Currency
Sensacyjna porażka Kliczki w Kijowie: po tym nokaucie mistrz nie walczył na Ukrainie
25 lat temu, 5 grudnia 1998 roku, ukraińska legenda wagi ciężkiej Wołodymyr Kliczko przegrał po raz pierwszy w swojej zawodowej karierze. Stało się to w Kijowie, w pierwszej walce "Stalowego Młota" przed własną publicznością. Według trzech głównych wersji, sprawcą przyszłego mistrza był mało znany Amerykanin Ross Puritti.
Jak przyznał później Witalij Kliczko, to właśnie on i Wołodymyr byli inicjatorami wieczoru bokserskiego w kijowskim Pałacu Sportu. Wcześniej bracia z łatwością pokonali wszystkich w Niemczech, gdzie znajdowała się ich firma promocyjna. Ale naprawdę chcieli wystąpić przed swoimi rodakami.
"Chcieliśmy zorganizować nasze walki w Kijowie, aby pokazać zainteresowanie boksem zawodowym wśród Ukraińców. Ponadto wiele osób widziało boks tylko w telewizji i nie miało pojęcia, jak wspaniałe jest to widowisko. Główną różnicą między boksem zawodowym a amatorskim jest to, że boks zawodowy jest syntezą show i sportu. Wierzę, że tylko dzięki tej syntezie boks cieszy się takim zainteresowaniem" - podkreślił przyszły mer Kijowa.
Od stycznia do listopada 1998 roku Klychko Jr. stoczył osiem walk i wszystkie wygrał. A w walce z Amerykaninem Marcusem McIntyre (15-1), która zakończyła się nokautem w 3 rundzie, Wołodymyr zdobył międzynarodowe mistrzostwo WBC.
Przed spotkaniem z Puryearem w Kijowie rekord Kliczki był nieskazitelny - 24 zwycięstwa w 24 walkach i 22 przez nokaut. Mistrz olimpijski z 1996 roku wyglądał bardzo potężnie, ale tylko pięć jego walk trwało dłużej niż trzy rundy, a jedna trwała do ósmej trzeciej minuty. Wschodząca gwiazda nie miała więc doświadczenia w długich walkach.
Purity z kolei był typowym juggernautem. Choć jego rekord obejmował 24 zwycięstwa i 13 porażek, w ringu mierzył się z wieloma sławami, w tym Larrym Holmesem i Chrisem Byrdem, Hasimem Rahmanem i Coreyem Sandersem. Walka z Wołodymyrem odbyła się na dwa tygodnie przed 32. urodzinami Rossa. I choć Amerykanin był technicznie słabszy od Ukraińca, to nie ustępował mu pod względem rozpiętości ramion, był o prawie 10 kg cięższy i miał bogate doświadczenie, którego Kliczko jeszcze nie zdobył.
Tego dnia, 5 grudnia, Wołodymyr wszedł na ring w Kijowskim Pałacu Sportu z zamiarem znokautowania swojego przeciwnika przed własną publicznością. Od pierwszej rundy narzucił więc bardzo wysokie tempo, a Puryear starał się schować za solidną obroną i nie wykonywać niepotrzebnych ruchów, aby nie stracić sił przedwcześnie.
Kilka razy Kliczko Jr. zdołał wstrząsnąć Amerykaninem swoimi ciosami, a w pewnym momencie wydawało się, że głowa Puryttiego praktycznie zwisa - jeszcze trochę i Ukrainiec osiągnąłby swój cel. Ross pokazał jednak niesamowitą zdolność do wytrzymania i wytrzymania silnych ciosów przeciwnika.
W ósmej rundzie Kliczko stał się wolniejszy i nawet spudłował dwa na korpus. Jego nogi zaczęły się męczyć i wyłączać, ale dzięki swojej agresji kontynuował walkę przez jakiś czas. Nieprzyjemna pobudka dla Wołodymyra nadeszła w dziewiątej rundzie, kiedy Amerykanin rzucił kombinację, która trafiła Ukraińca, ale nie udało mu się wykorzystać sukcesu.
