Bogdan Stupka
Wczesne lata
Bohdan Stupka urodził się we wsi Kulikove w obwodzie lwowskim na Ukrainie. Jako chłopiec Bohdan widział krew, zabitych, powieszonych. A po wojnie wędrował z przyjaciółmi, którzy rozbrajali miny i granaty, i wiedział, jak odrywano ręce.
Ojciec Bogdana Stupki śpiewał w chórze w operze, starszy brat matki był solistą, ciotka była główną akompaniatorką. Bogdan od siódmego roku życia kręcił się za kulisami, widział i słyszał wszystkich wybitnych śpiewaków, Kozłowski i Lemieszew głaskali chłopca po głowie.
Sam Stupka nie miał słuchu, jednak gdy służył w wojsku, w orkiestrze sztabu Prykarpackiego Okręgu Wojskowego, stukał w bęben, no, a potem w zespole "emerytury i pijaństwo" zajmował się konferansjerką.
Kreatywność
Bogdan Stupka trafił do teatru być może ze strachu przed prawdziwym, okrutnym życiem: śmierć znał od dzieciństwa. Teatr przedstawia życie, czyli tak naprawdę nie ma tam umierania, śmierci i tak dalej. Tam wszystko jest odgrywane, życie jest odgrywane. Teatr jest przedłużeniem życia, wznosi się trochę ponad rzeczywistość, ale tylko w formie artystycznej. Teatr nie jest ucieczką od życia, nie, po prostu człowiek znalazł inną jego formę: życie to życie, teatr to teatr.
Bogdan Stupka ukończył studia przy teatrze. M. Zańkowieckiej i ukończył studia teatralne w Kijowskim Instytucie Teatralnym im.
Od wielu lat Bogdan Stupka jest dyrektorem artystycznym Ukraińskiego Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki. Ale może pokazać swoją postać tylko na scenie, poprzez swoją rolę, poprzez sztukę, inaczej nie może tego zrobić. A Stupka sam nie wystawia sztuk, zaprasza reżyserów. A sztuk nie tak wiele, choć on, jako artysta, natychmiast każdemu reżyserowi proponuje: "Jest dla ciebie rola". Ale na przykład w "Natalce Połtawskiej" jeden artysta zagrał tak, że Bogdan Stupka powiedział mu nawet: "Ja tak nie potrafię, ty to zagraj". Nie można dostać się na ten występ w Kijowie.
Syn Bogdana Stupki, Ostap, jest artystą w teatrze ojca. I wszyscy mówią, że jest dobrym aktorem. Kiedyś żartobliwie powiedział Bogdanowi Sylwestrowiczowi: "Tato, zmień nazwisko, czy to nie za dużo - dwóch Stupków w jednym teatrze!". Ostap gra ze swoim ojcem w sztuce "Tewje Tewel". Co ciekawe, kiedy Grigorij Gorin przyszedł do garderoby Stupki po przedstawieniu, szczęka mu opadła: "Na scenie jesteś Żydem, ale okazuje się, że nim nie jesteś. Skąd wiesz wszystko o tym narodzie?" "Kto chce wiedzieć, ten wie" - uśmiechnął się artysta.
Wielki artysta zawsze gra dla ludzi, nie dla siebie. "Liczę na publiczność, bo dla siebie można siedzieć w toalecie - i grać siebie, ile się chce" - mówi aktor.
Prace w kinie
Pierwszą i naprawdę gwiazdorską rolą w kinie była praca Bogdana Stupki w słynnym filmie Jurija Iljenki "Biały ptak z czarnym znamieniem".
Film opisuje wyzwolenie rumuńskiej części Ukrainy w 1939 roku przez Armię Czerwoną. Stupka zagrał Bendera, jednego z braci Zvonarey, który pochodził z Bukowiny i, jak się okazało, był tak atrakcyjny, że wszystkim wydawało się, że oszalał. Orest Zvonar poszedł na wojnę w oddziale ukraińskich nacjonalistów, zabierając ze sobą córkę księdza Dana, pożądaną przez wszystkich trzech braci. W wyniku wszystkich perypetii popełnił samobójstwo.
Aktor w ogóle częściej niż zwykle przypisywał negatywne role w filmie. Szczególnie imponujący okazał się nie nieznany Timothy Lysenko w wieloczęściowym filmie telewizyjnym "Nikolai Vavilov" (1990). W politycznym filmie Igora Gosteva "Szare wilki" (1993) był nikim innym jak Semichastnym, a w dramacie Régisa Varniera "Wschód - Zachód" (1999) pułkownikiem z agencji, utrudniającym "powracającym", naiwnie wierzącym w swoją ojczyznę.
