English
русский
Українська

Currency

Granicę polsko-ukraińską blokowało tylko kilka pojazdów: ile traci na tym Ukraina?

Polacy blokują ukraińską granicę

Tylko niewielka liczba protestujących blokuje punkty kontrolne na granicy Ukrainy z Polską. Nie można ich jednak uspokoić, a ukraińskie firmy tracą milion hrywien dziennie. Oznacza to, że od początku strajku 6 listopada sami indywidualni przedsiębiorcy mogli stracić 16 mln UAH, a łączne straty osiągnęły 305,88 mln UAH.

Obliczenia te zostały przedstawione przez Europejskie Stowarzyszenie Biznesu (EBA), które przeprowadziło ankietę wśród przedsiębiorców."Zarówno importerzy, jak i eksporterzy są w równym stopniu dotknięci, ponieważ 49% firm importuje towary na Ukrainę. Jednocześnie 25% towarów trafia do Polski, 15% do Niemiec, a także do innych krajów bałtyckich, Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Azji i Afryki" - czytamy w raporcie.

Ponadto firmy już teraz zgłaszają niedobór transportu, częściowo z powodu niechęci przewoźników do przyjmowania zleceń podczas strajku. Koszty transportu znacząco rosną, wpływając na koszty produkcji i konkurencyjność cenową przedsiębiorstw.

Straty przewoźników to tylko część strat gospodarczych Ukrainy. Jak wyjaśniła OBOZ.UA Iryna Kosse, pracownik naukowy Instytutu Badań Ekonomicznych i Konsultacji Politycznych, straty całej ukraińskiej gospodarki są znacznie wyższe, biorąc pod uwagę niewywiązanie się firm z umów i zawieszenie produkcji. Polska również ma problemy i są one proporcjonalne do ukraińskich."Polskie firmy również poniosą straty z powodu blokady. Straty te mogą być porównywalne z ukraińskimi" - zauważył ekspert.

Strajk nabiera tempa: od 22 listopada na granicy utworzyła się kolejka tysięcy ciężarówek, a cztery punkty kontrolne zostały zablokowane: "Jahodyn-Dorohusk", "Rawa-Ruska-Hrebinne", "Krakowiec-Korczowa" i "Medyka-Szejny". Ukraina planuje w tym tygodniu przeprowadzić rozmowy z Polską i Komisją Europejską w celu odblokowania granicy ukraińsko-polskiej, gdzie zbierają się "polscy przewoźnicy". Skrajna prawica, która zorganizowała wiec w Polsce, już ogłosiła, że chce przedłużyć akcję do 1 lutego 2024 roku.

Dziennikarz Jewhen Pliński pokazał protestujących na swoim kanale Telegram. Okazało się, że tylko kilka samochodów zablokowało granicę. W rzeczywistości z ich powodu gospodarka Ukrainy codziennie ponosi milionowe straty. "A teraz miejcie się na baczności. Na tych zdjęciach zobaczycie teraz polskich protestujących i ich "punkt kontrolny"" - skomentował dziennikarz.

O zbliżających się rozmowach poinformował wiceminister gospodarki Taras Kachka, donosi Reuters. Polacy domagają się przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na przekraczanie granicy, zaostrzenia przepisów transportowych w ramach "Europejskiej Konferencji Ministrów Transportu"; zakazu rejestracji firm w Polsce, jeśli ich finanse i księgowość znajdują się poza Unią Europejską; dostępu do ukraińskiego systemu "Szlak"; przydzielenia pasa dla pustych samochodów; oraz identyfikacji samochodów z UE w ukraińskim systemie "eChezhda".

Żądania zostały poparte przez Słowaków

21 listopada granica Ukrainy ze Słowacją została ponownie zablokowana przez lokalnych przewoźników. Protest odbył się na przejściu granicznym Vysne Nemecke-Uzhhorod, gdzie natychmiast utworzyła się kolejka setek ciężarówek. 22 listopada protest został odwołany, ale tymczasowo. Nawet po odblokowaniu 530 ciężarówek pozostało w kolejce.

