Currency
Przewoźnicy na Słowacji w ślad za Polakami grożą Ukrainie blokadą granicy: co wiadomo
Kolejny kraj zagroził zablokowaniem granicy z Ukrainą. W ślad za polską skrajną prawicą, słowaccy przewoźnicy mogą uciec się do szantażu. Oni, podobnie jak część ich polskich kolegów (mniejszość popiera strajk graniczny w Polsce), domagają się przywrócenia dyskryminujących zasad dla ukraińskich przedsiębiorstw.
Związek przewoźników drogowych Słowacji (UNAS) ogłosił groźbę strajku, o czym donosi gazeta Pravda. Szef UNAS, Stanislav Skala, powiedział, że stowarzyszenie jest gotowe do strajku , jeśli Komisja Europejska nie przywróci wydawania zezwoleń handlowych ukraińskim przewoźnikom.
Według Skali, w takim przypadku UNAS zablokuje ruch ze Słowacji do granicy z Ukrainą. Organizacja zaapelowała już do słowackiego rządu z tym żądaniem i obiecała poruszyć tę kwestię na szczeblu europejskim.
"W całej UE panuje zgoda co do tego, że zezwolenia nie będą potrzebne do 30 czerwca 2024 roku. Na początku grudnia w Brukseli odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów UE, na którym słowacki minister transportu zaproponuje ponowne rozpatrzenie tej decyzji. Ogromny wzrost liczby przewozów przez UE przez ukraińskich przewoźników odbywa się kosztem przewoźników europejskich, co negatywnie wpływa na gospodarkę Unii Europejskiej" - stwierdziło słowackie Ministerstwo Transportu.
Według doniesień słowackich mediów, na granicy słowacko-ukraińskiej już dochodzi do kumulacji ciężarówek. Według szacunków Słowackiego Stowarzyszenia Firm Transportowych (CESMAD Słowacja), z powodu pełnej inwazji wojskowej Rosji na Ukrainę i blokady portów na Morzu Czarnym, ruch ukraińskich towarów przez Słowację wzrósł 6-8 razy w ciągu ostatniego półtora roku.
Wcześniej Mustafa Najem, szef Państwowej Agencji Odbudowy i Rozwoju Infrastruktury Ukrainy, wyjaśnił, że Ukraina nie zgodzi się na przywrócenie systemu zezwoleń na przewóz towarów. Ponadto Gabinet Ministrów uważa, że strona polska naruszyła prawa Ukrainy w ramach strefy wolnego handlu (FTA) z UE.
"Ukraina nie zamierza nawet dyskutować o powrocie do systemu zez woleń. Umowa o liberalizacji przewozów towarowych została ratyfikowana i uzgodniona przez wszystkich członków UE ipodpisana między Unią Europejską a Ukrainą, a nie przez poszczególne kraje" - wyjaśnił Najem.
Polscy, a obecnie słowaccy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu, który obowiązywał do czerwca 2022 roku. Wówczas każdy przewoźnik zmierzający do UE musiał uzyskać pozwolenie na przekroczenie granicy danego kraju.
"Zniesienie tej praktyki było niezwykle ważne, ponieważ od czasu wejścia w życie umowy o wolnym handlu między UE a Ukrainą w 2016 r., UE stała się głównym partnerem handlowym Ukrainy (40,8% całkowitego handlu zagranicznego). Dalszy wzrost został ograniczony właśnie przez brak zezwoleń na transport międzynarodowy, których liczba albo pozostała niezmieniona, albo znacznie spadła w niektórych obszarach" - wyjaśnił Najem.
Granica Polski z Ukrainą zablokowana przez skrajną prawicę
Polscy kierowcy ciężarówek blokują przejścia graniczne od 6 listopada. Minister polityki rolnej i żywności Ukrainy Mykoła Solski wyjaśnił już, że blokada nie została zorganizowana przez polski rząd, ale przez "konkretne stowarzyszenie i niewielką liczbę przewoźników". Ukraińscy przewoźnicy potwierdzają, że blokada granicy była wspierana tylko przez jedno stowarzyszenie polskich przewoźników, które wcześniej intensywnie współpracowało z Rosją.
Reprezentację polityczną przejął polski polityk i ukrainofob, Rafał Mekler. Jego partia ma niewielką reprezentację w Sejmie, reprezentując skrajną prawicę: są przeciwni integracji Polski z UE i opowiadają się za ograniczeniem więzi z Ukrainą. Jednak skrajna prawica nie cieszy się dużym poparciem w Polsce (ma tylko 6 mandatów na 460 w parlamencie).
Jednocześnie, jak wyjaśnił Illia Neskhodovskyi, ekonomista i szef kierunku analitycznego Sieci Ochrony Interesów Narodowych ANTS, żądania protestujących Polaków są nielegalne i dyskryminujące. Ponadto naruszają umowę o wolnym handlu między Ukrainą a UE.
"Czy polscy przewoźnicy mają prawo do strajku? Absolutnie nie. To wolna konkurencja, a oni żądają dla siebie pewnych preferencji... Domagają się kontyngentów dla ukraińskich przewoźników drogowych, preferencji dla siebie, osobnej kolejki dla Ukraińców, aby mogli stać i wydawać pieniądze, i aby mogli przejeżdżać bez żadnych problemów. Żądają, aby ukraińskie firmy, które otworzyły oddziały w Polsce i wykonują transport, nie korzystały z możliwości dostępnych dla każdej europejskiej firmy. Wszystkie ich żądania to warunki dyskryminujące ukraińskich przewoźników" - powiedział Neskhodovsky.
Jak donosi OBOZ.UA, blokowanie punktów kontrolnych na granicy z Ukrainą przez skrajnie prawicowych polskich przewoźników kosztuje tych ostatnich około 164 tys. euro dziennych strat. Jednak straty samej Ukrainy są znacznie wyższe, ponieważ obejmują niewykonanie umów przez przedsiębiorstwa i zawieszenie produkcji.
Na kanale OBOZ.UA Telegram i Viber dostępne są tylko zweryfikowane informacje. Nie daj się nabrać na podróbki!