English
русский
Українська

Trending:

"Mam dobre relacje z moimi byłymi". TAYANNA - o ziemi na Bali w prezencie, wizytach u psychologa i nienawiści z powodu duetu z Wierą Breżniewą

Oksana GaydorRozrywka
Piosenkarka i autorka tekstów TAYANNA

Popularna ukraińska piosenkarka TAYANNA, która spędziła trochę czasu za granicą ze swoim synem podczas Wielkiej Wojny, obecnie mieszka i pracuje w Kijowie.

W wywiadzie dla OBOZ.UA piosenkarka szczerze opowiedziała o tym, czym się zajmuje, a także przyznała, dlaczego nigdy nie czyta komentarzy na swój temat w Internecie i dlaczego po jednej historii, która została upubliczniona, teraz wierzy, że "nie zawsze trzeba mówić całą prawdę".

- Powiedziałaś kiedyś, że marzysz o napisaniu książki, która będzie nosiła tytuł 33, o tym, jak Twoje życie zmieniło się na lepsze w tym wieku. Jak opisałbyś obecny okres?

- Prawdopodobnie chciałem napisać książkę trzy razy w życiu i nigdy się do tego nie zabrałem. Obecna wersja książki mogłaby już nosić tytuł "Wspomnienia melancholika". Wiesz, wydaje mi się, że życie jest tak zmienne, tak szybkie i niespodziewane, że książka powinna być napisana wyłącznie o pewnym okresie.

Przez jaki okres teraz przechodzę? Nie jest łatwo, jak wszystkim Ukraińcom. Ale mam przy sobie muzykę i piosenki - to mi pomaga. Plus, oczywiście, mój syn, rodzina, przyjaciele i bliscy. Staram się żyć dniem dzisiejszym, skupiając się na tym, co mam, a nie na tym, czego nie mam. Jeśli kogoś spotykam, jestem wdzięczny. Niektóre emocje, uczucia - za nie również jestem wdzięczny. Akceptuję wszystko, co daje mi teraz Wszechświat.

- Czy bycie najstarszą córką w rodzinie z trzema innymi synami odcisnęło piętno na Twoim charakterze?

- Oczywiście, na mój charakter wpływają echa przeszłości. W pewnym momencie poczułam się jak głowa rodziny, ponieważ musiałam rozwiązać wiele problemów - nie dziecięcych czy kobiecych. W rzeczywistości była to trauma, nad którą później pracowałem z psychologiem. Wyjaśniono mi, że czasami zdarza się, że jeśli weźmiesz na siebie nadmierną odpowiedzialność, gdy dorośniesz, możesz się tego bać w dorosłym życiu, ponieważ jesteś zmęczony. I dlatego możesz niewiele osiągnąć w życiu, ponieważ każde osiągnięcie wiąże się z odpowiedzialnością. A dla dziecka branie odpowiedzialności przez cały czas jest trudne. Ale dorosły łatwo to akceptuje, ale straumatyzowana psychika "przypomina", że wcześniej nie było łatwo, programując, że teraz też tak będzie.

Każde najstarsze dziecko w wielodzietnej rodzinie ma taką traumę odpowiedzialności i trzeba z nią pracować. Dziś nie angażuję się w życie żadnego członka mojej rodziny. Wyjaśniłam wszystkim, że nie będę już za nikogo odpowiedzialna, nie będę podejmować decyzji ani ich ratować. Owszem, mamy tradycje rodzinne, spotykamy się, możemy do siebie zadzwonić, skonsultować pewne kwestie, wysłuchać zaleceń. I to wszystko. Mam własną rodzinę, syna. Kiedy mam środki, by pomóc mojej rodzinie, robię to. Pomagać to znaczy stać się wspólnikiem, by coś zrobić, czegoś doświadczyć. Ale rozwiązywanie pewnych problemów za kogoś innego to coś zupełnie innego.

„Tutaj co trzecia kobieta może samodzielnie kupić mieszkanie i samochód”

- W jednym z wywiadów powiedziałaś, że wiele rzeczy w swoim życiu zrobiłaś sama: kupiłaś mieszkanie, samochód i sama utrzymujesz swojego syna. Czy jesteś silną kobietą?

