Społeczeństwo
"Tu są rosyjskojęzyczni ludzie": w Izmailu sprzedawca był niegrzeczny wobec Ukrainki z powodu jej języka i nazwał ją nazistką
W Izmailu, w obwodzie odeskim, sprzedawca zażądał, aby klientka rozmawiała z nim po rosyjsku lub uzbecku. Jak się okazało, kobieta nie mieszka na Ukrainie, ale w odrębnym państwie o nazwie Besarabia.
Wideo z konfliktu zostało opublikowane na Telegramie przez ukraińskiego dziennikarza Konstantina Andriyuka. Nagranie pokazuje, że kobieta narodowości uzbeckiej najpierw wysłała Ukrainkę na wojnę, a następnie oskarżyła ją o nazizm i naruszenie jej praw.
"Są tu ludzie rosyjskojęzyczni" - twierdziła kobieta.
Ostatecznie do klientki wezwano nawet ochronę.
Wcześniej skandal językowy wybuchł na Państwowym Uniwersytecie Medycznym w Dnieprze. Podczas zajęć praktycznych nauczycielka rzekomo zażądała od studentki mówienia po rosyjsku, a kiedy dziewczyna odmówiła, nie chciała zaakceptować jej odpowiedzi.
Sieć nazwała działania nauczyciela absolutną dyskryminacją ze względu na język, naruszeniem ustawodawstwa językowego i praw człowieka, co w czasach wojny jest również jawną pracą dla wroga.
Jak donosi OBOZ.UA:
- Ministerstwo Edukacji i Nauki Ukrainy wsparło studentów Politechniki Lwowskiej, którzy zaapelowali do instytucji edukacyjnej z żądaniem niewspółpracowania z nauczycielką Iryną Farion. W swojej odpowiedzi ministerstwo zauważyło, że decyzja o zakończeniu stosunków pracy jest podejmowana przez instytucję edukacyjną.
- Wcześniej sekretarz RBNiO Ołeksij Daniłow, komentując skandale językowe, wezwał sektor usług do przestrzegania prawa, zgodnie z którym język ukraiński jest obowiązkowy. Podkreślił, że nikt na Ukrainie nie zabrania mówienia po rosyjsku w życiu codziennym.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!