Currency
Starożytny mit jako ostrzeżenie dla nowoczesności
Tytuł/autor: Koriolan. W. Szekspir
Teatr: Narodowy Teatr Dramatyczny im. Iwana Franki
Reżyseria: Dmytro Bohomazow
Szekspir to zawsze wygrana-wygrana. Dzieła genialnego dramaturga są wielowarstwowe, pełne aforystycznych cytatów i mają miejsce na ujawnienie talentów aktorów. Ale to właśnie ze względu na złożoność i niejednoznaczność sztuk, pierwotne znaczenia, które zostały wprowadzone do spektaklu, mogą zmienić się w niemal przeciwne. Na przykład Koriolan, opowiadający o wyczynach i zdradzie rzymskiego generała, podczas premiery w 2018 roku mógł wydawać się satyrą na kraj sąsiada-agresora, którego społeczeństwo było przesiąknięte ideą zwycięzcy w duchu "możemy to zrobić jeszcze raz". Dziś Koriolan jest ostrzeżeniem dla naszego społeczeństwa.
Szekspirowska sztuka Koriolan wystawiana jest od czterech wieków, a legenda o generale, który nie odnalazł się w polityce, sięga ponad dwóch tysiącleci wstecz. Tylko ludzie nie zmienili się od tamtego czasu, więc historia Kajusa Marcjusza pozostaje aktualna. Starożytny Rzym jest na skraju kolejnego strajku głodowego. Ludzie, plebejusze, domagają się obniżenia cen chleba. Konsulowie nie mają lepszego pomysłu niż zaatakowanie Koriolana, stolicy sąsiadów Wolsków, jako środka "zapobiegawczego", aby zebrać od nich daninę i uspokoić tłum powszechnym zwycięstwem. Kampania zostaje powierzona wojowniczemu Gajuszowi Marcjuszowi, który po trudnym, ale udanym schwytaniu Koriolana zostanie nazwany Koriolanem.
Ale wraz ze zwycięstwem militarnym przychodzi nieoczekiwana odpowiedzialność - odpowiedzialność polityczna. Wszyscy, od jego matki po najwyższą rzymską szlachtę, patrycjuszy, przekonują Koriolana, by został konsulem. W następstwie jego popularności, nawet ludzie wolą tę rolę dla dowódcy. Żołnierz ma jednak trudne relacje z ludem. Koriolan urodził się wojownikiem, swoją pierwszą bitwę stoczył w wieku 14 lat, a państwo jest dla niego jedynym słusznym sposobem walki, zdobywania trofeów i chwały. Koriolan uważa, że plebejusze nie są wystarczająco patriotyczni, aby prowadzić spokojne życie; domagają się chleba, a nie pośmiertnej chwały wojskowej. Koriolan uważa nawet sam fakt rozdawania chleba w Rzymie zamiast wstępowania do armii za nikczemną tradycję. Gardzi również rytuałem, w którym żołnierz musi pokazać swoje rany plebsowi, zanim zostanie konsulem. Koriolan sabotuje tę tradycję, ponieważ nie jest pewien, czy zwykli Rzymianie są godni przelanej za nich krwi.
Kwestia dumy Koriolana staje się tak gorąca, że w Rzymie wybucha nowa rebelia. We współczesnej historii w podobnych przypadkach dochodzi do awarii helikopterów lub eksplozji prywatnych odrzutowców w powietrzu. Ale w tamtych czasach wczorajszy bohater został potraktowany humanitarnie, a jedynie wydalony z Rzymu. Urażony do miasta, dla którego udekorował swoje ciało 27 bliznami, dowódca powraca do Koriolusa, by bratać się ze swoim zaprzysięgłym wrogiem Tullusem Aufidiuszem i stanąć na czele armii Wolszczana. Teraz Rzym zobaczy, kogo stracił z powodu swoich demokratycznych tradycji i ciągłego flirtu z plebsem.
Nie bez powodu reżyser spektaklu Dmytro Bohomazow skupił się na czerwono-aksamitnej estetyce powojennego Związku Radzieckiego w Koriolanie w Teatrze Franko. Jest to przykład kraju, który w imię przepychu i dominacji geopolitycznej masakrował swoich obywateli tysiącami, niezależnie od zasług i rangi wojskowej. To dlatego spadkobierca "kraju sowietów", Federacja Rosyjska, w ciągu zaledwie trzech dekad przekształciła się w dyktaturę wojskową podobną do hitlerowskiej Rzeszy. Nekrofilska czerwono-aksamitna estetyka wystawnego pogrzebu była bardzo atrakcyjna, a blask złotych akselbantów bardzo olśniewający. Dlaczego tego nie powtórzyć?
Zwłaszcza, że z punktu widzenia Koriolana jego legenda to opowieść o wojskowej sprawiedliwości. Gajusz Marcjusz wygrał wszystkie swoje bitwy na polu bitwy. Niezależnie od tego, czy oblegał Koriolę dla chwały Rzymu, czy szturmował Rzym z siłami żołnierzy Korioli, dowódca nie zdradził boga wojny, nie uciekał przed wrogiem, nie porzucił swoich przyjaciół na polu bitwy i nie wyrzekł się swoich zasad na korytarzach władzy. Ale czy pryncypialna postawa Koriolana przyniosła korzyści samemu Rzymowi, który wychował go na patriotę?
Jak powinno być w głębokim szekspirowskim dramacie, nie ma wyraźnych podziałów na dobro i zło. Ale wciąż widzimy etykę samego Koriolana (Oleksandr Formanczuk). Dlatego patrycjusze (Bohdan Beniuk, Ivan Sharay, Oleh Stalchuk) wyglądają na śliskich jak gady, a plebejusze (Vitalii Azhnov, Oleksandr Rudynskyi, Ksenia Basha, Khrystyna Fedorak) na nieśmiałych i nieaktywnych. Rodzina dowódcy - matka (Natalia Sumska) i żona (Anastasia Rula) - brzmi, choć nie zawsze w zgodzie z Koriolanem, zgodnie z jego etyką wojskowej chwały. A wczorajsi wrogowie, Wolskowie, ze swoim dowódcą Tullusem Avfidiusem (Oleksiy Bogdanovych), stają się duchowo równi Koriolanowi.
Jeśli w 2018 roku, w dniu premiery sztuki, łatwo było dostrzec paralele z grami Kremla, teraz produkcja może brzmieć jak ostrzeżenie. Im dłużej trwa wojna, tym większa przepaść między tymi, którzy są na zero, a tymi, którzy są na tyłach. A kiedy żołnierze wracają z frontu, czy widzą patriotów, za których przelewali krew? Ale państwo nie opiera się tylko na wojsku. Kto więc powinien przygotować się na wygnanie? Ci, którzy poszli na śmierć, czy ci, za których poszli inni?