Currency
Prigożyn wypowiedział "wojnę" Szojgu: Wagner PMC "zajęła" Rostów, walki w obwodzie woroneskim, czołgi przerzucane do Moskwy. Zdjęcia i wideo (zaktualizowane)
W Rosji nasila się konfrontacja między Wagner PMC a rosyjskim Ministerstwem Obrony. Po ogłoszeniu przez właściciela PMC Jewgienija Prigożyna zamiaru "rozprawienia się" z rosyjskim dowództwem wojskowym, uzbrojeni ludzie pojawili się w Rostowie nad Donem i otoczyli siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego, a także szereg budynków, w tym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, FSB i administracji miejskiej.
W odpowiedzi władze ogłosiły plan "Twierdza", a w obwodach rostowskim, woroneskim i smoleńskim zauważono dużą liczbę pojazdów wojskowych, a na ulicach wybuchła strzelanina. Rosyjskie media donosiły o tym, podczas gdy prezydent Rosji Władimir Putin wystosował pilny apel do Rosjan i ogłosił "zdradę".
Już wieczorem 23 czerwca do centrum Rostowa nad Donem wjechały pojazdy opancerzone. Zauważono je na Prospekcie Budionnowskim, a na pobliskich ulicach pojawiły się uzbrojone patrole policyjne w ciężkim sprzęcie. Siły bezpieczeństwa ogłosiły plan "twierdza": personelowi nakazano być w pełnej gotowości.
Konwój sprzętu wojskowego widziano również w regionie Woroneża. Widziano go na autostradzie federalnej M-4 "Don". Lokalne władze zwróciły się do mieszkańców, aby "tymczasowo trzymali się z dala od autostrady federalnej M-4 "Don" i indywidualnych pojazdów".
Następnie zaczęły pojawiać się doniesienia o strzelaninach w regionie. Według doniesień RosSMI, o świcie w pobliżu Pawłowska w obwodzie woroneskim trwała bitwa strzelecka, cały płatny odcinek autostrady M-4 został zamknięty, konwój sprzętu wojskowego, w tym czołgów, znajdował się na drodze, a ciężarówka płonęła.
"Sytuacja jest pod kontrolą. Agencje bezpieczeństwa regionu podejmują wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom regionu" - czytamy w komunikacie władz regionalnych Woroneża.
Reuters poinformował, że "Prigożyńcy" mogli również zająć obiekty wojskowe w Woroneżu, ale dziennikarzom nie udało się znaleźć żadnego potwierdzenia tej informacji.
"Źródło w rosyjskiej służbie bezpieczeństwa powiedziało Reutersowi, że bojownicy Wagnera przejęli również kontrolę nad obiektami wojskowymi w mieście Woroneż, które znajduje się około 500 km na południe od Moskwy. Reuters nie był w stanie niezależnie potwierdzić tego twierdzenia ani wielu szczegółów podanych przez Prigożina" - zauważono w publikacji.
W południe lokalne media donosiły o walkach między wojskiem a Wagnerami.
"Walki rozpoczęły się we wsi Rogaczewka w obwodzie woroneskim. Lokalni mieszkańcy są ewakuowani. Ponadto, według publikacji, żołnierze Wagner PMC zostali zauważeni w pobliżu lokalnego składu ropy naftowej" - napisał jeden z rosyjskich mediów.
Sprzęt wojskowy pojawił się również na ulicach Smoleńska.
Tymczasem we wczesnych godzinach porannych rosyjskie media zaczęły donosić, że czołgi i transportery opancerzone przemieszczają się centralną ulicą Rostowa nad Donem w kierunku siedziby Południowego Okręgu Wojskowego.
"Wjazdy do Rostowa nad Donem z kierunku Aksai, Novocherkassk są zablokowane specjalnym sprzętem. Autostrada M-4 "Don" również została zamknięta. Na miejscu zdarzenia dyżurują funkcjonariusze policji. Utworzył się ogromny korek" - pisze jedna z rosyjskich grup publicystycznych.
Po pewnym czasie najemnicy Wagner PMC zaczęli przemieszczać się ulicami Rostowa. Według rosyjskich mediów zaczęli szturmować siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego.
Następnie rosyjskie media zaczęły donosić, że "nieznani ludzie w kamuflażu" zainteresowali się kilkoma innymi budynkami w mieście.
"W Rostowie nad Donem niezidentyfikowani ludzie w kamuflażu otoczyli kordonem siedzibę Południowego Okręgu Wojskowego, departament policji w Budennowskoje, siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dyrekcję FSB i administrację miasta" - napisała lokalna publikacja, powołując się na filmy przesłane przez czytelników z miejsca zdarzenia.
Kremlowscy propagandyści TASS zidentyfikowali "nieznanych mężczyzn w kamuflażu" jako "Wagnerowców". Tak podpisali zdjęcie z Rostowa.
Ruslan Leviev, założyciel Conflict Intelligence Team, twierdzi, że mężczyźni w kamuflażu na wideo i zdjęciach z centrum Rostowa nad Donem są członkami rosyjskiego ministerstwa obrony.
