Currency
Utrata terytoriów a przystąpienie do NATO: jakie scenariusze dla Ukrainy są omawiane na Zachodzie i która opcja jest popierana przez Ukraińców
Na marginesie NATO rzekomo nieformalnie omawiany jest scenariusz dla Ukrainy pod wstępnym tytułem "członkostwo w Sojuszu w zamian za terytoria". Pomysł ten pojawił się częściowo jako jedno z możliwych rozwiązań zakończenia wojny, a częściowo jako odpowiedź na możliwe dojście do władzy Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych i konsekwencje jego prezydentury.
Coraz więcej zachodnich mediów publikuje spostrzeżenia, że Ukraina nie zostanie zaproszona do Sojuszu na szczycie NATO tego lata, podczas gdy Ukraińcy w przeważającej większości wierzą w zwycięstwo i są przekonani, że po wojnie nasz kraj przywróci integralność terytorialną w granicach ustalonych w 1991 roku. O tym, jakie scenariusze są obecnie omawiane na Zachodzie i czego chcą Ukraińcy, pisze OBOZ.UA.
Ukraina w NATO: czy bilet wstępu jest częścią terytorium?
Według La Repubblica, na marginesie NATO pojawia się pomysł zakończenia wojny na Ukrainie w ramach programu "terytoria w zamian za bezpieczeństwo". Pomysł polega na tym, że Kijów powinien oddać terytoria okupowane przez Rosję, a kontrolowana część naszego kraju zostanie natychmiast przyjęta do Sojuszu.
"Nie jest to hipoteza, która została oficjalnie omówiona podczas ostatniego szczytu NATO w Brukseli. Ale oczywiście jest to możliwość, która cyklicznie powraca we wszystkich nieformalnych rozmowach. Nawet w ciągu ostatnich kilku dni. I to naprawdę staje się motorem do przyspieszenia pomocy dla Kijowa" - czytamy w publikacji.
W ostatnich dniach sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Ukraina prędzej czy później dołączy do Sojuszu, a następnie sekretarz stanu USA Anthony Blinken, który mówił o podejściu Ukrainy do standardów NATO.
La Repubblica zauważa, że pomysł "wymiany" terytoriów w zamian za przystąpienie do Sojuszu, który niektórzy eksperci uważają za jeden z realnych sposobów zakończenia wojny, nie został jeszcze oceniony politycznie, ale nikt go nie odrzucił. Nie tylko ze względu na wybory w USA jesienią 2024 roku, kiedy Joe Biden może zostać zastąpiony w Białym Domu przez Donalda Trumpa. Ten sam człowiek, który wielokrotnie chwalił się, że po powrocie na urząd prezydenta "natychmiast" zakończy wojnę między Rosją a Ukrainą - i najprawdopodobniej nie w sposób, w jaki powinna się ona zakończyć ze względu na sprawiedliwość i prawo międzynarodowe.
"Ogólnie rzecz biorąc, plan polegałby na pozostawieniu okupowanych terytoriów Kremlowi. Krym i pozostałe cztery regiony podbite w ciągu ostatnich dwóch lat. A następnie uszczelnić granice. Umożliwienie temu, co pozostało z Ukrainy, przystąpienia do NATO. Ścieżka, która jest bardzo podobna do tego, co stało się po II wojnie światowej z Niemcami Zachodnimi. Naród niemiecki został podzielony na dwie części, skutecznie przekazując kontrolę nad wschodnią częścią ZSRR i jednocześnie włączając zachodnią część do Atlantyckiego Sojuszu Wojskowego w 1955 roku" - pisze gazeta.
Na zeszłorocznym szczycie NATO w Wilnie ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski wezwał sojuszników do przyjęcia Ukrainy do bloku w odpowiedzi na rosyjską agresję. W tym czasie usłyszał obietnice, że na pewno stanie się to w przyszłości, ale prawie wszystkie kraje NATO nie spieszyły się z przyjęciem Ukrainy, obawiając się bezpośredniego zaangażowania w wojnę.
Teraz groźba powrotu Trumpa do Białego Domu zmieniła harmonogram. W szczególności dyskutuje się o przyspieszeniu pomocy dla Kijowa i potrzebie "odcięcia" tej kwestii od zmian politycznych i niepewności. Stoltenberg podkreślił to w szczególności.
