English
русский
Українська

Currency

Okupanci mogli po prostu zastrzelić uczniów z Berdiańska: co wiadomo o śmierci Tygrana Ogannisiana i Mykyty Changanowa?

Rosyjscy okupanci zabili nastolatków w Berdiańsku: co wiadomo?

W tymczasowo okupowanym Berdiańsku w obwodzie zaporoskim rosyjscy najeźdźcy prowadzą przeszukania w domach krewnych zmarłych nastolatków Tygrana Ogannisiana i Mykyty Changanowa. Ciała uczniów nadal znajdują się w kostnicy, a ich krewnym pozwolono jedynie na ich identyfikację. Tyhran i Mykyta mieli na ciele rany postrzałowe.

Więcej na ten temat w artykule OBOZREVATEL.

W tej historii jest wiele niewiadomych

Historia zabójstwa dwóch nastolatków, 16-letniego Tygrana Ogannisiana i Mykyty Changanowa, 24 czerwca w tymczasowo okupowanym Berdiańsku w obwodzie zaporoskim, stała się znana zaledwie pół godziny po tragedii.

Wideo ze strzelaniny pojawiło się w berdiańskich mediach. Później przedstawiciel władz okupacyjnych Vladimir Rogow powiedział, że zginął ukraiński partyzant, 16-letni Tygran Ogannisian. Później ujawniono nazwisko drugiej ofiary, Mykyty Changanowa.

 

Chłopcy zostali oskarżeni o zabicie żołnierza i współpracującego z nim milicjanta.

Olga Reszetyłowa, współzałożycielka Media Initiative for Human Rights, która od kilku miesięcy śledzi historię nastolatków z Berdiańska, mówi, że tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego Tyhran i Mykyta zginęli. Wszystkie informacje zostały dostarczone przez władze okupacyjne, którym nie można ufać.

"Teraz wiemy, że tak naprawdę nic nie wiadomo.Trudno jest uzyskać wiarygodne informacje z okupowanego terytorium. Nie możemy też ufaćwersji okupantów" - podkreśla Reszetyłowa.

Torturowani prądem i zastrzeleni

W nocy 30 września ubiegłego roku okupanci uprowadzili Tygrana Ogannisiana w Berdiańsku. Przez kilka dni jego babcia, z którą mieszkał, i matka (obecnie przebywa w Niemczech, gdzie jej młodsza córka przechodzi leczenie) nie wiedziały, co stało się z nastolatkiem.

 

W tym czasie Rosjanie torturowali ucznia. Bili go, wywozili na pole i imitowali egzekucję, torturowali elektrowstrząsami. Dopiero 5 października chłopiec został zwolniony. Jego kolegi Mykyty nie odnaleziono - jego rodziny nie było w domu.

Dwa tygodnie później "śledczy" przyszli do domu Mykyty i zabrali go wraz z ojcem na przesłuchanie. Potem go wypuścili.

Od tego czasu uczniowie byli zobowiązani do zgłaszania się na "milicję". W domach, w których mieszkali, przeprowadzono rewizję, podczas której okupanci pobili kolbami karabinów zarówno Tygrana, jak i jego starszą babcię. Oskarżyli chłopców o przygotowywanie sabotażu na kolei i chcieli postawić ich przed sądem.

Obrońcy praw człowieka podnieśli alarm, ale nikt im nie pomógł

Tyhran, który spędził kilka dni w izbach tortur rosyjskich okupantów, powiedział swojej rodzinie, że nie zniesie takiej męki po raz drugi.

Matka i ojczym Tygrana próbowali wywieźć syna z okupowanego terytorium i wrócili do Berdiańska z Niemiec. Jednak kiedy wracali samochodem, zostali zatrzymani w Taganrogu. Przesłuchiwali go i zażądali powrotu Tygrana , ponieważ wszczęto przeciwko niemu sprawę.

 

Akta sprawy miały wkrótce trafić do sądu, a chłopcom groziło do 20 lat więzienia.

"Zaapelowaliśmy do społeczności międzynarodowej o pomoc w uratowaniu Tygrana i Mykyty, o sprowadzenie ich na terytorium Ukrainy kontrolowane przez rząd lub do jakiegokolwiek kraju trzeciego, w którym byliby bezpieczni.

