English
русский
Українська

Wojna na Ukrainie

"Ani jeden rosyjski samolot nie mógł wylądować": wywiad wojenny ujawnił nieznane szczegóły walk o lotnisko w Gostomlu. Wideo

Zwiadowca opowiedział o pierwszych godzinach walk o lotnisko w Gostomlu

W pierwszych godzinach pełnej rosyjskiej agresji lotnisko Antonowa w Gostomlu było utrzymywane przez około 30 zwiadowców i żołnierzy Gwardii Narodowej. W tym czasie lotnisko było ostrzeliwane przez dziesiątki rosyjskich śmigłowców, a rosyjscy spadochroniarze, którzy dziesięciokrotnie przewyższali liczebnie obrońców lotniska, wylądowali na nim.

Jednak Rosjanom nie udało się w ciągu tych kilku godzin wylądować przynajmniej jednym samolotem w Gostomlu, ponieśli ciężkie straty, a obrońcy lotniska zyskali czas dla armii, która była w stanie podciągnąć się na obrzeża stolicy, aby dać wrogowi walkę. O tym, jak 30 ukraińskich zwiadowców powstrzymało 300 rosyjskich spadochroniarzy, opowiedział przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadowczego Ministerstwa Obrony Ukrainy, który uczestniczył w tych wydarzeniach.

Historia wojownika została opublikowana w kanale Telegram Głównego Zarządu Wywiadu. Zauważono, że walki o lotnisko w Gostomlu rozpoczęły się od pierwszych godzin pełnej inwazji na Federację Rosyjską i trwały nieco ponad miesiąc. Gdyby najeźdźcom udało się zrealizować swój plan i zająć lotnisko 25 km od Kijowa w pierwszych dniach wielkiej wojny - byliby w stanie przenieść tam personel i pojazdy opancerzone, a także stworzyć przyczółek do ataku na stolicę z kilku stron jednocześnie. I nie jest wykluczone, że w końcu udałoby im się zająć Kijów, a przynajmniej jego prawobrzeżną część.

Jednak z niewielkimi siłami ukraińscy zwiadowcy i Gwardia Narodowa przez kilka godzin toczyli zaciętą bitwę ze znacznie większym i lepiej uzbrojonym wrogiem i uniemożliwili Rosjanom zdobycie lotniska. W międzyczasie 72. oddzielna brygada zmechanizowana, która następnie stawiła czoła rosyjskim okupantom, zdołała podciągnąć się do stolicy.

Oficer wywiadu Głównego Zarządu Wywiadu powiedział, że wywiad domyślał się z wyprzedzeniem, choć nie w szczegółach, o zamiarach Rosjan zajęcia Gostomla w celu dalszego ataku na Kijów. Główny Zarząd Wywiadu utworzył posterunki obserwacyjne na obrzeżach stolicy.

"Lotnisko w Gostomlu było bliżej nich i lepiej było tam wylądować, aby udać się do Kijowa. Ofensywę można przeprowadzić w kilku kierunkach, aby zaatakować Kijów, zarówno Obołon, jak i Świętoszyno" - mówi.

Rosjanie najprawdopodobniej planowali najpierw wysłać lotnictwo taktyczne na lotnisko w Antonowie i wylądować spadochroniarzem w celu obrony lotniska, aby mogło tam przybyć rosyjskie lotnictwo transportowe z personelem i pojazdami opancerzonymi - w celu zgromadzenia sił i środków oraz stworzenia przyczółka do ofensywy na ukraińską stolicę.

24 lutego 2022 roku, około godziny 5 rano, Gwardia Narodowa przybyła już na lotnisko. Za nimi podążali oficerowie Głównego Zarządu Wywiadu w pogotowiu. Zebrali się na spotkanie, ale nie zdążyli go dokończyć, ponieważ wróg zaczął atakować lotnisko.

"Zaczęliśmy być ostrzeliwani. Nadleciało około 35-38 śmigłowców i dwa samoloty. Zaczęli nas tłumić, najprawdopodobniej niekierowanymi pociskami rakietowymi i bombami lotniczymi. Zdecydowano, że nie ma sensu umieszczać tutaj tych poborowych, którzy wciąż byli w koszarach, nawet nie dostali jeszcze broni..... Zdecydowano, że tych ludzi, którzy są na lotnisku i siedzą na posterunkach obserwacyjnych na przygotowanych pozycjach, nie ma możliwości stamtąd usunąć. Wydano rozkaz, aby dowódcy poborowych swoich kompanii, plutonów zdejmowali, zdejmowali tylko przęsła płotów. Samochody po prostu "kładły" płoty i wyjeżdżały w kierunku Kijowa" - wspomina uczestnik tamtych wydarzeń.

Obrońcy lotniska mieli na celu zadanie jak największych strat wrogowi i próbę kupienia czasu dla jednostek wojskowych będących już w drodze do stolicy.

"Nasza grupa uderzeniowa na APC i kilku pojazdach podjechała na lotnisko i podjęła walkę. Głównym zadaniem było zadanie maksymalnych strat wrogowi i opóźnienie go. Na tyle, na ile byłoby to prawdopodobne i logiczne, aby nie stawiać się tutaj, ale aby wróg nie miał zbyt wiele czasu na zajęcie dogodnych pozycji i pełną kontrolę nad lotniskiem. Naszym zadaniem było ich tam maksymalnie powstrzymać, zadać maksymalne straty. Do tego dochodziło dodatkowe zadanie: zyskać na czasie i osłaniać poborowych. Żeby mogli normalnie wyjść. I opóźnić wroga tak bardzo, jak to możliwe, aby wojskowi mogli przybyć na czas, aby uderzyć na lotnisko" - powiedział oficer Głównego Zarządu Wywiadu.