"Jeśli ta decyzja rzeczywiście zostanie podjęta, ważne jest, aby Ukraina zachowała jak najwięcej terytorium od teraz do początku przyszłego roku. Aby osiągnąć ten cel, konieczne jest dostarczenie armii Zełenskiego broni, amunicji, a być może nawet ludzi. "Hipoteza Trumpa" wywołuje pewien niepokój w Europie, ponieważ nadal byłaby kapitulacją wobec rosyjskiej arogancji" - pisze gazeta.
Dziennikarze dodali, że Rosja prowadzi obecnie działania ofensywne, a Kreml intensyfikuje ataki na ludność cywilną i infrastrukturę na Ukrainie pod pretekstem ataku terrorystycznego w regionie moskiewskim. W Europie istnieją obawy, że armia okupacyjna będzie w stanie przełamać ukraińską obronę i zająć nowe terytoria.
Tymczasem rosyjski dyktator Władimir Putin nie jest zainteresowany negocjacjami z obecną administracją Bidena: czeka na przybycie Trumpa, z którym planuje osiągnąć porozumienie. Do tego czasu państwo-agresor będzie próbowało za wszelką cenę przejąć jeszcze więcej ukraińskiego terytorium. A zadaniem Ukrainy i jej zachodnich partnerów jest temu zapobiec, pisze gazeta.
Szczyt NATO w lipcu: nie będzie zaproszenia
Tymczasem Sojusz Północnoatlantycki przygotowuje się do 75. rocznicy szczytu przywódców NATO w Waszyngtonie w lipcu. Wbrew oczekiwaniom Kijowa, Ukraina nie otrzyma oficjalnego zaproszenia do przystąpienia do Sojuszu. Poinformował o tym New York Times, powołując się na nienazwanych urzędników NATO.
Powodem tej niechęci jest obawa państw członkowskich NATO, że przyjmując Ukrainę do bloku, zostaną zmuszone do wdrożenia umowy o bezpieczeństwie zbiorowym. A to, jak twierdzą, "wciągnęłoby Sojusz w największą wojnę lądową w Europie od 1945 roku".
Jednak, jak dodaje gazeta, państwa członkowskie chcą zademonstrować w inny sposób, że wspierają Ukrainę "w dłuższej perspektywie", więc będą szukać "jakiegoś środka, czegoś bliższego członkostwu, ale wystarczająco mięsistego, aby pokazać, że Sojusz jest zaangażowany w Ukrainę w dłuższej perspektywie".
Zachodni urzędnicy nie ustalili jeszcze, co "wystarczająco mięsistego" mogą zaoferować kraje zachodnie Ukrainie, która jest rozdarta przez Rosję w wojnie na pełną skalę.
Niemcy i Stany Zjednoczone są jednymi z tych, którzy zdecydowanie sprzeciwiają się zaproszeniu Ukrainy do rozmów o członkostwie w NATO na lipcowym szczycie. Berlin i Waszyngton nalegają, aby ta kwestia została "zdjęta ze stołu" podczas rocznicowego szczytu. Oba kraje opowiadają się jednak za przyznaniem Ukrainie konkretnych zobowiązań, z których będzie mogła się wywiązać.
Czego chcą Ukraińcy
Po dwóch latach wojny na pełną skalę z Rosją, zdecydowana większość Ukraińców nadal wierzy w wygranie wojny z rosyjskimi okupantami. Świadczą o tym wyniki sondażu przeprowadzonego przez Rating Group w dniach 17-21 lutego br.
Jednocześnie prawie połowa naszych współobywateli zdecydowanie nie podoba się pomysłowi zachodnich urzędników wymiany terytorium za bezpieczeństwo: 45% respondentów uważa, że Ukraina pozostanie w granicach z 1991 roku.
Kolejne 16% jest przekonanych, że Ukraina zwróci terytoria, które kontrolowała przed inwazją na pełną skalę (przed 24 lutego 2022 r.), Podczas gdy ta sama liczba obawia się, że Rosja zdoła przejąć kolejny kawałek naszego kraju.
Po 7% uważa, że Ukraina będzie w stanie zwrócić okupowaną część Donbasu, ale nie Krym, i odwrotnie - odbije Krym, tracąc część Donbasu.
Przypomnijmy, że 4 kwietnia sekretarz stanu USA Anthony Blinken ogłosił cel członków Sojuszu na nadchodzącym szczycie. Zapewnił, że oświadczył, iż Ukraina ostatecznie dołączy do NATO, ponieważ jej poparcie wśród państw członkowskich pozostaje "silne". Dlatego celem Sojuszu na nadchodzącym szczycie jest "pomoc w zbudowaniu pomostu do tego członkostwa".
Tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!