English
русский
Українська

Currency

Szokująca agresja. Jak Gruzja "poszła na wojnę" z Rosją podczas Igrzysk Olimpijskich 2008, tworząc historię światowego sportu

Olena PavlovaSport
Gruzińscy sportowcy rywalizowali na igrzyskach olimpijskich w 2008 roku, gdy w domu trwała wojna

15 lat temu, 8 sierpnia 2008 roku, w Pekinie rozpoczęły się Letnie Igrzyska Olimpijskie, do udziału w których dopuszczono Federację Rosyjską, pomimo faktu, że Rosjanie zaatakowali Gruzję w nocy. Gruzini nie mogli wycofać się z turnieju, ponieważ groziła im dyskwalifikacja ze strony Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Po inwazji na terytorium niepodległego państwa w przeddzień rozpoczęcia chińskich igrzysk olimpijskich, rosyjska propaganda w swoim stylu twierdziła, że "chroni" mieszkańców nieuznawanej republiki Osetii Południowej przed gruzińską ofensywą. Twierdzą oni, że Federacja Rosyjska interweniowała dopiero po rozpoczęciu przez Tbilisi operacji wojskowej w regionie Cchinwali.

Rosyjska agresja w Gruzji

Istnieją jednak liczne potwierdzenia, że regularne wojska Kremla zaatakowały obce terytorium przez tunel Roki już 7 sierpnia. A w nocy 8 sierpnia gruzińskie wioski zostały ostrzelane z Osetii Południowej, prowokując Gruzję do rozpoczęcia konfliktu, który Moskwa od dawna planowała.

Gruzińscy sportowcy, którzy pojechali na Igrzyska Olimpijskie 2008, byli w szoku po wydarzeniach z 8 sierpnia. Ich krewni byli atakowani w domu, a oni nie mogli nic zrobić. Po namyśle Gruzini zaplanowali zorganizowanie akcji protestacyjnej w Pekinie, pomimo możliwych sankcji ze strony MKOl.

"Nasi olimpijczycy zamierzają przeprowadzić akcję protestacyjną na Olimpiadzie, aby zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się obecnie w Gruzji. Zgodnie ze statutem Komitetu Olimpijskiego, pociągnie to za sobą dyskwalifikację sportowców" - powiedział wówczas gruziński prezydent Michaił Saakaszwili.

Następnie pojawiły się informacje, że gruzińscy sportowcy są gotowi zrezygnować z udziału w igrzyskach i opuścić Chiny, aby być z rodzinami. A niektórzy olimpijczycy zaraz po powrocie do domu zamierzali zapisać się do rezerw i, jeśli zajdzie taka potrzeba, udać się na służbę.

Jednak na prośbę Saakaszwilego drużyna 35 sportowców pozostała w Pekinie. Szef Federacji Zapaśniczej Kakha Betsadze powiedział: "Zdecydowano się opuścić Igrzyska Olimpijskie na znak protestu przeciwko działaniom Rosji wobec Gruzji. Pół godziny temu prezydent Mikheil Saakashvili poprosił nas, abyśmy zostali i walczyli o honor kraju".

"Wszyscy są zdenerwowani, starają się skoncentrować na zawodach, ale jest im ciężko" - przyznał Giorgi Chanishvili, reprezentant gruzińskiej drużyny na Igrzyskach Olimpijskich w 2008 roku.

Decyzja Gruzji o dalszej rywalizacji została również potwierdzona przez dyrektor ds. public relations MKOl Giselle Davies: "Wczoraj wieczorem przywódcy gruzińskiej delegacji poważnie zastanawiali się, czy powinni kontynuować rywalizację na igrzyskach olimpijskich. Jednak dziś rano otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie, że ich kraj będzie kontynuował rywalizację w Pekinie".

Tylko Davis zapomniał sprecyzować, że gdyby reprezentacja Gruzji opuściła Igrzyska, to groziłyby jej sankcje ze strony MKOl i potencjalnie zawieszenie na 8 do 12 lat.

Jednocześnie Davis dodał, że reprezentacja Rosji również potwierdziła swój dalszy udział w Igrzyskach Olimpijskich, choć nie wydała żadnych oświadczeń dotyczących ewentualnego wyjazdu. I nawet nie myślała o opuszczeniu Pekinu, ponieważ na Kremlu, podobnie jak kiedyś w ZSRR, spodziewali się jak największej liczby nagród potwierdzających wielkość i siłę Federacji Rosyjskiej.

"Możemy tylko cieszyć się z tej decyzji, która jest w pełni zgodna z zasadami olimpijskimi. Jest to absolutnie uczciwe wobec sportowców, którzy ciężko pracowali na te Igrzyska i mogą nie otrzymać drugiej takiej szansy. Oczywiście na Igrzyskach Olimpijskich wiele razy dojdzie do spotkania przedstawicieli Rosji i Gruzji. Nie mamy jednak powodów, by obawiać się sytuacji konfliktowych" - powiedział przedstawiciel MKOl.

