Currency
"Przeżyliśmy cudem, ale moja córka miała pocięte nogi": medalistka olimpijska opowiada o ostrzale Charkowa i "równych" warunkach z Rosjanami
2 stycznia, podczas gdy rosyjscy okupanci niszczyli Charków rakietami, ukraińska narodowa drużyna pływania artystycznego miała odbyć pierwszą sesję treningową w nowym roku, ale według mistrzyni świata i medalistki olimpijskiej Marty Fediny, ona i jej drużyna najpierw siedzieli w schronie na basenie. A potem najlepsza pływaczka synchroniczna w Europie w 2022 roku poszła pomóc swoim przyjaciołom, którzy cudem przeżyli uderzenie rakiety, ale zostali bez dachu nad głową.
W rozmowie z OBOZ.UA Fedina opowiedziała o ataku na jej rodzinne miasto, zrujnowanym treningu i poszkodowanej rodzinie. Przyznała również, co myśli o dopuszczeniu "neutralnych" reprezentantów Federacji Rosyjskiej do Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku i równych warunkach dla wszystkich.
- Mieliśmy pierwszą sesję treningową, ale zostaliśmy dziś zwolnieni wcześniej z powodu tego, co się stało. To zrozumiałe. I wiesz, w tym momencie pomyślałam, że pozwalają Rosji rywalizować, choć nie we wszystkich rodzajach sportu, ale nadal, i mówią o równych warunkach... Nawet jeśli nie mówimy o życiu poza sportem, o tym, ilu ludzi straciło domy i po prostu o wszystkim, po prostu nie mamy tyle samo czasu na trening.
I to nie jest nasza wina, ponieważ po prostu przygotowujemy się mniej niż oni. Po prostu nie mamy możliwości trenowania. Nie mamy teraz równych warunków do treningu. Nie mówiąc już o naszym morale i tak dalej. Mamy nowy rok, a nasi sąsiedzi wciąż są tacy sami.
- Udało ci się pojechać na dzisiejszy trening przed alarmem i masowym ostrzałem Charkowa?
- Tak, zdążyłam. Obudziłam się i zobaczyłam, co się dzieje w Kijowie. A w Charkowie wciąż było spokojnie. Potem, gdy tylko podjechałam do basenu, zaczęło wiać. Mamy tam schron bez okien, więc zostaliśmy tam przez chwilę i zaczęliśmy się rozgrzewać, mówiąc: "I tak już tam jesteśmy, więc po co tam siedzieć? A potem, gdy włączyły się alarmy, poszliśmy na trening w wodzie.
Ale i tak wszyscy byli w takim złym nastroju... A potem nasz główny trener przyszedł i powiedział, że dokończmy dzisiaj trening, a potem poćwiczmy, ponieważ, jak powiedziała, widzę, jak się czujesz, a teraz nie możemy normalnie pracować. To po prostu nie miałoby sensu.
- Na swoim Instagramie zamieściłeś film przedstawiający dom, który został uszkodzony w wyniku ostrzału.
- W tym domu mieszka przyjaciel naszej rodziny. Jego żona i córka były tam w tym samym momencie. Nie wiem, jakim cudem przeżyły i nie odniosły poważnych obrażeń. Tylko nogi córki zostały lekko pocięte, ale jej kończyny są nienaruszone.
Dzięki Bogu, żyją, ale nie mają domu, po prostu nic. Odwiedziłam ich po treningu. A ponieważ ostrzał miał miejsce rano, około wpół do ósmej, żona mojego przyjaciela wciąż miała na sobie spodnie od piżamy, skarpetki, kapcie i kurtkę, którą ktoś musiał jej dać. A ich mieszkania w ogóle nie ma, a w pobliżu nie ma nic, wszystko jest w szkle.
- Myślę, że po obejrzeniu tego wiele osób zastanawia się, jak w ogóle żyje się i trenuje w Charkowie. W końcu Rosjanie nieustannie ostrzeliwują miasto ze względu na jego bliskość do granicy. Wydaje się, że Kijów, gdzie trenujesz od dłuższego czasu, jest lepiej chroniony dzięki systemom obrony powietrznej.
- Sportowcy trenują w całym kraju, nie tylko w Kijowie. A teraz na Ukrainie w ogóle nie ma bezpiecznych miejsc. Gdzie możemy bezpiecznie trenować? Myślę, że wyjazdy za granicę są o wiele trudniejsze.
