrainie w przyszłości?

- Przede wszystkim, według najnowszych danych z otwartych źródeł, liczba "Wagnerowców" na Białorusi wzrosła już do 6 tysięcy. Zgadzam się, że tendencja do zwiększania ugrupowania utrzymuje się.

To dobrze wyszkolona piechota szturmowa, która skutecznie sprawdziła się podczas wojny. Na razie brakuje im ciężkiej broni, ale Białoruś ma takie możliwości. Mówiło się, że szef rosyjskiej Gwardii Narodowej, Zołotow, uzgodnił z Putinem, że ciężka broń trafi do niego. Było to związane z buntem Prigożyna. W tym czasie w pobliżu Moskwy było niewiele ciężkiej broni, więc perspektywy dla obrońców miasta nie były dobre. W ten czy inny sposób to uzbrojenie pozostało w Rosji.

Białoruś ma własne możliwości w zakresie ciężkiego sprzętu, ale pytanie brzmi, czy Łukaszenko to zrobi. Ale już w takim stanie, w jakim jest teraz Wagner - 6 tys. lekko uzbrojonego personelu piechoty szturmowej - może prowadzić rozpoznanie z terytorium Białorusi. Nie tylko w odniesieniu do Ukrainy, ale także w odniesieniu do naszych sojuszników, krajów bałtyckich i Polski.

W ten sposób Wagner na Białorusi tworzy napięcie, aby wywrzeć presję na przywódców państw, o których wspomniałem, a także na Europę w ogóle. W szczególności mówimy o niebezpieczeństwie zajęcia korytarza suwalskiego i związanych z tym działaniach.

Przywódcy tych krajów poważnie traktują tę perspektywę. Polacy utworzyli batalion inżynieryjny, który jest przemieszczany na wschód w kierunku Białorusi. Będzie on gotowy do prowadzenia zdalnego wydobycia. To bardzo ważny element. To samo robią Rosjanie w kierunku naszej Tawrii, w obwodzie zaporoskim. Ponadto wojska są przygotowywane również w krajach bałtyckich.

Stany Zjednoczone i przywódcy NATO deklarują, że będą wspierać państwa członkowskie NATO nie tylko słowami, ale i czynami. Jednocześnie prawdopodobieństwo, że Rosjanie rozpoczną teraz działania wojenne, jest niskie, biorąc pod uwagę liczbę i stan wojsk. Ponieważ jednak mamy do czynienia ze wzrostem ugrupowania, sytuacja musi być koniecznie monitorowana.

Inne wiadomości

Sałatka z kraba w nowej odsłonie: co dodać do potrawy, aby uzyskać jasny smak

Paluszki krabowe należy wybierać bardzo ostrożnie, a mianowicie zwracać uwagę na kolor paluszków krabowych