"Powinienem był słuchać siebie i rad mojego narożnika... Zamiast tego słuchałem publiczności. Nie doceniłem mojego przeciwnika od samego początku i to był wielki błąd. Po obejrzeniu jego taśm z walkami byłem pewien, że z łatwością go pokonam i znokautuję nie później niż w szóstej lub siódmej rundzie... Bardzo chciałem wygrać. Boksowałem do samego końca. Przebijałem się przez ból, przez "nie mogę", ale byłem absolutnie wyczerpany" - wspominał Wołodymyr.
W 10. trzeciej minucie zmęczenie Kliczki było widoczne gołym okiem i Amerykanin stanął na wysokości zadania. Ukrainiec coraz częściej pudłował, a w ostatniej minucie rundy dwukrotnie znalazł się na podłodze ringu. O ile jednak za pierwszym razem sędzia nie widział powodu do otwarcia wyniku, o tyle za drugim Wołodymyr nie zdołał uniknąć knockdownu i gong na przerwę uratował go przed przegraną. Ale to była tylko chwila wytchnienia.
Puritti nadal atakował swojego młodego przeciwnika, a podczas przedłużającego się ataku Rossa w 11. rundzie na ring wbiegł trener Kliczki Fritz Zdunek i dosłownie stanął między bokserami, przerywając tym samym walkę. I kto wie, może uratował zdrowie przyszłego mistrza. A Amerykanin sensacyjnie wygrał przez techniczny nokaut.
"Chciałem zaimponować publiczności w Kijowie, ale nie byłem odpowiednio skoncentrowany. Nie przygotowałem się do walki fizycznie i psychicznie tak, jak powinienem, w wyniku czego zmarnowałem całą swoją energię. Byłem aroganckim i pewnym siebie 22-letnim bokserem, który czuł się niepokonany i myślał, że nic nie może mi się stać. Zapłaciłem za to wysoką cenę" - przyznał później Wołodymyr.
"Jaki był plan? Uniknąć nokautu i spróbować wygrać. Wygrywał każdą rundę aż do 11. Niewiele robiłem, po prostu przyjmowałem ciosy, bo moja forma pozostawiała wiele do życzenia. Tak naprawdę bił mnie, dopóki nie był zmęczony...", powiedział Ross Puritti.
Witalij Kliczko również uważa, że jego brat przegrał z powodu psychologii: "Przed walką byłem absolutnie pewien, że Wołodymyr wygra. Opierałem to na jego doskonałym przygotowaniu. Sparował z bardzo dobrymi partnerami, przeszedł cały dystans w wysokim tempie, w tym sparingi przez 12 rund. Świetnie wyglądał na treningach. Nikt nie mógł zajść mu za skórę. Wszystko było świetnie w okresie przygotowawczym. Myślę, że główny błąd leży w psychologii".
Nawiasem mówiąc, Kliczko Sr. również boksował 5 grudnia 1998 roku w Kijowie, broniąc tytułu EBU European. Był tak wściekły z powodu porażki brata, że od pierwszych sekund walki dosłownie bił Włocha Francesco Spinellego, który miał 19 zwycięstw i 4 porażki. W rezultacie sędzia był zmuszony przerwać walkę w 1 rundzie, a Spinelli zakończył karierę sportową.
Trzy lata później Witalij również zemścił się na Piurittim, który odmówił zorganizowania rewanżu z młodszym bratem. Ukrainiec wygrał przez TKO w 11 rundzie. Ogólnie Amerykanin nie wykorzystał szansy na wznowienie kariery po sensacyjnym zwycięstwie nad Volodymyrem. W 2007 roku zakończył karierę z 20 porażkami na koncie.
Przez pewien czas "Iron Chin Boss", jak znany był Puritti, trenował amatorskich bokserów, współpracując nawet z mistrzem Golden Glove Charlesem Ellisem, który miał krótką, ale wybuchową karierę zawodową. Następnie osiedlił się w Kansas z żoną Twylą i pięciorgiem dzieci i sprzedawał samochody Lexus w Wichita.
Ale Wołodymyr przeszedł do porządku dziennego nad swoją pierwszą porażką, przyznając, że wiele się z niej nauczył. Został mistrzem świata wagi ciężkiej w trzech głównych wersjach, ale nigdy więcej nie boksował na Ukrainie.
Wcześniej OBOZ.UA poinformował, jak Wołodymyr Kliczko pomścił swojego brata, "oślepiając" przeciwnika i po raz pierwszy zostając mistrzem świata.
Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na kanale OBOZ. UA Telegram i Viber. Nie daj się nabrać!