English
русский
Українська

Polityka

Wysłanie europejskich sił pokojowych do Ukrainy może być głównym tematem konferencji w Monachium - NYT

Lilia RagutskaPolityka
Zachód rozważa wysłanie sił pokojowych na Ukrainę. Źródło: Marynarka wojenna USA

Kwestia wysłania europejskiego kontyngentu pokojowego do Ukrainy będzie jednym z głównych tematów dyskusji na konferencji w Monachium w tym tygodniu. Jednak nie wszyscy europejscy urzędnicy i zachodni analitycy uważają tę perspektywę za rozsądny krok, jeśli Ukraina nie stanie się członkiem NATO.

Jednocześnie istnieją trudności z wystarczającą liczbą personelu wojskowego, który mógłby dołączyć do takiej misji i powstrzymać rosyjskiego dyktatora Władimira Putina przed kontynuowaniem agresji, a zmiana polityki USA wprowadza własne dostosowania. Stwierdzono to w artykule The New York Times.

W artykule, w którym autor stara się przeanalizować, czy wojska europejskie są w stanie chronić bezpieczeństwo Ukrainy, zauważa, że bez przystąpienia Ukrainy do NATO wysłanie dużej liczby wojsk europejskich na terytorium Ukrainy wydaje się wielu osobom lekkomyślne, a nawet głupie.

"Bez wyraźnego amerykańskiego zaangażowania w taką operację - z amerykańską osłoną powietrzną, obroną powietrzną i wywiadem, zarówno ludzkim, jak i technicznym - wojska europejskie byłyby poważnie zagrożone rosyjskim sondowaniem, a nawet atakiem" - czytamy w artykule.

W artykule wspomniano, że według ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, w celu rozwiązania wojny do Ukrainy powinien zostać wysłany kontyngent pokojowy liczący co najmniej 200 000 żołnierzy: takie siły mogłyby stać się pewną gwarancją bezpieczeństwa. Jednak nawet gdyby osiągnięto konsensus w tej sprawie, Europa stanęłaby przed problemem niedoboru personelu.

"To prawie trzy razy więcej niż cała brytyjska armia, a analitycy twierdzą, że to niemożliwe" - pisze NYT, dodając, że Europa po prostu nie ma 200 000 żołnierzy.

Europie trudno byłoby zebrać kontyngent liczący nawet 40 000 żołnierzy. Powodem tego, według NYT, jest powolny wzrost gospodarczy, brak wojsk i potrzeba zwiększenia wydatków wojskowych, aby się chronić.

"I prawdopodobnie będzie to niewystarczające, aby zapewnić prawdziwy środek odstraszający dla Rosji" - czytamy w publikacji.

Według Lawrence'a Friedmana, profesora studiów wojskowych w King's College w Londynie, prawdziwe siły odstraszające zwykle wymagają "ponad 100 000 żołnierzy na misji" do regularnych rotacji i sytuacji kryzysowych.

Ponadto, rozmówcy autora z europejskich kręgów rządowych podkreślają, że taka misja pokojowa w terenie wymaga amerykańskiego wsparcia. Bez niego życie wojskowych będzie zagrożone, a Rosja zrobi wszystko, co w jej mocy, aby podważyć zarówno polityczny, jak i wojskowy autorytet NATO.

Niewielka liczba żołnierzy bez wsparcia USA nie byłaby gwarancją, ale raczej "blefem" i mogłaby skłonić Rosję do "przetestowania wód", czemu państwa NATO, według Claudii Major, eksperta ds. obrony w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa, nie byłyby w stanie się oprzeć.

Według Friedmana, najbardziej realistyczne są trzy kluczowe modele rozwoju: utrzymanie pokoju, odstraszanie i model "tripwire force". Każdy z nich ma swoje wady.

Wadą pierwszego modelu jest to, że siły pokojowe mają lekką broń, wystarczającą jedynie do samoobrony. Zazwyczaj kontyngent składa się z personelu wojskowego z wielu krajów, zwykle pod auspicjami ONZ. Ponieważ linia frontu w Ukrainie ma 1300 kilometrów długości, potrzebna byłaby "ogromna liczba żołnierzy", których, jak zauważono, Europa nie może obecnie zapewnić.

Model "Tripwire force" jest już de facto wdrażany przez NATO w ośmiu państwach członkowskich położonych blisko Rosji. Będzie on jednak działał tylko wtedy, gdy będzie istniało nierozerwalne połączenie między oddziałami na miejscu a większymi posiłkami gotowymi do wkroczenia do walki w razie potrzeby, co w przypadku Ukrainy jest wyzwaniem.

Według artykułu najbardziej niezawodnym modelem byłby model odstraszania, ale wymagałby on co najmniej 150 000 dobrze wyposażonych żołnierzy, a także obrony powietrznej, wywiadu, broni i pomocy USA w zakresie zasobów strategicznych.

Nawet jeśli wszystko to udałoby się zapewnić, Friedman zauważa, że nie wyobraża sobie, by Rosja zgodziła się na taki rozwój sytuacji. Dlatego jego zdaniem najlepszym modelem po ewentualnym zawieszeniu broni byłby czwarty model, umownie nazywany "jeżozwierzem", który polegałby na tym, że zachodni partnerzy zapewniliby ukraińskim siłom zbrojnym wystarczającą ilość broni, zasobów i szkoleń, w tym z udziałem sił zachodnich. Byłaby to szansa na przekazanie Rosji, że nie powinna próbować rozpoczynać nowej wojny. Jednak to zadziała tylko wtedy, gdy Zachód podejmie takie długoterminowe zobowiązanie.

Pod koniec stycznia tego roku rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało groźby w związku z pomysłem wysłania sił pokojowych do Ukrainy. Zagrozili oni Zachodowi: jeśli wyśle siły pokojowe do Ukrainy bez zgody Moskwy, ten personel wojskowy stanie się "legalnym celem" dla sił okupacyjnych.

Tymczasem prezydent Wołodymyr Zełenski uważa, że jakiekolwiek siły pokojowe rozmieszczone w Ukrainie powinny obejmować wojska amerykańskie. Będzie to klucz do ich skuteczności.

Tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości

Jak w bajce: cztery niesamowicie piękne miasta w Europie, o których niewiele osób wie

Tutaj znajdziesz się jak w prawdziwej kreskówce Disneya