English
русский
Українська

Currency

Gorąca faza trzeciej wojny światowej jest praktycznie gwarantowana

Alexander KushnarŚwiat
Gorąca faza trzeciej wojny światowej jest praktycznie gwarantowana

Członek biura politycznego Ansar Allah zapewnił, że Huti nie zaatakują rosyjskich i chińskich statków, ponieważ swobodna żegluga jest ważna dla Jemenu.

To kolejny akcent, który pokazuje, że oś zła przybrała najbardziej oczywistą i ostateczną formę. Moja opinia, która wynika z tej drobnej wiadomości, jest bardziej globalna: cała katastrofa polega na tym, że obecni przywódcy Zachodu, ze swoim żółwim tempem podejmowania strategicznych decyzji, prowadzą powojenny porządek świata do całkowitego, ostatecznego i nieuniknionego upadku. Nie są w stanie zdać sobie sprawy z szybkości, z jaką siły autorytarne, wraz z ich terrorystycznymi pełnomocnikami, rozprzestrzeniają się po całym świecie i łączą ze sobą jak metalowe krople strzelby T-1000. Gorąca faza III wojny światowej jest praktycznie gwarantowana. Teraz jedynym pytaniem jest, kiedy dokładnie się rozpocznie i z jakimi zasobami strony podejdą do ryzyka.

Prośba o Trumpa, bez względu na to, jak odrażająca może być, jest prośbą o wolę polityczną nieobciążoną niewypowiedzianymi umowami z obecnym skorumpowanym i opartym na klanach establishmentem w krajach zachodnich. Nie oznacza to, że sam Trump podejmie niezbędne środki, ale pokazuje, czego wyborcy naprawdę potrzebują - fizycznych, a nie retorycznych gwarancji bezpieczeństwa. W tym panicznym, choć często nieświadomym, pragnieniu gwarancji Amerykanie, jako najmłodszy naród - a "z ust dziecka wychodzi prawda" - sięgnęli po to, co postrzegają jako promień słońca w mrocznym królestwie fałszu, nawet jeśli tak naprawdę nie jest to promień, ale lont w beczce prochu.

Myślę, że jeśli nie Putin i jego szarańcza, to sami mieszkańcy Euro-Atlantyku prędzej czy później wyrzucą swoich nieudolnych władców na śmietnik historii - razem z tymi "neutralnymi płciowo" toaletami, Gretą Thunberg i globalnym ociepleniem, czyli fikcyjnymi lub bezpodstawnie absolutyzowanymi kwestiami stworzonymi tylko po to, by ukryć niezdolność do radzenia sobie z prawdziwymi problemami, takimi jak walka z globalnymi tyraniami i kultywowanie homo excultus.

Tyle tylko, że obecny półmafijny plankton polityczny nie zostanie zastąpiony przez "filozofów" odziedziczonych po Platonie, ale po prostu przez inną, bardziej otwartą mafię, która poświęci instytucje prawa i państwa na rzecz woluntaryzmu, ręcznego sterowania i najbardziej krwawych praktyk Cosa Nostry. Dzieje się tak, ponieważ popularność klanów mafijnych zawsze rośnie tam, gdzie istniejące usługi publiczne wykazują rozkład i upadek.

Obecni przedstawiciele zbankrutowanych zachodnich elit politycznych nie powinni być źli na Trumpa czy prawicowych populistów w ogóle, ponieważ są oni jedynie symptomem. To tylko lustro z własnym odbiciem, które należy pokonać. Stoimy w obliczu Wieków Ciemnych, a szanse na ich uniknięcie są niewielkie. Winę rozlewa się cienką warstwą liberalno-demokratycznej oliwy, bo w demokracjach wszyscy są równi nie tylko w możliwości wyboru, ale i w ponoszeniu odpowiedzialności za ten wybór, więc poniesiemy ją wszyscy - zarówno ci, którzy błagali o wysłanie Tomahawków na Ukrainę, jak i ci, którzy zamierzali ograniczyć wsparcie do pięciu tysięcy hełmów.

Ostatnie rozwidlenie dróg nastąpiło w drugiej połowie 2022 roku, kiedy dumna ukraińska armia miała wmaszerować do Mariupola na ramionach okupantów, ale zamiast tego musiała przyglądać się żałosnym sporom między przywódcami Stanów Zjednoczonych i Niemiec w sprawie transferu czołgów, którą to kwestią przywódcy Stanów Zjednoczonych i Niemiec przerzucali się jak gorącym kartoflem. To właśnie wtedy pytanie o to, z czym mamy do czynienia, zostało ostatecznie postawione: strategiczna ślepota, nieodpowiedzialność i przerażająca degeneracja profesjonalnej polityki.

Fakt, że nawet dwa lata po wojnie nie słyszymy ani jednego trzeźwego głosu wśród zachodnich przywódców - takiego, który wzywałby do szybkiego przyjęcia Ukrainy do NATO w tym kontekście - nie powinien nas dziwić. Zaskakujące jest to, że ten plankton w końcu zdał sobie sprawę z nieuchronnej perspektywy bycia ofiarą morskich drapieżników tak starych jak czas i nawet zaczął się "przygotowywać". "Bunkry", "ćwiczenia", "gromadzenie". Mając bezwarunkową przewagę w armii i gospodarce, posiadając wszystkie dźwignie wpływu na swoich wrogów, całkowicie dominując potencjał intelektualny i trzymając same fundamenty porządku światowego, są tak nieudolni w pozbywaniu się tego wszystkiego. Jedyną rzeczą, która może ich uratować przed historyczną hańbą, jest fizyczne zniknięcie historyków (jak i wszystkiego innego) w wyniku nadchodzącej wojny oczyszczającej.

Cóż, tak musi być: jeśli będziemy musieli, spotkamy się z Rosjanami tutaj, w Narwie, Wilnie, Rydze, Warszawie, Helsinkach. Będziemy ich zabijać, zabijać i zabijać, dopóki starczy nam sił, jeśli będziemy musieli. Zrzucimy "matkę wszystkich bomb" na Rosję, jeśli będziemy musieli. Spalimy szarańczę tak bardzo, jak nikt nigdy jej nie spalił, jeśli będziemy musieli. Wylejemy beton, kwas i opady radioaktywne na całą ich ropiejącą dziurę od Murmańska po Kamczatkę, jeśli będziemy musieli. Mamy odpowiednie siły. Najlepsze siły powietrzne, najlepsze okręty, najlepszych ludzi i cholernie dużo czerwonych guzików. Jaki mamy wybór? Nie możemy przeklinać Merkel i Obamy, naprawdę. Nie zobaczymy ich w okopach.

Inne wiadomości

Kreml marzy o masowym zastąpieniu Rosjan robotami: co chcą osiągnąć?

Pomysł całkowitej robotyzacji produkcji jest mało prawdopodobny do zrealizowania w Rosji