Currency
Cała Rosja "pogrzebała" Załużnego i "zainfekowała" Europę na trzy tygodnie: cały świat śmiał się z fałszerstw rosyjskich mediów.
W maju rosyjska propaganda dołożyła wszelkich starań, aby zdyskredytować Ukrainę, zdestabilizować sytuację w naszym kraju i zdemoralizować naszych żołnierzy. Jednak wróg nie osiągnął niczego poza śmiechem i nową porcją wstydu.
Przeczytaj artykuł OBOZREVATEL, aby dowiedzieć się, jakie chore fantazje rozpowszechnia okupacyjna opinia publiczna i rosyjskie media.
Jak "zabito" dowódców ukraińskich sił zbrojnych
W maju rosyjskie źródła donosiły o śmierci dowódcy Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandra Syrskiego, dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy Ihora Tantsiura i głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego.
Fałszywe informacje, które miały na celu psychologiczny wpływ i demoralizację Ukraińców, zostały szybko obalone.
"Z jednej stronyłatwo jest to sprawdzić i obalić. Dokładnie to zrobiliśmy. Z drugiej strony musimyzrozumieć, że Rosjanie mają skłonność do fałszywych startów i często ich pracownicy frontu informacyjnego wydają informacje bez otrzymania potwierdzenia od bezpośrednich wykonawców" - powiedziała wiceminister obrony Anna Mariar
Podkreśliła, że w czasie wojny wróg będzie zainteresowany zniszczeniem naszego przywództwa wojskowego i politycznego."A kwestia ich osobistego bezpieczeństwa ma teraz strategiczne znaczenie" - powiedziała wiceminister obrony.
Kraj-agresor, oczywiście, zwrócił szczególną uwagę na Walerija Załużnego, który swoją niezłomnością wzbudza strach u okupantów i ich popleczników. Propagandziści twierdzili, że szef Sił Zbrojnych Ukrainy"odniósł obrażenia głowy i rany odłamkowe w wyniku rosyjskiego uderzenia rakietowego na stanowisko dowodzenia w pobliżu Chersonia na początku maja", że"przeszedł trepanację czaszki", że"nigdy nie będzie mógł chodzić" i tym podobne bzdury.
A potem kanały Z zaczęły rozpowszechniać zdjęcie rzekomo "martwego Załużnego", ale to był pech - okazało się, że to ich martwy rodak, rosyjski okupant.
20 maja generał Załużnyj wziął udział w otwarciu międzynarodowej konferencji w Odessie za pośrednictwem łącza wideo, ale i to nie przekonało Rosjan. A kiedy oficer ukraińskich sił zbrojnych Anatolij Sztefan ("Stirlitz") opublikował na swoim kanale Telegram dwa filmy z pełnym energii i uśmiechniętym głównodowodzącym, rosyjscy propagandyści, próbując zachować twarz, nadal twierdzili, że "to śmieci". Jednak pozostało ich bardzo niewielu.
I to pomimo faktu, że Stefan powiedział datę 25 maja podczas pierwszego nagrania. Bez komentarza, jak to mówią.
70 "martwych sabotażystów"
Po nalocie Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu Wolności Rosji w regionie Biełgorodu, skompromitowane rosyjskie Ministerstwo Obrony postanowiło "zabić" aż "70 dywersantów" za jednym zamachem.
Ciała kilku zabitych zostały przedstawione tylko na jednym zdjęciu i okazało się, że zostało ono zrobione dawno temu w obwodzie ługańskim, a nie na terytorium Federacji Rosyjskiej. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie było w stanie podać żadnych informacji identyfikujących "martwych dywersantów".
W ten sposób Ministerstwo Obrony próbowało zmniejszyć napięcie wśród Rosjan, którzy nagle zdali sobie sprawę, że ani osławiona FSB, ani wojsko nie są w stanie utrzymać granicy i chronić swoich rodaków.
"Eksplozja" w Pentagonie
Rosyjski segment Telegramu i VK zaczął publikować radosne wiadomości i zdjęcia potężnej eksplozji rzekomo w pobliżu jednego z budynków Ministerstwa Obrony USA. Zdjęcie to zostało później opublikowane przez Rossijską Gazietę, kanał telewizyjny Zvezda rosyjskiego Ministerstwa Obrony, Russia Today i inne "media" kraju agresora. Fakt, że zdjęcie było fałszywe, był oczywisty gołym okiem - najwyraźniej zostało ono wygenerowane przez sieć neuronową.
