Currency
Powszechne pijaństwo i niepodporządkowanie się rozkazom: GUR opowiada o morale okupantów na froncie
W jednostkach okupacyjnej armii rosyjskiej na linii frontu pijaństwo i niepodporządkowanie się rozkazom dowódców nabierają rozpędu. Jest to znacznie ułatwione przez wyjątkowo niskie morale okupantów.
I tak już niską motywację najeźdźców "wykańczają" wysokie straty osobowe w walkach z armią ukraińską i nieobecność dowódców na linii frontu. Stwierdził to Wadym Skibicki, przedstawiciel wywiadu obronnego Ukrainy, w wywiadzie dla Apostrophe TV.
Według niego, rosyjscy okupanci borykają się z całą masą problemów na linii frontu.
"W wielu przypadkach, zwłaszcza w tych jednostkach, które znajdują się na linii frontu, morale jest dość niskie. Istnieje wiele informacji, że rosyjscy dowódcy w ogóle nie są obecni na linii frontu, nie ma normalnego wsparcia logistycznego" - zauważył Skibicki.
Demoralizacja skutkuje powszechnym pijaństwem, odmową wykonywania rozkazów dowódców i nieautoryzowanym opuszczaniem jednostek w wielu rosyjskich jednostkach.
"To dlatego, że są duże straty. Jest wiele strat [wśród okupantów] z powodu braku terminowej opieki medycznej, a to wszystko wpływa na pole bitwy i morale rosyjskich żołnierzy" - wyjaśnił przedstawiciel wywiadu obronnego Ukrainy.
Nawet zmasowana propaganda Federacji Rosyjskiej skierowana do Rosjan, w tym tych zmobilizowanych, nie pomaga w utrzymaniu dyscypliny. Pomysł, że zwykli obywatele kraju-agresora muszą znosić wszystkie problemy, aby pokonać mitycznych "wrogów", którzy rzekomo otaczają Rosję ze wszystkich stron, nie pomaga w utrzymaniu dyscypliny.
"Propaganda mówiła, że powinniśmy być cierpliwi, ponieważ mamy wroga, który zawsze był na Zachodzie. [Mówili, że będziemy gotować zupę, ale będziemy wykuwać broń" - dodał Skibicki.
Sugeruje on, że Rosjanie mogą w końcu przejrzeć na oczy. Ale potrzebują na to czasu. Możliwe, że ludność Federacji Rosyjskiej doświadczy czegoś podobnego do tego, czego Rosjanie doświadczyli po radzieckiej wojnie w Afganistanie. W końcu wtedy okaleczeni fizycznie i psychicznie żołnierze radzieccy lub rodziny tych, którzy wrócili do domu w cynkowych trumnach, nagle zdali sobie sprawę, że ludność ZSRR nie potrzebowała tej wojny. Podobnie jak państwo nie potrzebowało tych, którzy z jego rozkazu stali się okupantami.
"Wiele osób mówiło wtedy: "Co ja tam robiłem?", a urzędnicy odpowiadali: "Ja cię tam nie wysyłałem". Trudno powiedzieć, czy jest to możliwe teraz w Rosji. Ale sytuacja w Rosji może się zmienić bardzo szybko: te same wydarzenia z 1917 roku pokazały, że był car i cara już nie było" - podkreślił Skibicki.
Obecnie, jak zauważył, większość Rosjan woli milczeć na temat agresji Rosji na Ukrainę.
"Milczą, boją się wyrażać swoje opinie, rozmawiają o sytuacji tylko w kuchni, jak w czasach sowieckich. A sytuacja jest skomplikowana: dziś na pierwszy plan wysuwa się bardzo prosta kwestia - dochody rodziny i trudna sytuacja finansowa zwykłych Rosjan. To fakt" - podsumował przedstawiciel wywiadu obronnego Ukrainy.
Wcześniej GUR informował, że na Ukrainie walczy obecnie ponad 400 tysięcy rosyjskich żołnierzy. To poważne zgrupowanie, które jednak może prowadzić operacje tylko w określonych obszarach frontu.
Powtórzenie scenariuszy takich jak ten z lutego 2022 roku z takimi siłami jest niemożliwe. Jednak wróg z pewnością będzie próbował przeprowadzić oddzielne operacje ofensywne.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!