"Nie 'okrążają swoich', ale zajmują pozycje wokół budynku, aby go bronić. W tym samym czasie wróg może być już w pobliżu, więc musimy kontrolować sytuację wokół nich, dachy domów, okna" - napisał Leviev.
Jako argument podał obecność uzbrojonych mężczyzn w pojazdach żandarmerii wojskowej. Leviev przypisał pstrokate mundury faktowi, że żołnierze byli w pogotowiu: "Ci, którzy mieli czas ubrać się w to, co mieli na sobie, przybyli z tym. Wszyscy byli postawieni w stan gotowości".
Gubernator obwodu rostowskiego, Wasilij Gołubiew, również wydał dziwne oświadczenie. Obiecał on "utrzymać normalne funkcjonowanie wszystkich systemów miejskich" i "wysłuchiwać regularnych raportów".
"Wydałem niezbędne instrukcje administracji miasta Rostów i służbom ratunkowym Rostowa, aby podjęły niezbędne środki w celu zachowania normalnego funkcjonowania wszystkich systemów miejskich. Kontroluję tę sprawę i regularnie słucham raportów. Jeszcze raz błagam mieszkańców Rostowa, aby niepotrzebnie nie opuszczali swoich domów i nie przyjeżdżali do centrum stolicy Donu "- napisał Gołubiew.
Tymczasem na ulicach Rostowa ustawili się karabinierzy maszynowi. Miejscowi zapewniają, że w mieście są zarówno Wagnerowcy, jak i wojskowi.
W Moskwie również obawiano się możliwego przybycia "bohaterów SVO" spośród najemników Wagner PMC. Siergiej Sobianin, mer rosyjskiej stolicy, ogłosił,że w Moskwie prowadzone są działania antyterrorystyczne i wprowadzono dodatkową kontrolę na drogach
"W związku z informacjami otrzymanymi w Moskwie prowadzone są działania antyterrorystyczne mające na celu wzmocnienie środków bezpieczeństwa. Wprowadzono dodatkową kontrolę na drogach. Możliwe są ograniczenia w organizacji imprez masowych. Proszę o wyrozumiałość dla podejmowanych działań" - powiedział.
Później okazało się, że na wjeździe do Moskwy ustawiono blokady drogowe.
Około 9 rano ogłoszono operację antyterrorystyczną w stolicy Rosji i regionie moskiewskim.
"W Moskwie i regionie moskiewskim wprowadzono reżim operacji antyterrorystycznej - NAC. Według Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego zostało to zrobione w celu stłumienia możliwych ataków terrorystycznych" - podały rosyjskie media.
W południe okazało się, że do Moskwy sprowadzane są czołgi. Ciągniki z pojazdami opancerzonymi widziano na autostradzie M-4 w pobliżu obwodu lipieckiego.
Tymczasem Prigożyn już wcześniej twierdził, że trzy śmigłowce rosyjskich sił zbrojnych zostały zestrzelone. Jeden z nich, jak zapewnił oligarcha Prigożin, "płonie doszczętnie", a drugi został najwyraźniej zestrzelony przez Wagnerowców po tym, jak "rozbił autobus z cywilami" podczas ataku na najemników.
Informacja o trzech zestrzelonych śmigłowcach jest również potwierdzona w prowojennej reklamie RF. Dwa Mi-8 i jeden Mi-35 zostały podobno trafione.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie skomentowało tych doniesień.
Prigożin powiedział również, że rosyjscy żołnierze, rosyjscy strażnicy i policja stają po stronie najemników.
"Walki toczą się w miejscach, w których dowództwo wojskowe przekazuje bojownikom fałszywe informacje i dlatego dochodzi do starć. Tam, gdzie żołnierze spotykają nas, Federalną Służbę Gwardii Narodowej Federacji Rosyjskiej i policję, wtedy machają radośnie rękami i wielu z nich mówi: "Chcemy iść z wami". Jest już 60-70 osób, które do nas dołączyły, chociaż jeszcze nie zaszliśmy daleko. Myślę, że połowa armii jest gotowa iść z nami.
Według niego najemnicy kontrolują obiekty wojskowe w Rostowie, w tym lotnisko.
Prigożyn wystosował również ultimatum do władz:jeśli rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu i szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow nie przyjadą do siedziby Ministerstwa Obrony w Rostowie nad Donem, najemnicy zablokują Rostów i udadzą się do Moskwy.
W międzyczasie oligarcha oskarżył rosyjskie wojsko o uderzenie w rosyjską ludność i "zniszczenie autobusu wypełnionego cywilami", gdy zaatakowali najemników z helikoptera.
Tymczasem czołowi rosyjscy propagandyści wciąż nie są zdecydowani, jak komentować ostatnie wydarzenia bez metodologicznych instrukcji z Kremla. Na przykład Władimir Sołowjow nagle zmienił zdanie na temat "prowokacji Prigożyna" i postanowił skupić się na omówieniu Dnia Młodzieży, stosunków USA-Chiny i samobójstw dzieci.
