Currency
Na tej norweskiej wyspie nie można rodzić, umierać ani mieć kotów: co kryje najbardziej wysunięta na północ osada świata
Longyearbyen, które znajduje się w centrum archipelagu Svalbard na Oceanie Arktycznym i jest częścią Norwegii, ma bardzo osobliwe prawa, które są zawsze przestrzegane przez nieco ponad 2000 mieszkańców. Miasto to jest znane jako osada położona najbliżej bieguna północnego, więc zimą noc może trwać nawet cztery miesiące.
Według Medium, ludzie na wyspie spędzają 155 dni bez naturalnego światła ze względu na jej położenie geograficzne. Jednocześnie nie można tam umrzeć ani urodzić dziecka. Stolica Svalbardu jest co roku odwiedzana przez wielu turystów.
Historia osady
Longyearbyen powstało jako osada dla pracowników kopalni węgla, która niegdyś była jedną z największych w Skandynawii. Bliżej 2000 roku, gdy kopalnie zostały wyczerpane, pracownicy nie wyjechali - osiedlili się tutaj, tworząc małe miasteczko i żyjąc z ziemi, a także wprowadzając programy turystyczne i dodatkowe programy edukacyjne.
Longyearbyen, położone w połowie drogi między kontynentalną Norwegią a biegunem północnym, jest domem dla ponad 40 narodowości. Większość nie-Norwegów przybyła na wyspę z Rosji, Ukrainy, Polski, Niemiec, Szwecji, Danii i Tajlandii.
Tamtejsi mieszkańcy wprowadzili pewne surowe prawa, które mogą wydawać się dziwne dla osób z zewnątrz, ale według ich autorów są one całkiem logiczne dla ich stylu życia ze względu na ekstremalną pogodę, w której żyją.
"W miarę rozwoju miasta coraz więcej osób chciało dołączyć do tego cichego "końca świata" nie tylko ze względu na prosty styl życia, ale także ze względu na długie i ciemne zimy, które mogą być bardzo piękne" - czytamy w artykule.
Dlaczego nikt nie może umrzeć ani urodzić na wyspie?
Dwa bardzo radykalne przepisy uchwalone przez mieszkańców Longyearbyen nie pozwalają na umieranie ani rodzenie na terytorium wyspy. Powodem, dla którego nie można umrzeć w osadzie, jest to, że ciało nie może zostać pochowane w śniegu i będzie rozkładać się bardzo powoli w ziemi.
"To przyciągnie niedźwiedzie polarne, które są jednym z największych zagrożeń dla osadników. Jeśli więc ktoś poczuje się bardzo chory, aż do śmierci, zostanie wysłany do południowej części Norwegii. Tam pacjent otrzyma lekarstwa lub odpowiedni pochówek" - wyjaśniają autorzy.
W osadzie nie ma również szpitala ani szpitala położniczego. Aby uniknąć ryzyka podczas porodu, władze wyspy zdecydowanie zalecają, aby każda kobieta w ciąży udała się do najbliższego miasta ze szpitalem na około trzy tygodnie przed porodem.
Inne prawo zabrania kotom wstępu do osady
"Koty mogą polować na ptaki w osadzie. Dlatego zamiast podejmować niepotrzebne ryzyko, mieszkańcy unikają ich" - czytamy w artykule.
Co jeszcze wiadomo o wyspie
Kiedy słońce zachodzi 5 października każdego roku, Longyearbyen nie widzi światła przez 155 dni, aż do 8 marca. To sprawia, że jest to jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć zorzę polarną w ciągu dnia.
Wokół wędruje więcej niedźwiedzi niż ludzi. Liczba niedźwiedzi polarnych na archipelagu Svalbard wynosi około 3000. Dlatego dosłownie wszyscy mieszkańcy noszą broń na wypadek ataku, a każdy student na lokalnym uniwersytecie uczy się strzelać w pierwszych dniach zajęć.
Tak, ta mała osada ma swój własny uniwersytet, co czyni stolicę Svalbardu wyjątkowym miejscem: ma najbardziej wysunięty na północ uniwersytet na świecie, najbardziej wysunięty na północ szpital, bibliotekę, sklepy, przedszkole itp. Ponieważ w miesiącach zimowych mieszkańcy podróżują skuterami śnieżnymi i psimi zaprzęgami, istnieją specjalne "parkingi" dla psów.
Od połowy XX wieku władze pracują nad normalizacją życia w mieście i rozwojem infrastruktury społecznej. W tych samych latach turystyka i działalność badawcza zaczęły się znacząco rozwijać. Otwarcie lotniska w 1975 r. stało się ważnym wydarzeniem dla życia Longyearbyen, które stopniowo przekształciło się w ośrodek turystyczny.
Naukowcy przybywają na archipelag w celach badawczych. Svalbard jest również domem dla Globalnego Skarbca Nasion. Bank przechowuje obecnie ponad 800 000 nasion różnych gatunków, a ich liczba stale rośnie. Celem skarbca jest pomoc ludzkości w ponownym uruchomieniu w przypadku globalnej katastrofy.
To repozytorium już udowodniło swoją przydatność, ponieważ naukowcy ze Svalbardu pomogli syryjskim naukowcom odtworzyć odmiany nasion.
Jednocześnie wieczna zmarzlina zapewnia, że próbki nasion pozostaną zamrożone nawet bez elektryczności.