Wiadomości
Rosja zwiększa swój wpływ na światowe media - Freeze
Ukraińska deputowana Iryna Friz napisała na swojej oficjalnej stronie na Facebooku o reakcji swoich kolegów w ukraińskim parlamencie na informację o przejęciu szanowanego międzynarodowego wydawnictwa Forbes (Forbes Global Media Holdings) przez rosyjskiego oligarchę z kryminalną przeszłością i bliskimi relacjami z FSB, Magomeda Musajewa.
"Washington Post opublikował dochodzenie potwierdzające, że rosyjski oligarcha Magomed Musajew kupił Forbes. Oczywiście wszystko zostało zarejestrowane pod przykrywką, ale oczywiste jest, że Rosja podjęła kolejny krok przeciwko Stanom Zjednoczonym i krajom partnerskim, w tym Ukrainie. Z inicjatywy Ołeksija Honczarenki deputowani Solidarności Europejskiej wysyłają list do naszych kolegów w Senacie i Izbie Reprezentantów USA, prosząc ich o zapewnienie, że organy ścigania dokładnie zbadają tę transakcję i zapobiegną wykorzystaniu szanowanego amerykańskiego rynku medialnego w brudnych grach Kremla przeciwko światu zachodniemu" - podkreśla deputowany.
Przypomnijmy, że The Washington Post poinformował, powołując się na pięć nagrań audio i wideo, że rosyjski oligarcha Magomed Musajew nabył całą grupę medialną Forbes. Obecnie Musajew jest właścicielem firmy AS Rus Media, która jest wydawcą rosyjskiego Forbesa.
W jednym z nagrań audio biznesmen stwierdza, że fałszywym nabywcą był amerykański przedsiębiorca Austin Russell. Wiosną 2023 roku Russell ogłosił, że kupuje pakiet kontrolny w Forbes za 800 milionów dolarów. Reakcja na śledztwo The Washington Post była błyskawiczna.
Senatorowie Tom Cotton i Marco Rubio, kongresmeni Eric Swalwell i Michael Waltz wezwali amerykańskie agencje wywiadowcze i organy ścigania do sprawdzenia przejrzystości finansowej transakcji zakupu 82% udziałów w Forbes Global Media Holdings.
"Dziękujemy senatorom Tomowi Cottonowi i Marco Rubio za poruszenie tej kwestii i publiczne domaganie się szczegółowego zbadania sprzedaży Forbes. Poplecznicy Kremla nie powinni mieć miejsca w klubie właścicieli mediów cywilizowanych krajów. To zdyskredytuje samą istotę wolności słowa i praw człowieka" - podsumowuje Iryna Friz.