Currency
"Wszystko jest w porządku, to tylko ćwiczenia": strażnik graniczny z Czongara opowiada o pierwszych godzinach pełnej inwazji Rosji na Ukrainę
Późnym wieczorem 23 lutego 2022 r. ukraińscy strażnicy graniczni na punkcie kontrolnym Czongar (granica administracyjna z Krymem) zobaczyli, że Rosjanie wyłączyli światła po swojej stronie, a następnie zaczęli przesuwać kolumny ciężkiego sprzętu i ustawiać je w szeregu. 24 lutego, około 4-5 rano, wróg wysłał drona na rozpoznanie, po czym rosyjska armia rozpoczęła ostrzał i inwazję na ten odcinek frontu.
Strażnik graniczny Ołeksij Rużynenko, pochodzący z obwodu kirowohradzkiego, który pełnił służbę w nocy z 23 na 24 lutego 2022 r., opowiedział o tym, co widział na granicy administracyjnej z Krymem. Pierwszego dnia wielkiej wojny został schwytany przez wroga. Po 2 latach i 4 miesiącach niewoli, 17 lipca 2024 r., Rużynenko wrócił do domu w ramach wymiany, poinformowano Krym.Realii.
Pracownik Państwowej Służby Granicznej Ukrainy zauważył wyraźne sygnały rosyjskiej inwazji 23 lutego 2022 roku.
Ludzie podróżujący z okupowanego półwyspu na kontynent mówili, że rosyjskie wojska zbliżają się do granicy.
"Zasadniczo przekazaliśmy to do departamentu. Powiedzieli: "Wszystko jest w porządku, to tylko ćwiczenia, nic takiego strasznego". Potem, może bliżej godziny 22-23:00 (nie pamiętam), stracili zasilanie. W każdym razie przez jakiś czas - godzinę, może nie więcej - ludzie wciąż wychodzili i wchodzili do budynku. Mówili, że było tam wielu żołnierzy, kilka czołgów i transporterów opancerzonych. My też byliśmy spięci i to zgłosiliśmy" - wspomina strażnik graniczny.
O zmroku straż graniczna w Czongarze zauważyła za pomocą kamery termowizyjnej ruch konwojów pojazdów, w tym czołgów. Kiedy podjechali bliżej, na granicy ustawiły się wyrzutnie rakiet Grad.
"Potem, około pierwszej w nocy, wszystko ucichło, było tak cicho. Stało się bardzo napięte, a nawet przerażające. Wyłączyliśmy już światła, zamknęliśmy jedną linię i zezwoliliśmy tylko na jedną linię, czyli wjazd i wyjazd" - powiedział Rużynenko.
Następnie Rosjanie zablokowali ruch w Dżankoju - autobusy jadące z Doniecka zawróciły i pojechały w przeciwnym kierunku.
Około 4-5 rano funkcjonariusze SBGS usłyszeli hałas na niebie. To były rosyjskie drony.
"Nadlatuje dron, unosi się nad nami. Na początku go nie widzieliśmy, ale jeden facet go zobaczył i krzyknął: "Powietrze!". Wycelowali w niego broń, aby go zastrzelić lub po prostu przestraszyć. Odwrócił się i poleciał z powrotem - i dosłownie za 30 sekund zaczęły latać rakiety Grad" - powiedział Rużynenko o pierwszym ostrzale.
On i kilku innych strażników granicznych uciekło do ziemianki. Eksplozje trwały około 40 minut.
Następnie mieli zostać ewakuowani z punktu kontrolnego autobusem. Ale stało się coś nieoczekiwanego. Rużynenko zobaczył transportery opancerzone i pojazdy opancerzone, wojskowych strzelających w kierunku Krymu. Dlatego straż graniczna była pewna, że to Siły Zbrojne Ukrainy.
"Wszyscy opuściliśmy broń i krzyczeliśmy: "Nasi, nasi!". Niektórzy po rosyjsku, niektórzy po ukraińsku. Oni również spojrzeli na nas i opuścili broń. Podeszliśmy bliżej, na 15-20 metrów, i zobaczyliśmy, że mundury wcale nie są nasze, mieli na sobie biało-czerwone opaski i wszyscy byli w maskach, to było zupełnie niejasne... Potem patrzą na nas, widzą też nasze mundury, nasze flagi. I po prostu mówią te słowa: "Ach, to są skurwysyny" - opowiadał Ukrainiec. Nadal nie potrafi wyjaśnić, dlaczego Rosjanie ostrzelali jego konwój.
W ten sposób Rużynenko i jego koledzy zostali schwytani. Okupanci położyli ich na ziemi, zabrali broń, telefony i odznaki. Strzelali do cywilnych samochodów na moście Czongar.
Ukrywając się za ludzką tarczą, schwytani strażnicy graniczni zostali przewiezieni w kolumnach do wioski Czongar. Dopiero po drodze zdali sobie sprawę, że rozpoczęła się wojna na pełną skalę, przyznał Ruzhynenko.
"Przeszliśmy około 20-25 metrów i znów znaleźliśmy się na asfalcie. Już leżeliśmy, a kolumna czołgów zaczęła się poruszać... I dosłownie 20-30 centymetrów od mojej głowy była gąsienica. To było straszne. Wtedy stało się jasne, że wojna naprawdę się zaczęła" - powiedział były jeniec wojenny.
Najpierw został przewieziony do Dżankoju (Krym), gdzie Rużynenko zobaczył konwój sprzętu wojskowego przemieszczający się na stały ląd Ukrainy. Następnie, najwyraźniej, zostali przewiezieni do regionu Kursk w Rosji. Następnie do Szebekino, Starego Oskołu, Wałujek i kolonii nr 4 w Aleksiejewce w obwodzie białogrodzkim. Ołeksij Rużynenko przebywał w tym zakładzie karnym do 17 lipca 2024 roku.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!