A jednak, niestety, wielowymiarowy talent aktora przez długi czas nie był należycie poszukiwany. Większość filmów, w których Bogdan Stupka zagrał w ciągu trzydziestu lat (70-te, 80-te, 90-te), nie stała się znaczącymi dziełami na ekranie. Wielu z nich, jak się je nazywa, nie pamięta się nawet po przeczytaniu tytułu i rozpoznaniu nazwiska granego bohatera. A jeśli przypomnimy sobie jakiś efektowny "western w radzieckim stylu", taki jak "Zapomnij o słowie "śmierć"" (1979), to nadal trudno sobie wyobrazić, jaką postacią był Ostrovoy, który w tym filmie z pościgami i strzelaninami na zewnątrz teksturował ukraińskiego aktora. Prawdziwy sukces Bogdana Stupki przyszedł dopiero w nowym stuleciu ...
W nowym stuleciu
21 wiek dla aktora rozpoczął się od pracy w dramacie historycznym ukraińskiego reżysera Mykoły Zaseva "Czarna Rada", który opowiada o walce o władzę hetmańską w Ukrainie w XVII wieku. Film ten pozostał jednak niezauważony przez szeroką publiczność.
Stupka kontynuował wątek historyczny w dość kontrowersyjnym filmie Jurija Iljenki "Modlitwa za hetmana Mazepę". Podobnie jak obraz sprzed 30 lat, nowy film Iljenki również jest dość upolityczniony. Kiedy ludzie o nim mówią, zwykle przypominają sobie "Połtawę" Puszkina, gdzie Mazepa jest zdrajcą. Ale w poemacie Rylejewa "Wojnarowski", którego prawie nikt nie czytał, Mazepa jest postacią pozytywną, bojownikiem przeciwko carskiej autokracji. A w filmie Mazepa jest wykształconym, interesującym człowiekiem, prowadzącym w tym trudnym czasie subtelną grę polityczną między Rosją, Szwecją i Polską......
Podwójny sukces
Prawdziwy sukces aktor odniósł w 2004 roku. W tym czasie Bogdan Stupka zagrał w dwóch filmach jednocześnie i spędził trzy miesiące podróżując między Sewastopolem a Pskowem: tydzień tam, trzy dni tutaj, a potem, przeciwnie, trzy dni tam, tydzień tutaj. To jak dwie dusze, obie zranione. Wybór, która z nich jest bliższa, dla aktora był trudny. Ale oczywiście nikt nie spodziewał się takiego podwójnego sukcesu - zdarza się to bardzo rzadko.
Aktor nie wątpił w reżyserów - widział poprzednie filmy Pawła Czuchraja i Dmitrija Meskhieva i dlatego zgodził się z nimi pracować, ani w operatorów Klebanova i Machilsky'ego, no i we wspaniałych artystów, partnerami byli Khabensky i Petrenko. Tymi filmami były "The Own" Dmitrija Meskhieva i "Driver for Vera" Pavla Chukhraia. Mieli po prostu obsesję, przygotowywali się do każdej sceny, wszystko było przemyślane, przećwiczone kilka razy, jeśli coś nie wyszło, zaczynali od nowa. Oczywiście dla byłego artysty Stupki nie była to nowość, ale nie spodziewał się po młodych aktorach takiej powagi i chęci pomocy partnerowi.
"Sami swoi".
W filmie "Sami swoi" Bogdan Stupka niesamowicie zagrał starszego, ale silnego i obdarzonego silną wolą człowieka, który ucierpiał z powodu władzy radzieckiej w okresie kukulacziwanija. Na zawsze pozostanie zgorzkniały, mszcząc się na zazdrosnych współmieszkańcach wsi i niewdzięcznej ojczyźnie za lata deprywacji w obozach. Zgłosiwszy się jednak na ochotnika na sołtysa w służbie Niemców, zaczął martwić się o to, jak przetrwać siebie, swoją rodzinę i innych mieszkańców wsi w obwodzie pskowskim, po prostu przeczekać ciężkie czasy, mądrze, a nawet sprytnie znosząc nieuniknione zło - nieproszonych najeźdźców, jak wcześniej, niosących ciężkie brzemię w dobie przymusowej kolektywizacji.
