Wojna na Ukrainie
"Po prostu wysłani na rzeź": rosyjskie wojsko narzeka, że nikt nie wraca żywy ze swoich pozycji. Przechwycić
Żołnierze Drugiej Armii Światowej nadal narzekają na wysoką liczbę ofiar na Ukrainie. Opowiadają także swoim rodzinom o tym, jak są zmuszani do walki i karani za odmowę udziału w starciach z Siłami Obronnymi.
Zostało to ujawnione w rozmowie telefonicznej między okupantem a jego siostrą, przechwyconej przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (aby posłuchać, przewiń do końca strony). Ten najeźdźca z 350. pułku znajduje się w kierunku Kupiańska w obwodzie charkowskim.
"Oni po prostu wysyłają chłopaków na rzeź, dzisiaj wysłali grupę - położyli ich... bez osłony, bez pierdolenia czegokolwiek, potem nie mogą stamtąd zabrać chłopaków, wciąż leży tam 200 chłopaków.... Nie daj Boże, coś się stanie, a f*ck you zostanie znaleziony później" - mówi wojskowy kraju agresora.
Jedna grupa z jego pułku została wysłana do okopania się na jednej z linii frontu. Jednak żołnierze nie zdołali nawet dotrzeć do wyznaczonego miejsca - zostali zaatakowani przez AFU.
Ci, którzy nie chcą iść na linię frontu, są wysyłani do biura dowódcy, gdzie są zastraszani i bici.
"Chłopaki wariują, mówią: tak, złam mi rękę, *pty, tak, złam mi nogę, tylko po to, żeby zabrać mnie do szpitala" - powiedział najeźdźca.
Okupant powiedział, że on i jego towarzysze broni nie są zadowoleni z takiej sytuacji. Chcą złożyć zbiorową skargę do prokuratury wojskowej Federacji Rosyjskiej, ale muszą to zrobić krewni żołnierzy.
Jak donosi OBOZREVATEL, rosyjska armia nadal ponosi ciężkie straty na Ukrainie. Wojskowi kraju agresora narzekają na brak niezbędnego sprzętu i błędne, ich zdaniem, rozkazy kierownictwa.
Tylko zweryfikowane informacje w naszym kanale Telegram Obozrevatel i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!