Oznacza to, że pomimo naruszenia przez Rosję Karty Olimpijskiej i krwawej inwazji na obcy kraj, MKOl nie tylko nie ukarał Rosji, ale także upewnił się, że sportowcy kraju agresora nigdzie nie wyjadą z Pekinu.

Być może zaledwie 15 lat temu Kreml przekonał się, że może bezkarnie atakować swoich sąsiadów i jeszcze dwukrotnie zaatakował terytoria innych ludzi pod pozorem igrzysk olimpijskich lub paraolimpijskich: w 2014 roku podczas zawodów w Soczi zajęli Krym, a przed paraolimpiadą w Pekinie w 2022 roku dokonali pełnej inwazji na Ukrainę. A MKOl wciąż rozważa dopuszczenie "neutralnych" Rosjan do rywalizacji na Igrzyskach Olimpijskich w 2024 roku.

PRAWDZIWY FART. 35 gruzińskich sportowców w 11 dyscyplinach wzięło udział w Igrzyskach Olimpijskich w Chinach. W momencie zakończenia zawodów zdobyli 6 medali - po 3 złote i brązowe. Pod względem łącznej liczby medali Gruzja zajęła 27. miejsce w klasyfikacji drużynowej.

"Szczególnie cenne jest dla nas to, że na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie nasi zapaśnicy pokazali swoją wytrzymałość: w Gruzji wybuchła wojna, a członkowie kadry narodowej byli przygnębieni, a mimo to trzech naszych sportowców zdobyło złote medale: Manuchar Kvirkvelia (zapasy w stylu grecko-rzymskim), Irakli Tsirekidze (judo) i Revaz Mindorashvili (zapasy w stylu wolnym). To był prawdziwy wyczyn", zauważył później przedstawiciel gruzińskiego NOC Kakhaber Beridze w komentarzu dla caucasianknot.

"Kiedy dowiedzieliśmy się, że w Cchinwali rozpoczęła się wojna, która rozprzestrzeniła się na całą Gruzję, stan chłopaków był przygnębiony. Było to szczególnie trudne dla tych, którzy występowali pierwszego dnia. Widziałem, że niektórzy chłopcy byli wypaleni, ale ci, którzy walczyli, pokazali swój charakter" - wspomina Otar Tatishvili, starszy trener zapasów w stylu grecko-rzymskim.

Wojna rosyjsko-gruzińska rozpoczęła się 15 lat temu.

Zapaśnik w stylu wolnym Otar Tushishvili, który został brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich 2008 w kategorii wagowej 66 kg, nie poleciał na otwarcie Igrzysk, ponieważ startował dopiero 20 sierpnia. Kiedy wybuchła wojna, wychowanek Nugzara Skhireliego przebywał w Borjomi na obozie treningowym. W drodze na lotnisko w Tbilisi Otar zatrzymał się w domu w Gori, który był kilkukrotnie poddawany zmasowanym bombardowaniom przez Rosjan.

Tylko 9 sierpnia, według strony gruzińskiej, 60 cywilów z Gori zostało zabitych, budynki mieszkalne zostały zniszczone, a samochody z ludźmi w środku spalone po rosyjskich nalotach, które rzekomo uderzyły w obiekty wojskowe.

"Było niebezpiecznie, ale pojechałem do domu samochodem. Widząc spalone domy, moje serce ścisnęło się i płakałem, co powinienem zrobić? Aby być spokojnym w Pekinie, następnego dnia zabrałem matkę, brata i siostrzeńców do Tbilisi", wspomina Tushishvili w rozmowie z lelo.ge.

Na igrzyskach zdołał się jednak pozbierać i zdobył brązowy medal, podczas gdy srebrnym medalistą w tej samej wadze został Ukrainiec Andrij Stadnik. Ojciec Otara pozostał w mieście zajętym przez Rosjan i dowiedział się o medalu syna za pośrednictwem komunikacji mobilnej, ponieważ wieża telewizyjna została zniszczona.

"Tego dnia stałem na początku naszej ulicy, kiedy powiedziano mi, że Otari zdobył brązowy medal. Wyobraź sobie, jaki byłem szczęśliwy. Uklęknąłem i podziękowałem Bogu. W tym czasie przede mną zahamował APC. "Nie radzę ci klękać" - zawołał do mnie rosyjski żołnierz". "Mój syn został medalistą olimpijskim, w ogóle nie obchodzi mnie twój ból", odpowiedziałem...", wspomina ojciec zapaśnika.

"ZŁOTY" DZIEŃ. Po najcięższych dniach dla członków gruzińskiej delegacji, 13 sierpnia nadszedł czas wielkich zwycięstw. Grecko-rzymski zapaśnik Manuchar Kvirkvelia i judoka Irakli Tsirekidze zostali mistrzami olimpijskimi w odstępie około pół godziny.

"Próby mojego kraju przyćmiły radość z bycia mistrzem olimpijskim" - powiedział Kvirkvelia, złoty medalista w zapasach w stylu grecko-rzymskim.

