English
русский
Українська

Osoba

Valery Meladze

Valery Meladze

0 artykułów
Kontakty
Krótka biografia

Chcę Wam powiedzieć, drodzy czytelnicy, że Valery Meladze jest moim ulubionym wykonawcą na scenie popowej WNP. I to nie tylko dlatego, że jesteśmy rodakami! Myślę, że nie ma potrzeby opisywać jego umiejętności śpiewania - siła i tembr jego głosu są powszechnie znane. Przez długi czas miał radziecki paszport (był w nim zarejestrowany jako Walerian), w języku gruzińskim, z pieczątką "Ukraina" i moskiewską rejestracją.

Z żoną Iriną wychowują 3 córki. Przez lata małżeństwa wszystko się w rodzinie Meladze wydarzyło. Oto co powiedział o tym Valeriy: "W rzeczywistości mieliśmy 2 poważne dysonanse z Irą. Pierwszy raz takie myśli pojawiły się, gdy po raz pierwszy przeprowadziliśmy się do Moskwy. Nie było pieniędzy, nie było przyjaciół, ale były długi, niepewność, powaga i strach. Występowałem w klubach, oszczędzałem na taksówkach i wątpiłem, wątpiłem, wątpiłem... Mojej żonie nie podobało się, że nie poświęcałem jej wystarczająco dużo uwagi, była samotna w obcym mieście, a ja nie mogłem zrozumieć, czego dokładnie ode mnie chce. Drugi kryzys w związku nastąpił około 7 lat temu. Biznes, wręcz przeciwnie, kwitł, dobrze zarabiałem, ale... Okazało się, że znowu nie było mnie w domu. W tym momencie zamieniłam się w pracoholika w najgorszym tego słowa znaczeniu. Teraz mamy taki związek, o jakim marzyłam. Z jednej strony jesteśmy silną rodziną, a z drugiej nie czepiamy się siebie jak rozbitkowie." O swojej teściowej Walery wypowiada się tylko pozytywnie: "Kiedy byliśmy bardzo biedni z pieniędzmi (byłem jeszcze na maturze), rodzice Iriny bardzo wspierali naszą młodą rodzinę. Teściowa nie pozwoliła nam umrzeć z głodu, dostarczając nam ogórki kiszone i ziemniaki".

Wiele osób uważa, że dziewczyny z grupy "VIA Gra" (wszystkie!) są kochankami Meladze. Piosenkarz zapytany, czy spotyka się z nimi według harmonogramu, czy ze wszystkimi naraz, odpowiedział: "Byłoby miło, gdybym po opowiedzeniu o swoim szczęśliwym życiu rodzinnym, nagle powiedział:" Ale tak naprawdę, kurde, kochanki, to mnie przechodzi!" Nie chcę denerwować was i wszystkich, którzy tak myślą, choć moje słowa nikogo by nie zniechęciły, ale mam ustabilizowane życie osobiste i naprawdę kocham swoją żonę. Poza tym dziewczyny w VIA Gry to porządne kobiety i wszystkie mają własnych chłopaków. Fragment wywiadu z Valeriyem Meladze.

- Valerze, opowiedz nam o swoim dzieciństwie i rodzinie.

