Currency
Prigożyn miał "obsesję" na punkcie bezpieczeństwa podróży lotniczych, ale przed katastrofą coś się zmieniło: Głośne szczegóły i nowe nagranie z katastrofy samolotu
Jewgienij Prigożyn, właściciel rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej Wagner, o którego śmierci w katastrofie lotniczej poinformowano 23 sierpnia, przywiązywał dużą wagę do bezpieczeństwa swoich lotów. Nieustannie zmieniał samoloty, a pilotom nakazywał mieszać trasy tak często, jak to możliwe, a także zmieniać miejsce docelowe w ostatniej chwili.
Jednak na krótko przed katastrofą, w wyniku żądań i gróźb ze strony rosyjskich służb rządowych, oligarcha został zmuszony do porzucenia takich środków ostrożności. Poinformował o tym rosyjski kanał Telegram "VChK-OGPU".
Powołując się na bezimiennego rozmówcę zaznajomionego ze zwyczajami Prigożyna, kanał poinformował, że właściciel PMC "Wagner" miał dosłownie "obsesję" na punkcie konspiracji. Dlatego kilkakrotnie zmieniał samoloty i trasy podczas lotów.
"Według źródła, do niedawna Prigożyn wymagał od pilotów, aby mylili trasy tak bardzo, jak to możliwe. Na przykład do punktu docelowego leciał jednym samolotem, a wracał już innym. W międzyczasie oba statki latały na różne zamknięte lotniska. A kiedy zamówił trasę, na przykład do Żukowskiego, mógł polecieć na alternatywne lotnisko w Pułkowie bez powiadamiania Rosawiacji. I przeciwnie, wysłać inny samolot do regionu moskiewskiego. Tak było nawet po buncie", - pisze "VChK-OGPU".
Innym niezmiennym wymogiem Prigożyna było niszczenie listy osób na pokładzie po każdym locie.
Krótko przed śmiercią został jednak zmuszony do porzucenia takich środków ostrożności pod naciskiem rosyjskich władz.
"Niedawno Rosawiacja i szereg innych służb zagroziły MNT-Aero poważnymi problemami i kategorycznie zabroniły samolotom Prigożyna zmiany tras i zażądały lotów zgodnie z pierwotnym planem" - zauważono w raporcie.
Jednocześnie zabroniono Prigożynowi niszczenia list pasażerów.
Tymczasem w sieci nadal pojawiają się filmy przedstawiające spadający biznesowy odrzutowiec Prigożyna Embraer-135. Kolejne nagranie zostało opublikowane przez mieszkańców wsi Kużenkino, powiat Bołogowski, region Twer.
Rosyjskie siły bezpieczeństwa nadal poszukują rejestratorów lotu z rozbitego samolotu.
"Istnieją podejrzenia, że mogły one zostać znalezione i zabrane przez najemników PMC Wagner, którzy zalali dzielnicę po awarii" - zauważa VChK-OGPU.
Kanał zacytował również źródło, które twierdzi, że Prigożyn mógł spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem przed śmiercią.
"Źródło VChK-OGPU donosi, że Jewgienij Prigożyn mógł spotkać się z Władimirem Putinem w Moskwie na dzień przed śmiercią. Kilka dni przed incydentem szef PMC Wagner wrócił z Afryki. Wstępny samolot specjalny departamentu. 22 sierpnia Putin spotkał się w Moskwie z prezydentem Mozambiku. Służba protokolarna złożyła wniosek o wylot Prigożyna tego dnia wieczorem, ale w ostatniej chwili ogłoszono przesunięcie na następny dzień. Według jednej z wersji, stało się to z powodu spotkania Putina i Prigożyna", - zauważono w komunikacie.
Również źródło VChK-OGPU poinformowało o rozszerzeniu listy pasażerów na pokładzie Prigożyna: obejmowała ona dodatkowe zabezpieczenia.
"Wiadomo, że Jewgienij Prigożyn poleciał do domu do Petersburga, wydał rozkaz spotkania helikoptera i do domu" - zauważyli autorzy kanału.
Opublikowali również zdjęcie z rozbitego samolotu Prigożyna, zrobione siedem godzin przed katastrofą: widać na nim zdjęcie Putina w kasku pilota i wybór książek o broni strzeleckiej.
Sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow natychmiast zareagował na informacje ujawnione przez VChK-OGPU. Powiedział, że ostatnio rosyjski dyktator rzekomo nie spotkał się z szefem PMC "Wagner". Jednak, jak przypomniano w VChK-OGPU, faktowi spotkania Prigożyna i dowódców PMC z Putinem na Kremlu jakiś czas temu Pieskow również kategorycznie zaprzeczył. A potem opowiedział o tym sam dyktator.
Przypomnijmy, wieczorem 23 sierpnia w dzielnicy Bołogowski w obwodzie twerskim, 15 kilometrów od bazy lotniczej "Hotilovo", spadł prywatny odrzutowiec biznesowy związany z PMC "Wagner". Na jego pokładzie, jak zauważono w Rosaviatsia, miał lecieć właściciel "Wagner" Prigożyn, a także przedstawiciele najwyższego kierownictwa tej prywatnej firmy wojskowej.
Zginęło wszystkich siedmiu pasażerów na pokładzie, a także trzech członków załogi.
Przez pewien czas nie było pewne, czy Prigożyn rzeczywiście znajdował się na pokładzie samolotu, ale później zaczęły pojawiać się doniesienia o jego śmierci. Amerykański wywiad potwierdził później, że Prigożyn zginął.
Naoczni świadkowie twierdzili, że słyszeli dwie eksplozje przed upadkiem samolotu, co rozpowszechniło wersję, że samolot został zestrzelony przez rosyjską obronę powietrzną. Na korzyść tej wersji przemawiały liczne dziury we wraku samolotu, które według zwolenników tej wersji są charakterystyczne dla trafienia w cel powietrzny przez systemy obrony powietrznej.
Jednak czołowi rosyjscy propagandyści, otrząsnąwszy się z początkowego szoku, zaczęli pedałować wersję o "ukraińskim śladzie" i materiałach wybuchowych rzekomo podłożonych na pokładzie. Usilnie starają się przekonać Rosjan, że Putin, podejrzewany o efektowną masakrę Prigożyna, wcale nie "skorzystał" na jego śmierci.
Instytut Badań nad Wojną uważa, że rosyjski dyktator Władimir Putin niemal na pewno wydał rozkaz zestrzelenia samolotu należącego do grupy Wagnera. Analitycy uważają, że w ten sposób rosyjski dyktator pomścił swoje upokorzenie z powodu zbrojnego buntu "Wagnerowców" w dniach 23-24 czerwca. Dlatego likwidacja Prigożyna i dowódców Wagnerów była tak demonstracyjna, jak to tylko możliwe.
Tylko zweryfikowane informacje od nas w kanale Telegram Obozrevatel i Viber. Nie dajcie się nabrać na podróbki!