English
русский
Українська

Trending:

Ziemia w bańce: naukowiec wyjaśnia, dlaczego ludzie nie słyszą kosmitów i kiedy może dojść do kontaktu

Dmytro IvancheskulŻycie
Ziemia może być w bańce z sygnałami od pozaziemskich cywilizacji przechodzących obok

Ludzkość od 60 lat aktywnie próbuje odebrać jakiekolwiek technologiczne sygnały życia pozaziemskiego. Niektórym może się wydawać, że to wystarczający czas, aby przyznać, że nie ma czegoś takiego jak życie pozaziemskie i porzucić poszukiwania. Ale sam fakt braku sygnałów pozaziemskich jest również wymowny.

Zastanawia się nad tym dr Claudio Grimaldi, naukowiec z Laboratorium Biofizyki Statystycznej w École Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL). W badaniu opublikowanym w The Astronomical Journal sugeruje, że Ziemia znajduje się po prostu w bańce warunkowej, obok której przechodzą wszystkie techno-sygnały zaawansowanych cywilizacji.

"Szukamy dopiero od 60 lat. Ziemia może po prostu znajdować się w bańce, która tak się składa, że jest pozbawiona fal radiowych emitowanych przez życie pozaziemskie" - mówi Grimaldi.

Opierając się na teorii, że Ziemia znajduje się w pustej przestrzeni od 60 lat, biofizyk sugeruje, że prawdopodobnie istnieje "mniej niż jedna do pięciu emisji elektromagnetycznych na wiek gdziekolwiek w naszej galaktyce".

"To czyni je mniej więcej tak rzadkimi jak supernowe w Drodze Mlecznej" - wyjaśnił Grimaldi.

Prowadząc swoje badania, Grimaldi opracował model, który zakładał, że istnieją technologiczne emitery pozaziemskiego pochodzenia równomiernie rozmieszczone w naszej galaktyce Drogi Mlecznej, stale emitujące sygnał w przestrzeń kosmiczną.

Biorąc pod uwagę obliczenia, podał trzy możliwości, kiedy taki sygnał może przekroczyć bańkę, w której znajduje się Ziemia.

W najbardziej optymistycznym scenariuszu sygnał mógłby dotrzeć na naszą planetę za 60 lat. Umiarkowanie optymistyczny scenariusz mówi, że taki sygnał musiałby czekać 170 lat. Najmniej optymistyczny scenariusz mówi, że sygnał pozaziemski i Ziemia mogą się skrzyżować dopiero za 1800 lat.

"Być może mieliśmy pecha w tym, że odkryliśmy, jak używać radioteleskopów właśnie wtedy, gdy przekraczaliśmy odcinek przestrzeni, w którym brakowało sygnałów elektromagnetycznych od innych cywilizacji. Ta hipoteza wydaje mi się mniej ekstremalna niż założenie, że jesteśmy nieustannie bombardowani sygnałami ze wszystkich kierunków, ale z jakiegoś powodu nie jesteśmy w stanie ich wykryć" - cytował naukowca Universe Today.

Przyznał on również, że przestrzeń kosmiczna jest zbyt duża, aby łatwo wykryć sygnał od innej cywilizacji.

"Prawda jest taka, że nie wiemy gdzie szukać, na jakich częstotliwościach i długościach fal" - powiedział biofizyk.

Głównym projektem, który zajmuje się poszukiwaniem życia pozaziemskiego jest SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence). Projekt ten łączy sieć naziemnych teleskopów radiowych, badających przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu sygnałów technicznych. Poszukiwania takie są jednak czasochłonne i wymagają analizy uzyskanych danych.

Grimaldi proponuje połączenie tych poszukiwań z danymi pochodzącymi z innych badań teleskopowych. W ten sposób radioteleskopy SETI mogłyby szukać oznak cywilizacji nie na ślepo, ale wokół gwiazd, na których znajdują się egzoplanety mające podpowiedzi co do warunków dla życia.

Wcześniej OBOZREVATEL opowiadał również o odebraniu pozaziemskiego sygnału WOW.

Subskrybuj kanały OB OZREVATEL na Telegramie i Viberze, aby być na bieżąco.

Inne wiadomości