- Moi rodzice, Nelly Akakiewna i Shota Konstantinovich, to bardzo wyjątkowi ludzie. Mój brat Kostia i ja byliśmy wychowywani w surowych warunkach. Ale mimo to byliśmy niespokojnymi dziećmi, szczególnie ja. Kostia był bardziej powściągliwy, ale jego zdanie prawie zawsze było sprzeczne z opinią rodziców. Największym autorytetem był dla mnie dziadek. Był tak szczerze zaskoczony moim postępowaniem, że nawet ja zacząłem rozumieć, że tak nie należy się zachowywać. Powszechnie uważa się, że dziadkowie, zwłaszcza na Kaukazie, rozpieszczają swoje wnuki. Ale nie w naszej rodzinie: moja babcia była bardzo surowa. Teraz moi rodzice mieszkają czasem w Batumi, czasem w Tbilisi. Przyjeżdżają odwiedzić mnie w Moskwie lub Kostię w Kijowie. Z moją żoną Iriną pobraliśmy się na studiach. Chociaż rzadko bywam w domu, jestem pewien, że jestem dobrym ojcem i mężem. W tym sensie nie może być żadnych ulg w moim zawodzie: muszę być mężczyzną w każdej sytuacji. Wszyscy moi bliscy mają się dobrze. I to jest dla mnie najważniejsze. Właściwie moi rodzice mają nas troje - jest jeszcze moja siostra Liana. Ona jest 3 lata młodsza ode mnie, a Kostia jest 2 lata starszy. Razem z Kostią ukończyliśmy szkołę muzyczną - ja zdawałam na fortepian, a Kostia na skrzypce i fortepian. Nie uczyliśmy się dobrze, ale uwielbialiśmy grać w domu na cztery ręce. Zaczęliśmy studiować muzykę na poważnie, niezamierzenie. Mój przyjaciel zaprosił Kostię na próbę nowego zespołu - brakowało im klawiszowca.

- Jak to się stało, że przyjechaliście do Mykołowa?

- Kostia najpierw studiował medycynę, ale skończył na uniwersytecie stoczniowym w Mykołowie. Poszedłem w jego ślady. Nasze zawody były jednak różne: on był inżynierem urządzeń morskich, a ja inżynierem elektrowni morskich. Ja od dziecka lubiłem mechanikę i zajmowałem się modelarstwem lotniczym. Potem zająłem się budową radia, co było wtedy bardzo modne. W wieku 12 lat zmontowałem odbiornik z ogromną anteną i złapałem lokalną stację radiową! Dlatego nawet teraz sam rozwiązuję drobne problemy z telewizorem, kranem czy ekspresem do kawy.

- Jak to się stało, że dwóch studentów inżynierii zostało muzykami?

- Nikołajew to muzyczne miasto, w którym urodzili się Ludmiła Sencina, Igor Krutoy, Aleksander Serow, Nikolay Trubach, grupy Dialog i Sen. Pewnego dnia Kostya został zaproszony do nowego zespołu wokalno-instrumentalnego, a kilka miesięcy później znalazłem się w roli inżyniera dźwięku. To był czas Queen, Manfreda Manna, Uri Heapa i Pink Floyd. Później zacząłem śpiewać jako drugi głos. Śpiewaliśmy głównie piosenki Vladimira Kuzmina. A kiedy Kostia zaczął pisać piosenki, ja oczywiście je śpiewałem. W obozie budowlanym zarobiliśmy na keyboard, a potem usłyszał nas szef Dialogu, Kim Breitburg. Z jego pomocą wydaliśmy w Niemczech nasz pierwszy album, Autumn Shout of the Hawk, który okazał się totalną klapą.

- I dlatego zdecydowaliście się wziąć udział w konkursie Stepping Stones to Parnassus?

- I tak przeleciałeś przez te schody z twarzą! To była dla mnie katastrofa, bo byłem taki pewny siebie! Ale pewnie nie byłem wtedy zbyt wielkim artystą.

- Pomyślałam: "Udowodnię ci to!"? Czy jesteś osobą mściwą?

- Jeśli ktoś zrobił mi coś złego, to muszę się zemścić. Czuję, że coś mi przeszkadza w życiu i zaczynam obmyślać plan, jak się zemścić. Ale z drugiej strony wiele osób uważa, że jestem zbyt emocjonalna, otwarta i ufna. I w tym też jestem niepoprawna. Zawsze pomaga mi np. myślenie, że wszystko będzie dobrze.

- A po tym wszystkim zaczął jeszcze mocniej zagłębiać się w granit nauki?