A w Charkowie, wiesz, to jest nasz dom. W Kijowie było świetnie, ale i tak lepiej jest w domu, bo mamy tu swój basen i rodzinę. Wydaje mi się, że lepiej dla nas przygotowywać się tutaj. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to nigdzie nie jest bezpiecznie. Mimo że Kijów ma obronę przeciwlotniczą, widzieliśmy tyle gruzu spadającego na miasto. Nie jest to szczególnie pocieszające. Oczywiście rozumiem, że bez obrony przeciwlotniczej zniszczenia byłyby znacznie większe, ale niebezpieczeństwo nadal istnieje.
- Pod koniec grudnia rosyjscy okupanci również mocno ostrzelali Charków. Jak przygotowywaliście się do Nowego Roku w takich warunkach?
- Szczerze mówiąc, oczywiście nie było świątecznego nastroju. Wcześniej, 30 grudnia, Rosjanie również zaatakowali centrum miasta i hotel Kharkiv Palace. Pogoda również była wiosenna - siedem stopni Celsjusza. Ponadto w naszym kraju nie ma teraz oficjalnych świąt, a my zebraliśmy się w bliskim gronie rodziny i przyjaciół, z których prawie wszyscy są lekarzami i musieli iść do pracy 1 stycznia.
Mamy bliskiego przyjaciela, który jest obecnie na wojnie. To był pierwszy raz, kiedy świętowaliśmy bez niego, a on zawsze jest taki pozytywny, zabawny, lubi żartować. Był bardzo szczęśliwy, że się zebraliśmy, poprosił nas o przesłanie mu zdjęć. Ale rozumiem, że chłopaki na linii frontu słuchają wszystkiego, co słyszymy podczas ostrzału co 5-10 minut.
A my, oczywiście, musimy być silni, trzymać się i w żaden sposób nie pokazywać, że jest nam ciężko, ponieważ chłopaki i dziewczyny, którzy nas bronią, nie potrzebują tych smarków i łez. Ale nie mieliśmy nawet okazji zadzwonić do naszego przyjaciela, ponieważ on i jego towarzysze mieli właśnie wyruszyć na misję.
- Rosyjscy okupanci brutalnie ostrzelali Charków 30 grudnia i dzisiaj. Cały świat już o tym wie. Ty również mówiłeś o tym w swoich mediach społecznościowych. Czy społeczność sportowa reaguje w jakikolwiek sposób? Czy są jacyś konkretni sportowcy?
- Czy jest to szczere? Zupełnie nie. Nikt nic nie napisał. Nie widzę już nawet sensu pisania o tym po angielsku. W każdym razie, kiedy to widzą, po prostu przewijają dalej - to wszystko. Poza tym Instagram ma funkcję tłumaczenia na język użytkownika. A nawet jeśli coś przeczytali, to nic do mnie nie napisali. Ani jedna osoba.
- Ty i twoja drużyna weźmiecie udział w Pucharze Świata na początku lutego. Czy planujecie trenować w Charkowie przez cały ten czas?
- Do 15 lutego, a następnie na dwa tygodnie przed zawodami wyjeżdżamy za granicę na obóz treningowy. Stamtąd udamy się na Mistrzostwa Świata w Doha.
- Rosji tam jeszcze nie będzie, prawda?
- Nie, nie, chociaż sam Katar nie ma nic przeciwko nim.
- Przynajmniej jest tu jakaś solidarność z Ukrainą. Odkąd MKOl pozwolił Rosjanom rywalizować na Igrzyskach Olimpijskich w 2024 roku.
- Po prostu nie ma dla mnie sensu, jak po tym, jak prawie każdego dnia jakieś ukraińskie miasto cierpi z powodu horroru z powodu rosyjskiej agresji, rosyjscy sportowcy nadal mogą rywalizować na igrzyskach olimpijskich. Ok, nie wszyscy, ale nadal - jak możemy w ogóle o tym rozmawiać?
Myślę, że to już nigdy w życiu nie powinno się wydarzyć, a tu mówią o tym roku... Mówili o 2030, 2028... A tu pozwalają na to w 2024 roku. Dzieje się to w czasie, gdy my, Ukraińcy, wciąż musimy przetrwać, aby dostać się na Olimpiadę.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!