Parlament Europejski wydał rezolucję, w której zaapelował do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i ONZ o pomoc ukraińskim nastolatkom. Nie znamy jednak żadnej reakcji ze strony tych organizacji. Odpowiedzialność za śmierć nastolatków spoczywa na tych organizacjach.

Przez dziewięć miesięcy chłopcy byli ścigani przez okupantów, którzy wywierali na nich presję, ale nikt im nie pomógł. Ukraińskie władze i biuro Rzecznika Praw Obywatelskich wiedziały o tym, ale powiedziano nam, że jest to terytorium okupowane i nie mają możliwości pomocy" - powiedziała Reszetyłowa.

 

"Nie wykluczamy pozasądowej egzekucji"

W ostatnich dniach presja na nastolatków wzrosła. Zostali oni oskarżeni o przygotowywanie sabotażu. Oznaczało to aresztowanie i proces.

"Tydzień przed tragedią śledczy z uzbrojoną eskortą przybył do domu nastolatków, prawdopodobnie w celu ich aresztowania.Ale obaj zdołali uciec z domu i ukrywali się przez kilka dni. W sobotę, 24 czerwca, wrócili rano, a śledczy natychmiast przyszedł się z nimi zobaczyć. Tyhran odbył długą rozmowę ze śledczym, o czym nie wiemy.

Wieczorem Tyhran i Mykyta poszli na spacer po mieście. Około pół godziny przed tragedią mama rozmawiała z Tyhranem przez telefon. Był spokojny, rozmawiali o rychłym spotkaniu. Nic nie wskazywało na to, że Tyhran przygotowuje jakiekolwiek działania, które mogłyby zagrozić jego życiu" - mówi Reszetyłowa.

W ciągu pół godziny w lokalnych mediach w Berdiańsku zaczęły pojawiać się doniesienia o strzelaninie. Następnie pojawiło się słynne wideo, w którym Tyhran żegna się i mówi: "Chwała Ukrainie".

 

"Nie wiemy, co sprowokowało strzelaninę i jak do niej doszło. Według informacji od ich krewnych, chłopcy zostali zabici przez snajperów. Strzelali, by zabić, nie było strzałów prewencyjnych. Pojawia się wiele pytań i nie wykluczamy egzekucji pozasądowej. Ale tylko niezależna ekspertyza może to wszystko ostatecznie ustalić" - powiedziała Reszetyłowa.

Nastolatki w niebezpieczeństwie pod okupacją

Wszyscy krewni ofiar są teraz pod presją, a ich domy są przeszukiwane. W noc po zabójstwie nastolatków śledczy przez kilka godzin przesłuchiwał matkę Mykyty.

Teraz we wszystkich okupowanych miastach - Mariupolu, Berdiańsku, Melitopolu - najeźdźcy sprawdzają nastolatków, wszyscy są w strasznym niebezpieczeństwie.

Dowiemy się, co dokładnie stało się z Tygranem i Mykytą po zajęciu Berdiańska i śledztwie. Czy chłopcy rzeczywiście kogoś zaatakowali, czy też zostali doprowadzeni do rozpaczy groźbą aresztowania i poddani straszliwym torturom i postanowili się bronić, czy też zostali straceni w ten sposób, nie można obecnie powiedzieć.

O studentach wiadomo tyle, że chcieli zostać wojskowymi. Tygran uwielbiał czytać literaturę historyczną. Obaj byli liderami w szkole. Sąsiedzi mają o nich tylko dobre rzeczy do powiedzenia.

Inne wiadomości

Rosyjski Su-25 zderzył się z dronem ZALA w obwodzie donieckim: konsekwencje są już znane. Zdjęcie

Pilot samolotu szturmowego nie został ranny, w przeciwieństwie do samolotu

"Rosja idzie naprzód": Nowe spojrzenie Pieskowa na wojnę na Ukrainie i możliwość negocjacji

Wymienił nowy cel "SMO" - "zapewnienie bezpieczeństwa" Rosji