- Potem poszedłem na studia, palące pragnienie zajmowania się nauką i nauczania. Byłbym dobrym nauczycielem: nie wystawiałbym złych ocen, ale też nie robiłbym odpustów niegrzecznym ludziom. Obroniłem pracę doktorską na temat "Intensyfikacja procesów wymiany filtrów jonowych z pseudoskroploną warstwą katonitu", czyli, prościej mówiąc, na temat oczyszczania mechanizmów okrętowych z soli. Kostia tymczasem pracował za marne grosze: pisał piosenki, robił aranżacje. Potem pożyczyliśmy od przyjaciół dużą sumę pieniędzy (25 000 dolarów) i rozpoczęliśmy współpracę z producentem Evgeniyem Fridlyandem. Potrzebowaliśmy pieniędzy na teledysk: jak mogliśmy się bez niego oświadczyć? Choć mieliśmy już gotowy program koncertowy, to i tak było to dla nas wielkie ryzyko: nie mieliśmy całkowitej pewności, że uda nam się odzyskać pieniądze... Graliśmy na prowincji, nagrywaliśmy piosenki, zarobiliśmy trochę pieniędzy. Ale absolutnie zrozumieliśmy - nie chcemy tak żyć jutro. Nagraliśmy wszystkie znane piosenki - "Noc wigilijną", "Nie kłopocz mojej duszy, skrzypce". Nawiasem mówiąc, "Skrzypce" zwyciężyły w paradzie przebojów "12-2", prowadzonej przez radio Promin. Był to jedyny konkurs, który przyniósł nam zwycięstwo.

- Razem z Fridlandem osiągnęliście wiele sukcesów. Dlaczego więc się rozstaliście?

- Jesteśmy wdzięczni Evgeniyowi za to, że jako jedyny w tamtym czasie w nas wierzył. Dopiero po dziewięciu latach od rozpoczęcia tworzenia muzyki zaczęliśmy zarabiać pieniądze. Na początku nie było to dla nas najważniejsze. Ludzie mówili o moim wyglądzie, że jest nietypowy dla naszej sceny - pisali, że wyglądam jak urzędnik albo inżynier. Producent sugerował, żebym nie śpiewała piosenek Kostii (podobno są za mało krzykliwe) i radził mi zmienić nazwisko. Ale wolałem z tego zrezygnować, niż się tak łamać. Zgodnie z warunkami naszego kontraktu nie ingerowaliśmy w proces promocji, a Evgeny został zawieszony bezpośrednio w pracy. Jednak Fridlyandowi to nie wystarczyło, chciał zrobić ze swoich podopiecznych niewolników, wszystkie środki do osiągnięcia popularności są dla niego dobre, a przede wszystkim skandale. Jednak nasza mentalność nie akceptuje takiego podejścia. Zaproponowaliśmy więc rozwiązanie umowy i zapłaciliśmy sowitą karę. Musieliśmy na to ciężko pracować. Zmieniliśmy się, nabraliśmy ducha walki. Trudności pokonujemy z zapałem. Udowodniliśmy, co potrafimy zrobić bez producenta.

- Czy dostaliście propozycję wykonania piosenek innych piosenkarzy?

- Na początku było szczególnie dużo takich propozycji. I zawsze je odrzucałam. Z zasady nie chcę śpiewać piosenek innych autorów, bo uważam, że nikt nie napisze dla mnie lepiej niż Kostia. On potrafi drastycznie zmienić swój styl. I przy tym wszystkim on pozostaje Konstantinem Meladze, a ja Walerijem Meladze.

- Co sądzisz o swoich fankach?

- Jestem przeciwny fanatyzmowi. Nigdy nikogo nie wielbiłem. Znam co najmniej kilka dziewczyn z Moskwy, które przychodzą na wszystkie moje koncerty. Na koncertach robią się dość awanturnicze, ale mój reżyser nie może sobie z nimi poradzić. Jednocześnie to właśnie tacy wielbiciele dają ci poczucie, że jesteś Artystą. A kiedy słyszę, że gdzieś jest fanklub, to podchodzę do tego z pewną ironią: to tylko chwilowe, to tylko faza. Poczucie proporcji i taktu powinno być zawsze wpisane w człowieka. I niech mnie nie obrażają dziewczyny, które traktują mnie z takim pietyzmem. Dla mnie ważniejsze jest to, jak traktują mnie ludzie, którzy czegoś się w życiu nauczyli i że znajdują ujście w naszych piosenkach. Jeśli takiej publiczności podobają się piosenki - to jest to dla mnie ogromny komplement.

- Jak myślisz, jaki jest sekret bycia popularnym?