Zadanie wydawało się nierealne, bo wróg miał totalną przewagę zarówno w personelu, jak i uzbrojeniu. Jednak wtedy, na adrenalinie, obrońcy lotniska działali zgodnie z zasadą "rób co masz robić - i niech się dzieje co chce".

"Było nas około 30 osób. A ich, jak już wiecie z historii, ponad 300. Mieliśmy broń: Karabiny szturmowe Kałasznikowa, kilka granatników. Naszą główną siłą był nasz APC. Granaty. Niestety, nie było niczego, co dałoby nam przewagę. Najważniejsze było po prostu walczyć, po prostu przetrwać. Pozwolić ludziom przetrwać i powstrzymać się tak bardzo, jak to możliwe. Nikt nie panikował. Nikt się nie bał. Bardzo duży i silny przypływ adrenaliny. To coś w rodzaju automatyzmu. Tak naprawdę nie wiesz, co się dzieje. Ponieważ wszystko jest bardzo, bardzo zagmatwane, bardzo szybkie. I oczywiście jest to przerażające, gdy taka armada helikopterów zaczyna cię uderzać. Są też dwa samoloty, które nad nami pracują. Nie jest zbyt dobrze" - wspomina zwiadowca.

Rosjanie atakowali ukraińskich żołnierzy na lotnisku głównie za pomocą śmigłowców szturmowych Mi-24; na samym początku bitwy okupanci przeprowadzili również ataki za pomocą Mi-8, ale nie zbliżyli się do ukraińskich pozycji. Następnie na lotnisku wylądowali rosyjscy spadochroniarze.

"Wylądowali spadochroniarze, doszło do strzelaniny. Kiedy było już jasne, że dalej mamy niezbyt korzystne pozycje, mogą już nas ominąć, przeważające siły, jednak plus wsparcie ... Zdecydowano, że nie ma sensu tam zostawać. Powinniśmy wycofać się ostrożnie, walcząc, i opuścić Gostomel ... Utrzymaliśmy się przez dwie lub trzy godziny, oni nie mogli zrobić nic więcej..... Jeden śmigłowiec, Mi-8, który desantował żołnierzy, niektórym udało się wylądować, niektórym nie - trafiliśmy ich podczas lądowania" - powiedział wojownik.

Teraz, wiele miesięcy po tej bitwie, uważa, że liczni obrońcy lotniska zdołali zadać wrogowi znaczne straty.

"Gwardia Narodowa zestrzeliła kilka helikopterów, przynajmniej mieli jakiś sprzęt obrony powietrznej, byli Iglasami. Zestrzelili dwa lub trzy helikoptery. Wcześniej nasze grupy obserwacyjne nad Morzem Kijowskim zestrzeliły jeden lub dwa. Tutaj mieliśmy jeden, podczas lądowania, podczas lądowania spadochroniarzy został trafiony, zniszczony, tuż przy lotnisku. Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że leżało tam gdzieś poniżej stu osób" - wyliczył zwiadowca.

Wspomina: zaciekły opór Ukraińców był całkowitym zaskoczeniem dla najeźdźców. I pomógł wygrać bezcenny czas.

"Ogólnie rzecz biorąc, pierwsze działania są najbardziej podstawowe. Pierwszy z ich zaawansowanych spadochroniarzy, który wylądował helikopterem, nie był gotowy na taki opór. Myśleli, że to będą ćwiczenia, nikt nigdzie nie strzela, wszystko będzie dobrze, wszyscy na nich czekają...... Cóż, czekaliśmy na nich, ale nie tak, jak tego chcieli. Myślę więc, że byli zdezorientowani. Ponieśli znaczne straty. Zadanie polegało na zadaniu im maksymalnych strat tutaj, aby zyskać czas dla 72 Brygady na zajęcie pozycji i gotowość do zniszczenia lotniska" - podkreślił uczestnik bitwy.

"Myślę, że stracilibyśmy połowę Kijowa, prawy brzeg. Najprawdopodobniej byłaby to duża strata. Myślę, że to bardzo przyczyniło się do tego, że Kijów był wolny... Jak widać, ani jeden samolot nie był w stanie wylądować na lotnisku. Najwyraźniej zadanie zostało wykonane" - dodał.

Przypomnijmy, że wcześniej Główny Zarząd Wywiadu powiedział, dlaczego Rosja potrzebuje broni jądrowej na Białorusi i ocenił zagrożenie dla Ukrainy.

Służba wywiadu wojskowego Ukrainy uważa, że rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi jest powtórką kubańskiego kryzysu rakietowego. Nie zmienia to niczego zasadniczo dla Ukrainy.

Rosyjska broń jądrowa na terytorium Białorusi jest dodatkowym narzędziem szantażu, nacisku, a także ewentualnych negocjacji i podnoszenia stawki. Jednocześnie Rosjanie mogą wycofać rozmieszczoną broń, jeśli ktoś będzie chciał rozmawiać z Putinem i przystąpi do negocjacji.

Mamy tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram Obozrevatel, Threads i Viber. Nie dajcie się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości

Lekka, niskokaloryczna sałatka z kapusty i tuńczyka: pyszna alternatywa dla majonezu

Gotuje się w 10 minut i z pewnością przypadnie do gustu każdemu