English
русский
Українська

Currency

"Krzyczałam o tym przez wiele lat". Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

Oksana GaydorRozrywka
Netrebko wyrzucona z Metropolitan Opera za wspieranie Putina

La Scala w Mediolanie, Royal Covent Garden Theater w Londynie i Metropolitan Opera w Nowym Jorku to sceny, na których można usłyszeć głos Lyudmiły Monastyrskiej, gwiazdy światowej sceny operowej i primadonny Narodowej Opery Ukrainy. Śpiewaczka rzadko odwiedza Ukrainę, ponieważ ma wiele kontraktów z najbardziej prestiżowymi teatrami na świecie.

W wywiadzie dla OBOZ.UA diva operowa, która przyjechała do Kijowa, przypomniała, jak na początku rosyjskiej agresji zastąpiła Rosjankę Annę Netrebko w produkcji Metropolitan Opera, której kontrakt został rozwiązany za wspieranie reżimu Putina, a także opowiedziała o spotkaniu ze śpiewaczką po tym incydencie i wyjaśniła, dlaczego zagraniczne teatry nie spieszą się z pozbyciem się rosyjskiego repertuaru.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Wojna na pełną skalę złapała cię we Włoszech, a ty później przyznałeś, że wspierała cię rosyjska artystka, co dziwne, w tamtym czasie. Kim ona jest?

- To Rosjanka, która kiedyś wyjechała do Włoch, wyszła tam za mąż i robi karierę w Europie. Naprawdę mnie wspierała, i nie tylko ją, ale także moich kolegów z Mołdawii, Gruzji i Białorusi - głównie artystów mieszkających za granicą.

W lutym 2022 roku pracowałem na kontrakcie w Neapolu. 26 lutego miałam zaśpiewać ostatnie z czterech przedstawień Aidy w teatrze San Carlo, a na 27 lutego miałam bilet do Kijowa. 24 lutego, kiedy dowiedziałam się o inwazji, emocje mnie po prostu pochłonęły, zapominałam tekstu, a spektakl był trudny - główna rola, trzeba było być na scenie do ostatniej nuty. To było coś strasznego.

Cały czas starałam się być w kontakcie z rodziną. Wszyscy byli w Kijowie, z wyjątkiem mojego syna Andrija, który był za granicą, ale później wrócił na Ukrainę. Drugiego lub trzeciego dnia, kiedy coś przeleciało w pobliżu dworca kolejowego, była tam moja córka Anya. Poproszono ich, aby wysiedli z pociągu ewakuacyjnego i ukryli się w przejściu podziemnym. A ona jakoś tam dotarła ze swoimi tobołami i zwierzętami - trzema kotami i psem. Najpierw Anya przeniosła się na zachodnią Ukrainę, potem wolontariusze zabrali ją do Rumunii, a stamtąd do Hiszpanii. W międzyczasie przeprowadziłem się do Warszawy, a stamtąd pojechałem na koncerty wspierające Ukrainę we Francji, Niemczech i krajach bałtyckich. W kwietniu zostałem zaproszony do Metropolitan Opera.

- Kiedy dyrektor generalny teatru Peter Gelb zadzwonił do Ciebie osobiście i zaproponował zastąpienie Anny Netrebko, jak się czułaś?

- Pracuję w Metropolitan od ponad 10 lat. Peter Gelb i ja znamy się bardzo dobrze. On chodzi na przedstawienia. A przed ważnymi spektaklami przychodzi do garderoby i życzy mi powodzenia - to taki zwyczaj. Kiedy zadzwonił do mnie w Warszawie i zaprosił, żebym zaśpiewała zamiast Anny Netrebko, byłam trochę zdezorientowana, bo zwykle sprawy organizacyjne załatwia się przez agenta artysty. Przyznam szczerze, że początkowo odmówiłam. Rolę Turandot Giacomo Pucciniego skończyłam śpiewać dawno temu, bo mam w repertuarze wiele innych utworów. A on powiedział: "Musisz to zaśpiewać, to nasz wybór i nasze stanowisko - wymieniamy Rosjankę na Ukrainkę".