- Kobieta musi być inna. Silna, słaba, fantastyczna i nie tak fantastyczna. Musi mieć w sobie wszystkie te elementy i wykorzystywać je, gdy tego potrzebuje. Oczywiście, kiedy w twoim życiu pojawia się mężczyzna, z którym chcesz być w związku, musisz jak najbardziej włączyć swoją kobiecość i "wyłączyć jaja", jak to mówię. Jeśli chodzi o to, że zapewniłam sobie byt na wiele sposobów, to nie widzę w tym nic dziwnego. Co trzecia kobieta na Ukrainie może sobie sama kupić mieszkanie i samochód.

Dla mnie siła to bardzo szerokie pojęcie. Obejmuje wewnętrzne wsparcie, pole energetyczne, zasoby. Silna kobieta lub silny mężczyzna to osoba, której nie może złamać żadne wydarzenie w życiu. To może ich zmienić, dać im nowe doświadczenia, ale nie oszpeci ich tak bardzo, że popadną w depresję i umrą.

Piosenkarka z matką.

- Jak radzisz sobie z niepowodzeniami? Przypomnijmy sobie The Voice w 2014 roku, kiedy żaden trener nie odwrócił się w Twoją stronę podczas przesłuchań w ciemno, a rok później zająłeś drugie miejsce w konkursie. Co pomaga ci się nie poddawać?

- Wiesz, gdybym nie miał wsparcia moich przyjaciół i ludzi, z którymi wtedy pracowałem, prawdopodobnie bym się poddał. Jestem osobą, która ma część charakteru mojego taty, a drugą część mojej mamy. Moja mama jest wiecznym wojownikiem, który nigdy się nie poddaje, który idzie na całość. A mój tata jest spokojniejszy: "Cóż, nie wyszło - idźmy dalej". Te dwie osoby żyją we mnie. A kiedy przestaję wierzyć w siebie, w moim życiu pojawiają się ludzie, którzy udowadniają coś zupełnie przeciwnego. Tak samo było, gdy próbowałem swoich sił w Konkursie Piosenki Eurowizji.

Alan Badojew, który był wtedy moim producentem, powiedział, gdy nie przeszedłem dalej: w porządku, wyciągniemy wnioski i spróbujemy jeszcze raz. Osobiście jestem chyba bardziej skłonny do poddawania się. Ale odkąd wiem o tej mojej cesze, nie pozwalam sobie na to. Na jakiś czas włącza się we mnie coś w rodzaju cierpiętnika, ale nie na długo, bo wstaję i pracuję dalej. No i oczywiście ludzie wokół mnie - bez nich nic by się nie wydarzyło.

Z Alanem Badojewem

- Czym teraz żyje artystka TAYANNA?

- Zasadniczo jest to pisanie piosenek dla innych artystów. Jak na razie, tak. Są oczywiście koncerty i występy, wiele z nich na cele charytatywne. Odpowiadam na prawie wszystko, co jest mi oferowane. Bo rozumiem, że teraz nie mogę odmówić i kręcić na nie nosem.

- Ile pieniędzy miesięcznie potrzebujesz?

- Nie mogę powiedzieć konkretnie, ponieważ sytuacja jest inna każdego miesiąca. I oczywiście, kiedy ma się własny dom, to znacznie ułatwia życie. Poza tym moi byli mężowie są hojni i mili, bardzo mi pomagają. Jeden z nich pomaga mi płacić za szkołę syna, a drugi daje mi pieniądze na życie. Mam dobre relacje z wieloma moimi byłymi. Chociaż teraz mówię to tak, jakbym miał ich setki! Nie, ale to prawda, że mam dobre relacje z niektórymi z nich. Prawdopodobnie wiedzą i czują, że jestem dobrym człowiekiem. I troszczą się o mnie. Były momenty, kiedy naprawdę potrzebowałem pomocy. Dzwoniłem, a oni przynosili mi pieniądze. Jestem bardzo wdzięczny za taką pomoc. Myślę, że to normalne, że mężczyzna pomaga kobiecie.

„Jaką jestem mamą? Różną, wszystko zależy od sytuacji”.

