Currency
Pozaziemski "sygnał", który zaniepokoił naukowców, okazał się czymś absurdalnym - badanie
Fale dźwiękowe uważane za pochodzące z upadku meteorytu lub nawet szczątków obcego statku kosmicznego i zarejestrowane w styczniu 2014 r. były prawie na pewno wibracjami ciężarówki. Nowe odkrycie naukowców poddaje w dalszą wątpliwość sensacyjne odkrycie profesora fizyki z Harvardu Avi Loeba, który znalazł tajemnicze kule w miejscu prawdopodobnego upadku czegoś, co jego zdaniem jest obcą technologią.
Odkrycie zostało zgłoszone w artykule naukowców z Johns Hopkins University, kierowanym przez sejsmologa planetarnego Benjamina Fernando, donosi Phys.org. Oficjalnie wyniki badania zostaną zaprezentowane na konferencji Lunar and Planetary Science Conference w Houston.
Jak wiadomo, w styczniu 2014 roku w ziemską atmosferę wszedł meteoryt, który według niektórych doniesień jest "obcym" spoza Układu Słonecznego, a według innych - fragmentem obcego statku kosmicznego.
Obiekt wszedł w ziemską atmosferę nad zachodnim Pacyfikiem, a wydarzenie to zostało powiązane z podziemnymi wibracjami zarejestrowanymi na stacji sejsmicznej na wyspie Manus w Papui Nowej Gwinei.
Biorąc pod uwagę te wibracje, Loeb obliczył, gdzie spadł obiekt i zorganizował ekspedycję w celu wydobycia szczątków z dna oceanu. Kulki zostały następnie odkryte, co Loeb uważa za kosmiczną sensację, choć nie wszyscy się z nim zgadzają.
Teraz może się jednak okazać, że Loeb oszukał sam siebie, ponieważ Fernando uważa, że naukowiec wcale nie szukał szczątków w miejscu, w którym faktycznie spadł meteoryt.
"Sygnał (który został zarejestrowany na Ziemi podczas przelotu meteorytu - red.) z czasem zmienił kierunek, dokładnie odpowiadający drodze mijanej przez sejsmometr" - powiedział sejsmolog planetarny.
Przyznaje, że trudno jest udowodnić, że konkretny sygnał nie pochodzi od czegoś, ale w przypadku incydentu ze stycznia 2014 r. naukowcy odkryli, że było wiele podobnych sygnałów i "mają one wszystkie cechy, których oczekujemy od ciężarówki i żadnej z cech, których oczekujemy od meteorytu".
Fernando zauważa, że wszystkie założenia Loeba opierają się na błędnie zinterpretowanych danych, a meteoryt faktycznie wszedł w atmosferę w innym miejscu.
"Miejsce uderzenia kuli ognia było w rzeczywistości bardzo daleko od miejsca, w którym ekspedycja oceanograficzna udała się, aby zebrać szczątki meteorytu. Nie tylko użyli niewłaściwego sygnału, ale szukali w niewłaściwym miejscu" - podkreślił Fernando.
W swoim nowym badaniu naukowcy wykorzystali dane ze stacji w Australii i Palau zaprojektowanych do wykrywania fal dźwiękowych z testów jądrowych i obliczyli bardziej prawdopodobne miejsce uderzenia meteorytu w odległości ponad 160 kilometrów od obszaru badanego przez Loeb.
"Cokolwiek znaleziono na dnie morskim, jest całkowicie niezwiązane z tym meteorytem, niezależnie od tego, czy była to naturalna skała kosmiczna, czy wrak obcego statku kosmicznego - chociaż mocno podejrzewamy, że nie byli to kosmici" - podsumował Fernando.
Wcześniej OBOZ.UA informował o teorii Loeba, zgodnie z którą kosmici w Układzie Słonecznym mogą wystrzeliwać sondy na Ziemię.
Subskrybuj kanały OBOZ.UA w Telegramie i Viberze, aby być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami.