Wojna na Ukrainie
"W pobliżu bunkra leży 60 osób": okupant skarży się żonie, że rosyjska armia nie zabiera zabitych z pola bitwy. Przechwycenie
Rosyjscy okupanci nie zabierają swoich poległych towarzyszy z pola bitwy - ciała wojsk agresora przez długi czas leżą pod gołym niebem. Przez cały ten czas zabici żołnierze są uważani za zaginionych, a niektórzy z nich pozostają w tym statusie na zawsze.
Stało się to znane z rozmowy telefonicznej między rosyjskim najeźdźcą a jego żoną, przechwyconej przez wywiad obronny Ukrainy. Okupant opowiedział jej o realiach rosyjskiej armii.
"W pobliżu DOT (długoterminowy punkt obronny - red.) leży 60 osób - jeszcze ich nie wyciągnięto. Nie zostaną wyciągnięci. Zwiad się czołgał - czujniki są w ruchu, uruchomione, sygnalizują wszystko. Tak więc, w skrócie, brakuje 60 osób" - powiedział.
Okupant powiedział, że ukraiński strzelec maszynowy "powalił" półtorej kompanii Rosjan, którzy zostali wysłani do szturmu na sąsiedni DOT już kontrolowany przez ukraińskie siły zbrojne. Później, zamiast wyeliminowanych okupantów, jeńców i ocalałych szturmowców rzucono na linię frontu i pozwolono im pić alkohol.
Ci pijani najeźdźcy nie tylko popełniali zbrodnie wojenne, zabijając i gwałcąc cywilnych Ukraińców, ale także bili swoich kolegów żołnierzy i grabili.
Okupant skarżył się również, że ma kilku ludzi w swoim sztabie, którzy za pieniądze przekazują ukraińskim siłom zbrojnym wszystkie dane rosyjskiej armii, w tym informacje o tym, kiedy nastąpią rosyjskie ataki. Okupanci wciąż nie mogą dowiedzieć się, kto za tym stoi.
Jak wcześniej informował OBOZ.UA, żona rosyjskiego najeźdźcy skarżyła się na pijaństwo personelu armii agresora. Według niej, rosyjscy wojskowi na froncie "piją jak chuje".
Tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!