Currency
"Sytuacja pozostaje trudna": mieszkańcy Biełgorodu w Rosji są już proszeni o ewakuację miasta
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Federacji Rosyjskiej, Wiaczesław Gładkow, wystosował apel do mieszkańców tego regionu Rosji. Poradził Rosjanom, aby ewakuowali się z dala od "ostrzału spokojnych dzielnic" w centrum regionu.
Gładkow pochwalił się również aktywnymi wysiłkami na rzecz pomocy ludności: od 30 grudnia, kiedy Rosja oskarżyła Ukrainę o rzekome celowe celowanie w Biełgorod, władze lokalne "ewakuowały już kilka rodzin". Rosyjski urzędnik napisał o tym na swoim kanale Telegram.
W poście Gładkow skarżył się, że "sytuacja w Biełgorodzie pozostaje trudna" i stwierdził, że Rosjanie, którzy byli tak szczęśliwi, widząc ukraińskie miasta i wsie uderzone i zabitych Ukraińców, z jakiegoś powodu nie czują się szczęśliwi, gdy wojna przychodzi do ich domów. Oni, skarżył się Gładkow, "bardzo martwią się o swoje mienie, o swoje samochody, o swoje życie, o życie swoich bliskich".
Jednak gubernator uspokoił mieszkańców Biełgorodu, że mogą odłożyć na bok swoje obawy i zmartwienia, ponieważ utworzono sztab operacyjny odbudowy Biełgorodu. A jego praca już przyniosła "rezultaty".
"Spotkałem się z moimi zastępcami i burmistrzem Biełgorodu. Omówiliśmy wszystkie kwestie i zobaczyliśmy, że musimy zintensyfikować naszą pracę" - poinformował Gładkow.
Gubernator przyznał jednak, że "spadek temperatury" spowalnia szalone tempo, ale według Gładkowa, ponieważ Rosjanie oczekują od władz większych rezultatów, urzędnicy "spełnią te wymagania".
Gładkow przeszedł od obiecywania "więcej, lepiej, mocniej" do informowania o innych "osiągnięciach". Okazuje się, że oprócz spotkań, władzom regionalnym udało się również rozpocząć ewakuację, której skala jest nie mniej imponująca.
"Widzę kilka apeli w mediach społecznościowych, gdzie ludzie piszą: "Boimy się, pomóżcie nam dostać się w bezpieczne miejsce". Oczywiście, że pomożemy! Przenieśliśmy już kilka rodzin" - pochwalił się gubernator.
Wezwał tych, którzy chcą wyjechać, do skontaktowania się z burmistrzem Biełgorodu lub biurem gubernatora i zgłoszenia gotowości do ewakuacji. Gładkow obiecuje zabrać tych, którzy chcą wyjechać "dzisiaj" do Starego Oskola i Gubkina, gdzie stworzono dla nich "wystarczająco komfortowe warunki".
Gubernator powołał się na działania władz lokalnych podczas "wydarzeń w rejonie Szebekińskim" jako dowód swojej rzekomo niestrudzonej troski o mieszkańców Biełgorodu. Jednak takie przypomnienie raczej nie przyniesie spokoju Rosjanom, którzy pamiętają nalot RDC i Legionu Wolności Rosji zeszłego lata: podczas gdy armia rosyjska wymazywała miasto z mapy, próbując wypędzić rosyjskich ochotników, miejscowa ludność została pozostawiona sama sobie. Ci, którzy próbowali odesłać przynajmniej własne dzieci z dala od ostrzału autobusami zapewnionymi przez władze regionalne, musieli zapłacić 3000 rubli za osobę za ewakuację.
Mieszkańcy Szebekina przez długi czas skarżyli się w mediach społecznościowych na całkowite lekceważenie przez władze odbudowy ich zniszczonych domów.
Dla przypomnienia, 30 grudnia w rosyjskim mieście Biełgorod miały miejsce dziesiątki eksplozji: Siły obronne zaatakowały wrogie cele wojskowe dużą liczbą dronów, a rosyjska obrona przeciwlotnicza, próbując odeprzeć atak, stworzyła "piekło" dla mieszkańców miasta.
Początkowo rosyjscy propagandyści masowo pisali, że system obrony powietrznej "zestrzelił wszystkie cele", ale kiedy zaczęły pojawiać się dane o zniszczeniach i ofiarach śmiertelnych spowodowanych przez rosyjskie rakiety, natychmiast zaczęli wymazywać te posty.
Wieczorem rosyjskie Ministerstwo Obrony faktycznie przyznało, że to rosyjska obrona przeciwlotnicza zabiła Rosjan. Powiedzieli, że Ukraina rzekomo wystrzeliła pociski "w amunicji kasetowej", więc rosyjscy okupanci zdecydowali, że powinni je zestrzelić nad miastem.
Rankiem 31 grudnia gubernator regionu Biełgorod poinformował, że ostrzał spowodował 24 ofiary śmiertelne o 8:30 czasu moskiewskiego, w tym czworo dzieci. Łącznie 108 Rosjan odniosło obrażenia o różnym stopniu ciężkości, z czego ponad 20 jest w stanie ciężkim.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdziło, że Ukraina rzekomo uderzyła w Biełgorod pociskami rakietowymi Vilkha i pociskami z czeskich MLRS Vampire, ale ekspert wojskowy Alexander Kowalenko obalił te oskarżenia.
Następnie alarm przeciwlotniczy w Biełgorodzie rozbrzmiewał niemal codziennie. Jednak nawet po znacznej liczbie ofiar śmiertelnych w ciągu kilku dni, lokalne władze nie otworzyły schronów przeciwlotniczych.
4 stycznia w rosyjskim Biełgorodzie doszło do potężnej eksplozji, a zdjęcia zniszczeń w centrum regionu zostały opublikowane w rosyjskich mediach społecznościowych.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!