- Jaką mamą jesteś dla Daniela? Kiedyś mówiono, że kiedy był małym chłopcem, miał zeszyt, w którym zapisywano wszystkie jego osiągnięcia i wykroczenia.

- Nie ma już tego zeszytu. Nawet nie pamiętam, gdzie on jest. Zapisywaliśmy wszystko, co zrobił w ciągu dnia - posprzątał pokój, przeczytał książkę, nauczył się wiersza. Swoją drogą, dobrze, że mi przypomniałaś, muszę odzyskać ten zeszyt. Jaką jestem mamą? Różną, wszystko zależy od sytuacji. Jestem kochającą i troskliwą matką, ale czasami jestem zła i wymagająca. Doświadczam zupełnie innego spektrum emocji w roli matki. Potrafię też uderzyć w gąskę. Ale generalnie staram się komunikować z nim jak z dorosłym. I spędzać jak najwięcej czasu razem. Wcześniej, kiedy byłam w trasie, jeździł do dziadków, ale teraz zostaje z moim asystentem lub przyjacielem. Oczywiście tęskni za mną. Jeśli mam 39 lat i czasami tęsknię za matką, to co mogę powiedzieć o dziecku, które właśnie kończy 12 lat?

- Przez jakiś czas po inwazji mieszkałeś z synem na Bali, a w niedawnym wywiadzie powiedziałeś, że masz tam działkę. Co planujesz z nią zrobić?

- Kiedy będę coś wiedział na ten temat, powiem ci. Oczywiście widziałem tę ziemię, ona istnieje, ale będę bardziej konkretny, gdy w pełni rozwiążę tę kwestię.

Piosenkarka rozpoczęła swoją karierę muzyczną w zespole „Hot Chocolate”.

- Jesteś ukraińskojęzyczny - zarówno w życiu (urodziłeś się i wychowałeś w Czerniowcach), jak i na scenie. Dlaczego wydałeś swój pierwszy album w języku rosyjskim?

- Słuchaj, duży procent artystów w naszym kraju śpiewał i pisał piosenki po rosyjsku. To był ten czas. Zaczynałam w zespole Garyachiy Chocolat, którego producentem był Dmitry Klimashenko. Potem zacząłem pisać piosenki. Ale mój tata zawsze mi powtarzał: "Śpiewaj po ukraińsku, bo to twoje korzenie". Można tam o wiele dokładniej przekazać uczucia i emocje. I kiedy zaczęłam pisać po ukraińsku, naprawdę zaczęłam wymyślać świetne piosenki, które stały się hitami. Wszystko, co śpiewałem, dotyczyło moich życiowych doświadczeń. Wszystkie te wersy, obrazy, rymy. Ostatnio często słucham swoich albumów. Wydaje mi się, że niektóre z moich piosenek byłyby teraz bardziej aktualne. Wtedy po prostu ginęły wśród ogromnej ilości rosyjskojęzycznych treści.

- Kolejnym sukcesem Twoich piosenek jest to, że odważnie się otwierasz, obnażasz swoją duszę. Czy przychodzi ci to z łatwością?

- Nie piszę piosenek, bo muszę, ale dlatego, że same do mnie przychodzą. Przeszedłem przez coś i napisałem to. Jeśli nie mam ludziom nic do powiedzenia, nie wyssię tego z palca. A jeśli zdarzy się nagle, że zdam sobie sprawę, że nie mam nic do powiedzenia, to nie będę się katował, wymyślał czegoś, przekręcał. Każda moja kompozycja jest naładowana emocjami, dlatego rezonuje z ludźmi. Słyszałam wiele komentarzy, że moje piosenki są jak wizyta u terapeuty. Wydaje mi się nawet, że Bóg czasami dawał mi bardzo trudne sytuacje życiowe, abym mogła je opisać i podzielić się swoimi doświadczeniami. Szczerze mówiąc, dopiero teraz zacząłem doceniać swoją kreatywność. Wcześniej nie patrzyłam na to w ten sposób. Myślałam, że jeśli wyjdzie piosenka, to będzie świetnie.