I pomimo faktu, że informacja o eksplozji została szybko zdementowana w Stanach Zjednoczonych, rosyjscy propagandyści nadal rozpowszechniali tę fałszywkę.
"Promieniowanie" na Ukrainie i w Polsce
Po atakach rakietowych na Tarnopol i Chmielnicki (13 i 14 maja) w Rosji rozpoczęła się prawdziwa bachanalia. Jak na zawołanie zaczęły pojawiać się doniesienia, że "wielka i potężna" armia rosyjska zniszczyła "największe magazyny zachodniej pomocy dla Ukrainy" - w tym rzekomo pociski ze zubożonym uranem. Panika zaczęła się rozprzestrzeniać, mówiąc, że ludność musi zostać pilnie ewakuowana, w przeciwnym razie "wszyscy umrą".
Jednak poziom promieniowania "wzrósł" tylko w fantazjach rosyjskich propagandystów; w rzeczywistości pozostał normalny, co można łatwo śledzić dzięki usługom monitorowania online.
Mimo to Rosjanie uparcie próbowali "napędzać falę". "Jednostki specjalne okupanta prowadzą operację informacyjno-psychologiczną mającą na celu wywołanie paniki wśród Ukraińców. Zostawiali też komentarze na czatach w Tarnopolu i Chmielnickim, podając się za miejscowych, ale ponieśli sromotną klęskę" - powiedziało OBOZREVATEL źródło wywiadowcze.
Sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, Nikołaj Patruszew, dołączył do kampanii "zanieczyszczania". Na spotkaniu w Syktywkarze powiedział, że "w wyniku zniszczenia amunicji ze zubożonym uranem w magazynach w Chmielnickim, nad Ukrainą utworzyła się radioaktywna chmura, która obecnie przemieszcza się na zachód". Stwierdził również, że "wzrost promieniowania został już odnotowany w Polsce".
Pomimo przerażających "prognoz" przedstawiciela okupowanego kraju, wszystko okazało się zupełnie inne. Jak to mówią, kto by w to wątpił.
"Niebezpieczne wirusy"
Jednym z ulubionych tematów Rosjan są biolaby na terytorium Ukrainy, gdzie rzekomo prowadzono "bardzo przerażające badania".
Generał porucznik Igor Kiriłłow, szef rosyjskich sił zbrojnych w zakresie obrony przed promieniowaniem, chemikaliami i biologią, ogłosił, że "odkryto kolejne dowody na rozwój amerykańskiej broni biologicznej na Ukrainie".
Według Kirillova, dokumenty rzekomo przejęte z laboratorium ukraińskiego rezerwatu biosfery Askania-Nova (znajdującego się w okupowanej przez Rosję części obwodu chersońskiego) wskazują na "udział" Charkowskiego Instytutu Medycyny Weterynaryjnej w amerykańskich projektach badawczych nad ptasią grypą, z Pentagonem, oczywiście, jako zleceniodawcą badań.
"Grupa zadaniowa rosyjskiego Ministerstwa Obrony, wraz z Federalną Służbą Bezpieczeństwa i Rosselkhoznadzor, potwierdziła gromadzenie i certyfikację szczepów wirusa ptasiej grypy o wysokim potencjale epidemicznym i zdolności do przekraczania bariery międzygatunkowej, w szczególności szczepu H5N8, który może być śmiertelny nawet w 40 procentach w przypadku przeniesienia na ludzi" - skłamał Kirillov.
W rzeczywistości zdolność H5N8 do przekraczania bariery międzygatunkowej jest niezwykle niska, a śmiertelność podczas przenoszenia się na ludzi wynosi zero. Oznacza to, że szczep ten jest bezpieczny. Jeśli chodzi o kolejne "odkryte biolaby", to nie ma czego komentować.
Zobaczymy, co jeszcze wymyśli rosyjska propaganda w najbliższej przyszłości. Na tle niepowodzeń na froncie okupanci mają do zrobienia tylko to.