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Czy Anna Netrebko ma teraz pracę za granicą?

- Nie śledzę jej. Widzieliśmy się tylko raz po tym incydencie. Zeszłego lata śpiewałam Aidę i miał ze mną pracować tenor z Turcji. Pracowaliśmy nad jednym przedstawieniem, a on nagle zachorował, więc musieliśmy natychmiast szukać zastępstwa. Zadzwoniliśmy do męża Anny Netrebko, azerskiego tenora Yusifa Eyvazova. Przyszła go posłuchać i przywitać się z nim w mojej garderobie. Tak się poznaliśmy. Nie ma między nami urazy - to decyzja teatru. Powiem tak: ona nie jest teraz pozbawiona pracy.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Po triumfalnym występie Turandot w operze o tym samym tytule, pojawiłaś się na scenie owinięta w ukraińską flagę. Wiem, że rozmawiałaś o tym z Peterem Gelbem trzy godziny przed występem. Czy to był chytry plan: żeby nie miał czasu na wymyślanie wymówek?

- Myślałem o tym przez długi czas, ale zdecydowałem się powiedzieć mu o moim pomyśle w dniu występu, ponieważ naprawdę bałem się odrzucenia. Kiedy to zrobiłem, powiedział: "Daj mi się zastanowić". I wyszedł. Wrócił z wielką flagą, którą się owinąłem. Teraz trzymam ją w domu. W tym roku również śpiewałam w Metropolitan Opera, ale tym razem Toscę i również wyszłam z flagą. Nasi wojskowi byli na występie i zostali przedstawieni. Cała publiczność wstała i biła brawo, a dopiero potem rozpoczął się występ. To było bardzo wzruszające.

- Lyudmyla, czy to prawda, że wciąż jest dużo rosyjskiego repertuaru za granicą?

- Powiem ci prawdę: nie zawracają sobie tym głowy. Nie rozróżniają Borysa Godunowa, Nabucco czy La Traviaty. Dlatego jest tam wystarczająco dużo rosyjskich dzieł. Niektóre kraje mogą nie zapraszać Netrebko, ale dzieła, czy to Borys Godunow, Chowańszczyzna, czy Eugeniusz Oniegin, nie znikają z repertuaru. Na Ukrainie, jak wiadomo, wszystko, co rosyjskie, zostało usunięte z repertuaru. Mamy własną wspaniałą muzykę - Leontowycza, Skoryka, Wedla, Bortniańskiego, Berezowskiego, Łysenki. Ta sama melodia Skoryka, którą wykonałem w 30. rocznicę niepodległości na Olimpijskim, jest hitem na całym świecie. Nasi kompozytorzy nie są gorsi - napisali genialne utwory. Mamy z czego być dumni, musimy tylko promować nasze.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

 

Nie jest tajemnicą, że Rosja od dziesięcioleci narzuca swoją kulturę, mocno inwestując w artystów. To rodzaj broni z ich strony. Krzyczę o tym od wielu lat. Zarówno Ministerstwo Kultury, jak i Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinny się zaangażować i wspierać naszych artystów. Nie ma nas tak wielu, w tym artystów operowych, którzy reprezentują Ukrainę na świecie - nie ma nas nawet dziesięciu. Mówiąc za siebie, nie czuję żadnego nadmiernego wsparcia na szczeblu państwowym. Powiedzmy, że na mój występ przyszedłby ambasador lub attaché kulturalny. Występuję w wielu krajach. I są to pojedyncze przypadki, na przykład Serhij Kyslytsia, stały przedstawiciel Ukrainy przy ONZ, uczestniczy w moich występach w Nowym Jorku. A Rosjanie, nawet jeśli to nie Netrebko, ale ktoś niższy rangą, kto śpiewa, mają całe delegacje z naręczami kwiatów. I publiczność to widzi.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Które kraje, Twoim zdaniem, najbardziej się o nas troszczą?