Obcy będą przychodzić i odchodzić - ale nasi pozostaną na zawsze. Musimy z nimi żyć i czynić dobro na miarę naszych możliwości - nie tylko materialnych, ale i duchowych. Z moralnego i ludzkiego punktu widzenia sprawiedliwe jest wszystko, co przynosi korzyść lub sprzyja życiu. Niech dziecko urodzi się młodej kobiecie drogiej twemu sercu, której ty sam nie możesz już uszczęśliwić, i niech rodzony syn zlituje się nad swoją panną przynajmniej przez kilka dni - może ona też to zniesie, jak mówią wieśniacy..... Ważne, by życie toczyło się mimo wszystko i na przekór wszystkiemu. Nawet jeśli w imię tego trzeba zabić niemieckiego opryszka - policmajstra i jego zapijaczoną kompanię, ratując przy tym syna i, co najważniejsze, dwie córki, aresztowane jako zakładniczki.
Ekran daje oczywiście wykonawcy świetną okazję do wyrażenia starannie powściąganych emocji w zbliżeniu, kiedy zdajemy się widzieć człowieka od środka. Bogdan Stupka nie byłby jednak nosicielem bogatej teatralnej tradycji, gdyby nie potrafił jednocześnie odtworzyć za pomocą zewnętrznego rysunku zauważalnej zmiany w postaci, odtąd gotowej iść do końca.
"Kierowca dla Very"
Sytuacja w "Kierowcy Wiery", historii miłości córki generała do jej kierowcy i niechęci KGB do generała w przededniu upadku "ery Chruszczowa", jest nie mniej skomplikowana i złożona. Wysoki rangą dowódca wojskowy musi za wszelką cenę zachować swój honor zawodowy: KGB chce uczynić z niego "kozła ofiarnego" w politycznej grze na szczycie na tle dojrzewającego spisku przeciwko irytującemu sekretarzowi generalnemu. A w życiu prywatnym: córka-chromomonożka, wychowana bez matki, zaszła w ciążę nie wiadomo z kim.
Bogdan Stupka woli ujawniać w "Kierowcy dla Wiery" przede wszystkim ludzkie dramaty. Wrobiony przez kolegów i wplątany w głupią sytuację z powodu córki, wciąż stara się pozostać godnym towarzyszem-kolegą i gotowym wybaczyć ojcu. A także dzięki pewnej smykałce do wyłapywania pokrewnych dusz w kierowcy-sierżancie, który choć ulega różnym pokusom i grzechom, to jednak w ostatniej chwili zachowa się jak jedyny własny, wyjątkowo lojalny człowiek.
Filmowcy, częściej oceniający wszystko powierzchownie, mimo wszystko zdołali dostrzec znaczącą postać, wielką osobowość, ludzkie bogactwo i niewyczerpalność natury w solidnym wieku Bogdana Stupki, nawiasem mówiąc, artyście udało się być i w prawdziwym życiu wielkim szefem - ministrem kultury Ukrainy. Bohaterowie aktora z "Samych swoich" i "Kierowcy za wiarę" pojawiają się do końca nierozwikłani. Są to ludzie o niewytłumaczalnym charakterze ludowym, zakorzenieni w swojej istocie, mocno związani nie tylko z ziemią, ale ogólnie z powietrzem miejsca, w którym żyją. Jednym słowem - nasi!
"Zając nad przepaścią"
Jak żartuje sam Stupka, przez trzy dekady swojej kariery przebił wszystkich królów, wodzów i generałów: Ryszarda III i króla Leara, generała w "Kierowcy za wiarę", hetmana Mazepę w "Modlitwie za hetmana Mazepę", w Siergieja Bondarczuka w "Czerwonych dzwonach" - Aleksandra Fiodorowicza Kereńskiego, no i oczywiście Breżniewa w "Zającu nad przepaścią".
Leonid Breżniew to przypadek szczególny. Był na oczach wszystkich - albo straszydłem, albo pośmiewiskiem. Ileż jest na ten temat anegdot! Tigran Keosayan, reżyser obrazu, wyjaśnił aktorowi, że film jest swobodną fantazją i nie będzie musiał kopiować swojego bohatera. Tak więc wszystko, co dobre w tym obrazie - od reżysera, który zrobił wszystko razem z aktorem i zgodnie z prawami sztuki teatralnej. Szukaj dobrego w złym i złego w dobrym, a wyjdzie żywy człowiek. Zwłaszcza jeśli chodzi o fikcję.
Ostatecznie okazało się, że to żart. Ale... anegdota z pewną dozą smutku. A Breżniew w filmie wcale nie jest karykaturą, jest taki jak my, też ma swoje marzenia, swoje miłości. Kocha królową Anglii (w tej roli Elena Safonova) i marzy o niej. Nikt nie zabrania marzyć, prawda? A dlaczego nie? Przecież był wybitnym człowiekiem! Tak, i przywódcą jednej szóstej globu, jednym z dwóch czy trzech najpotężniejszych ludzi na planecie! Królowa Anglii miała na niego oko. Przystojny, wysoki, posągowy.