"Stojąc na piedestale, moją jedyną myślą było to, czy będę w stanie udzielić jakiejkolwiek pomocy ofiarom wojny. Kiedy zadzwoniłem do Tbilisi, dowiedziałem się o sytuacji w Gruzji od mojej żony. Byłem bardzo zadowolony z porozumienia o zawieszeniu broni" - dodał sportowiec.

Również judoka Irakli Tsirekidze, który rywalizował w kategorii poniżej 90 kg, przywiózł do Gruzji złoto. W półfinale pokonał Iwana Pershina z Rosji przez trzymanie ippon, a kiedy zdenerwowany Rosjanin nadal leżał, podniósł zwycięsko ręce, a następnie wskazał na plecy, gdzie wypisany był jego kraj.

"W takiej sytuacji zrobiłbym to wszystkim moim przeciwnikom, chociaż rozumiem polityczne znaczenie mojej walki, ponieważ w tym czasie Rosjanie bombardowali moją ojczyznę. Tym zwycięstwem uszczęśliwiłem zszokowanych cywilów...", powiedział Tsirekidze.

POKONAŁROSJANINA. Walka wśród zapaśników w stylu wolnym w kategorii do 84 kg okazała się bardzo pryncypialna. W półfinale spotkali się panujący mistrz Europy i świata z 2007 roku Rosjanin Georgy Ketoev oraz mistrz świata z 2005 roku i wicemistrz kontynentu Revaz Mindorashvili z Gruzji. Reprezentant Rosji był uważany za faworyta, ale po wykonaniu decydującego rzutu wygrał Gruzin i w rezultacie został pierwszym mistrzem olimpijskim w zapasach w stylu wolnym w historii niepodległej Gruzji.

"Byliśmy na ostatnim obozie treningowym w Borjomi, kiedy Rosja zaczęła bombardować zakątki Gruzji. Musieliśmy wcześnie przerwać trening. Lot był niemożliwy. Dotarliśmy do Tbilisi po 12-godzinnej, wyczerpującej podróży. Następnego ranka polecieliśmy do Pekinu przez Kijów, gdzie otrzymaliśmy straszne informacje z mediów. W Tbilisi zostawiłem żonę, dwuletniego syna, siostrę i matkę" - wspomina Revaz dla lelo.ge.

LUDZIE NIE CHCĄ WOJNY. Ale podczas gdy niektórzy gruzińscy sportowcy byli gotowi wrócić do domu i walczyć, byli też tacy, którzy w tamtym czasie najwyraźniej wciąż żyli sowiecką przeszłością i pojęciem "sportu poza polityką".

Żywa legenda strzelectwa Nino Salukvadze, która weźmie udział w swoich 10. igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, była pierwszą gruzińską medalistką igrzysk w 2008 roku, a podczas ceremonii wręczenia nagród przytuliła Rosjankę, o czym natychmiast poinformowała rosyjska propaganda.

Decyzja o pozostaniu gruzińskich sportowców na igrzyskach została podjęta zaledwie kilka godzin przed występem Salukvadze w 10-metrowym pistolecie pneumatycznym 10 sierpnia: "Gruzińscy sportowcy nie spali do 2 nad ranem. Mogliśmy myśleć tylko o naszej ojczyźnie".

Nino przyznała, że ona i zespół byli zszokowani agresją Rosji. Ciężko było jechać na zawody, gdy nie było prawie żadnych informacji o członkach rodziny. Nie wpłynęło to jednak na jej przyjaźń z reprezentantami Rosji.

W finale Salukvadze, mistrzyni olimpijska z 1988 roku w drużynie ZSRR, zajęła trzecie miejsce, wyprzedzając Rosjankę Natalię Paderinę. A następnie uściskał ją podczas ceremonii wręczenia nagród, co MKOl uznał za znak pojednania między krajami.

"Zajęłam trzecie miejsce. Kiedy zostaliśmy wezwani do wręczenia nagrody, kibice powitali mnie oklaskami, podczas gdy Natalia Paderina była oklaskiwana tylko przez rosyjskich fanów. Ten fakt jest żywym dowodem sympatii całego świata dla Gruzji. Kiedy podeszliśmy do piedestału, zwróciłem się do Natalii i powiedziałam jej, że nasza przyjaźń jest ponad wszystkimi wojnami...", powiedziała Nino portalowi lelo.ge.

"Zwykli ludzie nigdy nie chcą wojny. Mam nadzieję, że inteligencja zwycięży w głowach naszych i waszych polityków i nastanie pokój. A jeśli politycy tego nie zrobią, to zwykli ludzie powinni negocjować. I uściskałam Paderinę z całego serca, polityka nie powinna wpływać na przyjaźń między ludźmi, na sport, zwłaszcza strzelectwo" - cytowały Nino rosyjskie media, gdy jej rodacy zginęli z rąk Rosjan tysiąc kilometrów od Pekinu.

Wcześniej OBOZREVATEL informował, że gwiazda reprezentacji Gruzji poparła protesty. W Federacji Rosyjskiej nazwano go trzecim sortem i zażądano podziękowania Rosji.

Tylko zweryfikowane informacje od nas w kanale Telegram Obozrevatel, Threads i Viber. Nie daj się nabrać na podróbki!

Inne wiadomości