- Wszyscy traktują nas dość szczerze. Zawsze pytają nas, jak się czujemy, gdzie jest nasza rodzina i czy jest bezpieczna. Ale są różne sytuacje. I to jest zrozumiałe: oni tego wszystkiego fizycznie nie odczuwają, są spokojni, nic im do domu nie wlatuje. Na przykład taki moment: rok temu uczestniczyłem w festiwalu Giuseppe Verdiego we włoskiej Parmie. Po części oficjalnej zostaliśmy zaproszeni do prywatnego klubu na kolację. Co ciekawe, każdy z członków tego klubu ma imię - nazwę opery napisanej przez kompozytora. Jeden to Nabucco, drugi to Aida, trzeci to Simon Boccanegra, czwarty to Otello itd. Przed kolacją rozmawialiśmy z tymi Włochami. Zaczęli mnie pytać o politykę. Jeden z nich powiedział do mnie: "Dlaczego wasz prezydent nie odda wschodnich terytoriów?". Mówią, że wtedy wojna się uspokoi. A ja na to: "Cóż, czy nie byłbyś również przeciwny, gdybyśmy przybyli z bronią, aby zająć Sycylię lub Sardynię? Takie rozmowy nie są dla mnie, to są nasze terytoria. Będziemy ich bronić". Milczał.

Ale wiesz, kiedy rozmawiam z obcokrajowcami za granicą, chcę powiedzieć, że nawet ci, którzy wcześniej nie rozróżniali Ukrainy i Rosji, wierząc, że są jednym organizmem, teraz w końcu zdali sobie sprawę, że są to różne kraje z ludźmi, którzy są bardzo różni.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Kilka lat temu śpiewałeś w Kijowie z Andreą Bocellim, a przez długi czas pracowałeś z innym słynnym śpiewakiem operowym, Plácido Domingo. Czy dzwonili do ciebie podczas wojny, wspierali cię?

- Plácido dzwonił do mnie, był bardzo zdenerwowany, pytał, co u mnie, co u mojej rodziny. Wspierał mnie, był dobry. Pracujemy razem od 2012 roku. Oprócz tego, że jest tenorem, robi karierę jako baryton, a jednocześnie jako dyrygent. Śpiewaliśmy razem w La Scali, potem w Covent Garden, wydaliśmy nawet płytę z tym występem. W Berlinie, w Staatsoper. W Barcelonie jego fani prawie wskoczyli na scenę, tak mocno łapali go za nogi. W Los Angeles, a później w Nowym Jorku, w Metropolitan Opera. Powiedział do mnie: "Jaki ty masz piękny uśmiech. Jak to się mówi po ukraińsku?". Nauczył się tego słowa "uśmiech" i często je powtarzał.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Czy podczas trasy koncertowej masz czas na coś więcej poza sceną?

- Lubię spacerować po mieście, oglądać zabytki, muzea, jeśli mam taką możliwość. Uwielbiam Wielką Brytanię, szczególnie Londyn. Odwiedziłam go kilka razy z moim byłym mężem i dziećmi. Później podróżowali ze mną syn i córka. Jednak zazwyczaj nie ma na to zbyt wiele czasu. Jestem bardzo zmęczona, bo na scenie muszę dawać z siebie dużo energii. Dlatego lubię ciszę, prywatność, nie korzystam z mediów społecznościowych, nie lubię jak ludzie wścibiają się w moje życie prywatne. Dzień po występie czasami nawet wyłączam telefon. Szukam w sobie energii.

Kocham muzykę - bardzo różną muzykę. Te wibracje przywracają mi wewnętrzną równowagę i harmonię. Włączam Adagietto, V Symfonię Gustava Mahlera i mój stan wewnętrzny się reguluje. Uwielbiam Ellę Fitzgerald, Barbra Streisand, Elvisa Presleya, Franka Sinatrę. Szanuję współczesną muzykę. Lubię Onukę, DakhaBrakha i Go A. Lubię muzykę z motywami etnicznymi. Moja córka również pisze muzykę i teksty, ma już teledyski - bardzo podoba mi się jej styl, jest utalentowana.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Wspomniałaś o swoich dzieciach. W wywiadach mówisz, że są bardzo niezależne i mogą nie dzwonić tak często, jak chciałaby ich matka. Dlaczego tak się dzieje?