Wierze Breżniewej, która nagrała piosenkę „Vyshyvanka” z TAYANNĄ, w komentarzach przypomniała swoje dawne słowa: „Nie jestem ukraińską piosenkarką”.

- Jednym z Twoich ostatnich utworów jest piosenka "Vyshyvanka" w duecie z Wierą Breżniewą. Piosenka zdobyła prawie trzy miliony wyświetleń na YouTube, ale pojawiła się również nienawiść do ciebie za współpracę z artystką, która zdecydowała się opuścić rosyjski rynek show dopiero po inwazji na pełną skalę. Jak myślisz, dlaczego Vera wciąż nie może wrócić do ukraińskiego showbiznesu?

- Wiesz, nie jestem krytykiem muzycznym, więc nie mam odpowiedzi na to pytanie. Ale szanuję Wierę. Lubię ją jako osobę, lubię jej pracę. I wszystko inne... Myślę, że możesz zadać jej to pytanie bezpośrednio. Nie mam prawa odpowiadać.

Dmytro Klimaszenko i TAYANNA.

- Jesteś otwartą osobą w życiu codziennym, podobnie jak w pracy. Kiedyś w wywiadzie zostałeś zapytany o swojego producenta Klimashenko i potwierdziłeś, że miałeś romans podczas wspólnej pracy. Czy taka szczerość pomaga ci w życiu, czy czasem szkodzi?

- Czasami myślę, że nie zawsze trzeba mówić całą prawdę. Ludzie są różni i mogą postrzegać to przez własny pryzmat życia. Mam w sobie trochę dziecięcej szczerości i naiwności. Ludzie nawet czasem mówią do mnie: "Musisz poślubić mężczyznę, który pozna twoją subtelność i będzie cię chronił". Radzą mi też, abym spisywała swoje doświadczenia w piosenkach i nie zawsze mówiła prawdę w wywiadach. Bo równie subtelnie reaguję na komentarze i sytuacje, które zdarzają się później.

Ogólnie jestem naprawdę szczery, uczciwy i prosty. W związkach nie rozumiem tych gierek, kiedy wiesz, że się lubisz, ale po prostu rozmawiasz przez sześć miesięcy. Jeśli jestem zakochany, mogę z łatwością powiedzieć to jako pierwszy: "kocham cię". A potem: od razu widać.

„Jeśli jestem zakochany, mogę z łatwością powiedzieć to pierwszy: 'Kocham Cię'.

- Jesteś teraz zakochana?

- Zawsze jestem zakochana. Czy to dobra odpowiedź (śmiech)? Kocham kochać, być kochaną, kocham wszystko, co związane z miłością. Kocham spotkania, kocham uściski, patrzenie w oczy. Zerwaliśmy, cierpiałam i żyłam dalej. Takie jest życie. W miłości rozpoznajemy siebie jako prawdziwych, ponieważ w tym stanie jesteśmy najbardziej szczerzy, najbardziej prawdziwi.

„Możesz siedzieć w Internecie i potępiać wszystkich, albo możesz zająć się swoim życiem”.

- Czy to prawda, że nie czytasz komentarzy na swój temat w mediach społecznościowych?

- Bardzo rzadko, raz na trzy lata mogę coś przeczytać. W przeciwnym razie nie wchodzę i nie czytam ich, bo nie chcę tracić czasu i psuć sobie nerwów. Wręcz przeciwnie, czytam dobre komentarze. Odpowiadam na nie, dziękuję. A hejterom chcę powiedzieć tylko jedno: możecie siedzieć w internecie i wszystkich tam potępiać, albo zająć się swoim życiem i w końcu zacząć robić coś pożytecznego.

Przeczytaj także na OBOZ.UA wywiad z aktorką Lesyą Samayevą - o życiu na kredyt, obrzydzeniu do niektórych rosyjskich kolegów i jej ukochanym marzeniu, które się spełniło.

Tylko zweryfikowane informacje są dostępne na kanale OBOZ.UA Telegram i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości

Ciasto ucierane z powidłami śliwkowymi: wyjdzie jak u babci

Ciasto ucierane z powidłami śliwkowymi: wyjdzie jak u babci

Ulubiony smak dzieciństwa