- Wielu ludzi uważa, że popularność zdobywa się dla pieniędzy. Ale to nieprawda: prezentując się 150 razy dziennie w telewizji lub będąc przypominanym w inny sposób (skandale, striptiz), możesz stać się sławną, super sławną osobą. Popularność natomiast to coś innego. Była taka rosyjska nagroda - Zvezda, ale była jednorazowa, bo była naprawdę uczciwa i nie mogła się utrzymać (podczas gdy Ovatsiya wciąż trwa). Sami organizatorzy byli zdumieni, że dostałem 2 Gwiazdy. Jeszcze piękniejsze od nagród były słowa jednej z głównych postaci show-biznesu: "Robiliśmy wszystko, żebyś nie dostał ani jednej Gwiazdy, ale muszę ci pogratulować. To było wspaniałe!

- Jak bardzo kapryśna jest "gwiazda Melidze"?

- Najważniejsze, żeby było mi wygodnie. Mimo że gromadzę wielkie sale i sprzedaję mnóstwo płyt, mój styl życia nie zmienił się od czasów Nikołajewa. Nie mam bezpieczeństwa, do którego aspiruje większość gwiazd, chodzę swobodnie po mieście. W trasie potrzebuję ciepłego hotelu, żeby się nie przeziębić, inaczej mogę się załamać na koncercie. Potrzebuję ciepłej wody. Nawiasem mówiąc, słynna scena z "Dwunastu krzeseł" przydarzyła mi się niemal dokładnie raz: zabrakło mi ciepłej wody, gdy brałem prysznic, a oni przynieśli mi wrzątek z restauracji. Pożądane jest posiadanie normalnego telewizora (czasem chce się go obejrzeć po koncercie) i dobrego łóżka... Co do samochodu. Podoba mi się Rolls-Royce, ale czy naprawdę go potrzebuję? Za tym może iść cały łańcuch odpowiednich konwencji. Jeśli jest to samochód równie dobry jak Wołga, to w porządku. Chociaż kiedyś zabrano mnie na koncert do Oka w Samarze, starałem się zamknąć w sobie, żeby nie zostać zauważonym. Wyobraźcie sobie: całe miasto było oblepione moimi plakatami, trwała promocja i nagle takie "Repin picture"!

- Valera, oboje wiemy, że nasi faceci z Kaukazu (zwłaszcza ci, którzy wychowali się na wybrzeżu Morza Czarnego) są bardzo pewni siebie w towarzystwie pięknych dziewczyn. A Ty mówisz, że gubisz się w towarzystwie ładnych kobiet. Jak to wyjaśnisz?

- Rzecz w tym, że mieszkałem w Batumi do 18 roku życia, ale prawdziwy kontakt z płcią żeńską zacząłem mieć po osiągnięciu pełnoletności. Oczywiście w Batumi było wiele obiektów turystycznych, a jeszcze więcej wczasowiczów. Dla tubylców nie było zbyt trudno o flirt czy nawet romans. Ja jednak nie miałem takich doświadczeń, bo rodzice nie pozwalali mi na taką komunikację do 18 roku życia, a ja zawsze byłem im posłuszny. Byłem kochliwym chłopakiem, ale dzięki Bogu zawsze spotykałem bardzo porządne dziewczyny. Może to właśnie dzięki nim stałem się taki, jaki jestem. Zakochanie i pożądanie to silne bodźce twórcze.

Nawet z księdzem się o to spierałem: z jednej strony pragnienie więcej, niż się ma, jest grzechem, z drugiej strony to ogromny bodziec, który trzyma cię przy życiu. Zawsze coś mnie inspiruje; nie potrafię żyć inaczej. Kaukazczycy są ludźmi kontrastowymi. Mężczyźni mają 2 skrajności: jedni są bardzo swawolni w stosunku do pań (i im się nie udaje), a inni (dobrze wychowani) mają szacunek do kobiet i zachowują się skromnie. I ci drudzy osiągają znacznie większe sukcesy...

(Z wywiadu z Gurgenem Grigoryanem)

pokaż więcej

Artykuły

Nie ma jeszcze żadnych wiadomości