Co ciekawe, Michaił Chodorkowski, przedstawiciel rosyjskiej opozycji, stanął po stronie Prigożyna. Zaapelował o pomoc dla najemnego prowodyra, aby dotarł do Moskwy i "pomógł ludziom usłyszeć Prigożyna, gdy mówi prawdę".
Około 10 rano prezydent Rosji Władimir Putin zareagował na wydarzenia. Wygłosił pilne przemówienie do Rosjan, a w szczególności do rosyjskich wojskowych i najemników Wagnera.
Putin powiedział, że Rosja została zdradzona z powodu "nieumiarkowanych ambicji" i powiedział, że "zamieszanie" zagraża Rosji, która prowadzi wojnę z Ukrainą.
Dyktator powiedział, że Rosja stoi w obliczu zdrady i "ciosu w plecy", podczas gdy w przemówieniu ani razu nie wymienił nazwiska Prigożyna.
Wezwał do "zaprzestania angażowania się w działania przestępcze" i obiecał "surowe działania" i "rychłą karę" dla tych, którzy prowadzą powstanie zbrojne i pomagają mu.
"Każde wewnętrzne zamieszanie jest śmiertelnym zagrożeniem dla naszej państwowości... Wszyscy, którzy świadomie wkroczyli na drogę rebelii, zostaną ukarani" - powiedział Putin.
W przemówieniu Putin powiedział między innymi, że sytuacja w Rostowie nad Donem pozostaje "skomplikowana".
Sądząc po filmach pojawiających się w sieci, sytuacja rzeczywiście jest "skomplikowana". Mieszkańcy Rostowa walczą między sobą na ulicach, ponieważ niektórzy popierają Prigożyna, a inni Putina.
"Dopóki nie rozpieprzysz miasta. Słyszałeś, co powiedział Putin?" - krzyczy jeden mężczyzna do drugiego na placu w Rostowie.
Rosjanie zostali następnie rozproszeni z placu.
Około godziny 11 okazało się, że kolumny Wagnerowców wyruszyły z Woroneża do Moskwy. W odpowiedzi rosyjskie lotnictwo wojskowe zaczęło atakować drogę, po której podróżowali najemnicy. Na trasie zrzucane są rzekomo ładunki wybuchowe.
"Siły powietrzne działają w ten sam sposób, używa się żeliwa. Wojna domowa oficjalnie się rozpoczęła", zauważa jedna z grup reklamowych stowarzyszonych z Wagner PMC.
"Lotnictwo rozpoczęło pracę wzdłuż autostrady M4. To źle dla Krymu, korytarz lądowy na Krym zostanie zamknięty. AFU nie udało się tego osiągnąć, a wewnętrzne zamieszanie wyeliminowało to w mniej niż 24 godziny. Ważne jest, aby zoptymalizować pracę promów i mostu krymskiego" - zaczął lamentować krymski zdrajca Aleksandr Talipow.
Tymczasem na rosyjskich forach publicznych krąży doniesienie, że Wagnerowcy rzekomo zestrzelili kolejny śmigłowiec wojskowy Sił Zbrojnych Rosji.
"Śmigłowiec, który próbował nas zaatakować, właśnie został zestrzelony", powiedział Wagner PMC.
Ponadto rosyjski "korespondent wojenny" opublikował nagranie wideo rosyjskiego samolotu bojowego rzekomo zestrzelonego przez najemników.
Publicystyka zbliżona do samozwańczego prezydenta Białorusi poinformowała, że białoruski dyktator rozmawiał przez telefon ze swoim rosyjskim odpowiednikiem już rano. Putin, jak twierdzą, poinformował go o wydarzeniach w Federacji Rosyjskiej związanych z buntem Prigożyna.
Po tym, jak poinformowały białoruskie media, prezydencki samolot opuścił Białoruś - i już wylądował w Turcji.
Tymczasem były białoruski spadochroniarz Sachaszczyk zaapelował do białoruskich wojskowych o wykorzystanie "historycznej szansy" na obalenie dyktatorskiego reżimu Łukaszenki.
Przypomnijmy, że dzień wcześniej Prigożyn oskarżył rosyjskie Ministerstwo Obrony o ostrzelanie pozycji PMC "Wagner", co rzekomo doprowadziło do śmierci i zranienia dużej liczby najemników. Ministerstwo Obrony nazwało te oskarżenia prowokacją. Jednak "kucharz Putina" zapowiedział, że zemści się i "wyzwoli Rosję".
Przeciwko Prigożinowi wszczęto sprawę karną za nawoływanie do buntu, a FSB zażądała od Wagnerowców zatrzymania Prigożina.
W nocy okazało się, że w Moskwie i obwodzie rostowskim ogłoszono plan "Twierdza": siły bezpieczeństwa poszukują Prigożyna i "Wagnerowców".
Tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram Obozrevatel i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!