"Taras Bulba".
W ostatnich latach Bogdan Stupka często występował w serialach telewizyjnych. "Dopóki zapraszają, trzeba kręcić - uważa aktor - odmawiam, tylko jeśli w filmie nie ma w ogóle żadnej roli, konfliktu wewnętrznego. Ale staram się to robić jak najrzadziej, bo jutro nie zaproszą: albo powiedzą "primelkala, nudzi mi się", albo po prostu zapomną. Muszę im o sobie przypominać. Na przykład w "Killing Power" kręcę w RPA.
W 2007 roku reżyser Vladimir Bortko rozpoczął zdjęcia do nowego serialu o "Tarasie Bulbie" Gogola, gdzie Stupka gra oczywiście Tarasa.
"Czy ten serial trafi teraz do sądu? Przecież stosunki między narodami - Rosjanami, Ukraińcami, Polakami - w końcu się pomieszały, - przekonuje gwiazda filmowa, - wszystko będzie zależało od tego, jaki akcent położy reżyser. Może jeszcze bardziej zdezorientowany, choć gorzej, moim zdaniem, być po prostu nie może! Czas się cofnąć.
Gogol miał dwie wersje "Tarasa Bulby". I w pierwszej wersji - niedawno ją opublikowaliśmy - ma zupełnie inne zakończenie. Taras nie zostaje spalony, nie ma antagonistycznej konfrontacji między narodami. Którą wersję wybierze Bortko, nie wiem. Ale bez względu na to, jaki będzie, mój Taras będzie sprzeczny ze zwykłymi przedstawieniami i portretami, które malowali artyści - Repin. U Gogola Taras Bulba nie jest zwykłym Kozakiem. Jest pułkownikiem! Jego dzieci uczą się w bursie. A w tamtych czasach kijowska bursa, na przykład, była prawie na równi z akademiami. A żeby posłać tam syna, trzeba było mieć pieniądze".
"Dwa w jednym"
W filmie Kiry Muratovej "Dwa w jednym" Bogdan Stupka dostał bardzo nieoczekiwaną rolę. Zagrał tam "gangstera seksualnego". W młodości bohater aktora był zagrożeniem dla kobiet, ale zestarzał się i stracił wszystkie swoje dziewczyny. Aby nie świętować Nowego Roku samotnie, zmusza córkę do znalezienia mu kobiety, którą przypadkowo zobaczył z okna. I w końcu zakochuje się w niej.
Miłość, zwłaszcza w zaawansowanym wieku, jest czym: darem, karą? - Karą. To nie zależy od wieku. Miłość to tylko kilka minut szczęścia, jeśli jest wzajemna, i ciągłe cierpienie. Zazdrość, myśli o tym, gdzie ona jest, z kim jest, co teraz robi.... To nie jest taka wielka radość! Dlaczego więc szukamy jej przez całe życie, marzymy o niej?
Życie osobiste
"Jestem ciężkim mężczyzną - z charakteru. Ale moja żona mówi: "Tak, ciężko z tobą żyć. Ale jak tylko zobaczę sztukę, w której wychodzisz na scenę, zakochuję się ponownie i wybaczam wszystko!" To jest siła sztuki! Inni zmieniają kobiety jak rękawiczki, ale ja trzymałem się jednej i żyłem. Jej mądrość pozwoliła nam żyć tak długo, razem przez ponad czterdzieści lat. I uważam się za szczęściarza! Nie ma poczucia, że już wszystko widziałem i wszystko wiem, jestem bardzo ciekawy, wszystko jest interesujące. Zwłaszcza teraz, kiedy muszę dużo podróżować po świecie. Tu i tam, od jednego zdjęcia do drugiego, od kina do sceny, od sceny do kina" - marzycielsko mówi wielki aktor.
"Cieszę się słońcem, deszczem, tak, tak..... Ale życie? Życie, ono zmierza ku zachodowi słońca... Nieciekawe. Co to za radość zbliżać się do śmierci i iść do innego świata?! Wszystko się udało: narodziny, dzieciństwo, młodość, dojrzałość, ale starość zawiodła. Pojawiają się choroby, zmarszczki, siła nie jest już taka sama. Jaka radość? Kiedyś skakałem z kanapy, teraz ledwo mogę wstać" - uśmiecha się smutno Bogdan Stupka.