- Myślę, że mają takie charaktery. Rzeczywiście, mogą do mnie nie dzwonić przez dzień, dwa, trzy, cztery. Ale ja tego nie robię. Moja mama i ja byłyśmy bardzo blisko, nie wyobrażam sobie nie zadzwonić do niej przynajmniej raz dziennie. Minęło ponad dziewięć dni od jej śmierci - odeszła na tamten świat. Była bardzo poważnie chora na raka. Była wyjątkową osobą, która wiele we mnie zainwestowała. Jestem bardzo wdzięczna jej i moim nauczycielom.

Moja nauczycielka w konserwatorium, Diana Hnativna Petrynenko, zawsze była dla mnie wzorem wyrafinowania, elegancji i kobiecości. Przed konserwatorium studiowałam w Szkole Muzycznej Glier w Kijowie z Ivanem Hnatovichem Palyvodą, jej bratem. "Wszystko, co nas nie zabija, czyni nas silniejszymi" - to zdanie często powtarzano. To mnie zahartowało. Teraz bardzo mi to pomaga. Ostatnio, na przykład, mieliśmy próbę do Aidy z gościnnym dyrygentem, Vasylem Kovalem z Dnipro. Pracowałem z nim już wcześniej - znam jego ręce, sposób prowadzenia spektaklu, ale moi koledzy nie. I tak się złożyło, że połowę czasu przeznaczonego na próby siedzieliśmy w schronie przeciwbombowym, bo był nalot. Oczywiście udało nam się zaśpiewać, ale to był rodzaj testu dla wszystkich. To jest teraz nasza rzeczywistość i musimy w niej żyć.

''Krzyczałam o tym przez wiele lat''. Gwiazda opery Ludmiła Monastyrska opowiada o tajnej broni Rosji, rosyjskiej muzyce za granicą i komplementach od Plácido Domingo

- Lyudmyla, czy marzyłaś w młodości, że Twoje życie potoczy się tak fantastycznie pod względem kariery?

- Błędem byłoby powiedzieć, że nie chciałam takiego życia. Oczywiście, marzyłam o najlepszych teatrach świata, kultowych scenach, na których śpiewali mistrzowie. Tych, których teraz słyszymy tylko w nagraniach. Ale szczerze mówiąc, nie sądziłem, że to będzie takie trudne. Cały czas trzeba trzymać się reżimu, mieć siłę woli i ducha, opanowanie, koncentrację. Nie wspominając o najważniejszej rzeczy - moim głosie: nie mogę zachorować, ponieważ w kontrakcie jest nie tylko jeden występ, czasami dziesięć. Często jestem pytana, czy kiedykolwiek myślałam o emigracji. Nie, chociaż były takie możliwości. Jak powiedział Taras Szewczenko: "Własną prawdę, siłę i wolę ma się we własnym domu". To złote słowa.

Przeczytaj także na OBOZ.UA wywiad z reżyserem Semenem Horowojem: o bójce z rosyjskim aktorem, zdradzie Povaliya i korespondencji z byłą żoną Sniżaną Jegorową.

Tylko zweryfikowane informacje na naszym kanale Telegram OBOZ.UA i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości

Jak bez wysiłku wyczyścić dno patelni z sadzy: najlepsza metoda

Jak bez wysiłku wyczyścić dno patelni z sadzy: najlepsza metoda

Produkt poradzi sobie z każdym zabrudzeniem
Utytułowany hiszpański piłkarz aresztowany za napaść na tle seksualnym

Utytułowany hiszpański piłkarz aresztowany za napaść na tle seksualnym

Sportowiec zdobył kiedyś srebrny medal na igrzyskach olimpijskich