Słowacy organizują własne protesty wspierające polskich przewoźników. Zarówno polskie, jak i słowackie organizacje stawiają Ukrainie bezprawne żądania. Wcześniej granica słowacko-ukraińska została zablokowana w ramach "ostrzeżenia". Miało to miejsce 16 listopada i trwało tylko godzinę.

"Naszym celem jest wspieranie naszych polskich kolegów, a także wszystkich przewoźników w UE. Zwrócimy się do Komisji Europejskiej o natychmiastowe wprowadzenie zezwoleń na transport ukraińskich pojazdów" - powiedział Stanislav Skala, szef Zrzeszenia Przewoźników Drogowych Słowacji (UNAS), które organizuje te akcje.

Eksporterzy i importerzy ponoszą duże straty

Ihor Kirpa, założyciel firmy transportowej Chortycki Lini, powiedział OBOZ.UA, że działania Polaków zmusiły ich do objazdu przez inne kraje. Taka "wycieczka" jest dość kosztowna - około 1-1,5 tys. euro dodatkowych kosztów logistycznych.

"Prosty przykład. Wódka Chortycia była kiedyś transportowana z Zaporoża do Warszawy. Teraz przejeżdżają 24 samochody dziennie. W Jahodynie 4 000 samochodów jest zarejestrowanych w elektronicznej kolejce na 200 dni. Kto będzie potrzebował tej wódki za 200 dni? Więc anulują zamówienie" - wyjaśnił.

Grupa firm Epicenter K powiedziała OBOZ.UA o ważnej roli Polski w ukraińskim imporcie i eksporcie. Podkreślili, że wiele ukraińskich firm działa za pośrednictwem polskich portów, w szczególności Gdańska i Gdyni. Większość towarów na Ukrainie pochodzi z polskich i niemieckich portów, a także z holenderskiego Rotterdamu.

"W związku z tym strajk lokalnych przewoźników i znaczny spadek liczby pojazdów przekraczających granicę z Polską wpłynęły na ilość towarów, które można importować na Ukrainę" - przyznała grupa firm.

Granica z Ukrainą jest blokowana przez skrajnie prawicową partię

Ukraińscy przewoźnicy twierdzą, że tylko jedno stowarzyszenie polskich przewoźników, które wcześniej aktywnie współpracowało z Rosją, poparło blokadę granicy. Reprezentację polityczną przejął polski polityk Rafał Mekler. Jego partia ma niewielką reprezentację w Sejmie i reprezentuje skrajną prawicę: są przeciwni integracji Polski z UE i opowiadają się za ograniczeniem więzi z Ukrainą. Jednak skrajna prawica nie ma dużego poparcia w Polsce (ma tylko 6 mandatów na 460 w parlamencie).

Rafał Mekler reprezentuje skrajnie prawicową partię Ruch Narodowy. Aktywnie rozpowszechnia rosyjskie fałszywki propagandowe na temat Ukrainy i opowiada swoim wyborcom o "banderowcach". Kilka dni po wybuchu wojny na pełną skalę i napływie ukraińskich uchodźców do Polski zadeklarował "potrzebę zachowania systemu etnicznego".

Według Mykoły Solskiego, ministra polityki rolnej i żywności Ukrainy, sytuację komplikują specyficzne żądania strajkujących. W końcu "trudno znaleźć w nich coś konstruktywnego".

Jak donosi OBOZ.UA, z powodu blokady granicy przez polską skrajną prawicę, gospodarka Ukrainy ponosi znaczne straty, w szczególności z powodu spadku liczby towarów importowanych do kraju. Nie ma jednak potrzeby mówić o krytycznym spadku importu i zbliżającym się niedoborze niektórych towarów: firmy aktywnie poszukują alternatywnych sposobów importu towarów lub oferują Ukraińcom niedrogie analogi.

Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości

Pasztet z wątróbki: jak zrobić niedrogą przystawkę

Lepiej jest wybrać wątróbkę drobiową na pasztet, ponieważ nie ma nieprzyjemnego zapachu, a potrawy z niej będą delikatne

Jak wyglądają wagony drugiej klasy w różnych krajach świata. Zdjęcie.

Jakimi wagonami sypialnymi podróżują Amerykanie, Chińczycy i Hindusi?